Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

Leżeli razem w łóżku do popołudnia. Gorączka nie chciała opaść i Angie spała bardzo niespokojnie. Kręciła się jak burza, aż w końcu podniosła się na łokciu jak oparzona i wbiła wzrok gdzieś w nicość przed sobą.

— Zobacz! Nie domyłam! — wrzasnęła i chciała zerwać się z łóżka.

Derek złapał ją za łokieć i przytrzymał.

— Eeeej, co ty wyprawiasz? — upomniał ją ostro.

— Muszę poprawić! No coś ty, jak to wygląda! Twoja matka znów mnie obgada! — mówiła jak w transie.

— Angie! Uspokój się, chodź tu — podniósł na nią głos i przyciągnął do siebie. — Jesteś chora, pamiętasz? — zapytał, choć miał dziwne wrażenie, że jej reakcja, to były jakieś majaki z gorączki.

Kto normalny martwi się sprzątaniem, podczas choroby!

— Nie, Derek, muszę to domyć — upierała się przy swoim.

— Ja domyję — obiecał w desperacji, choć kompletnie nie miał pojęcia, o co jej chodzi.

— Naprawdę? Zrobisz to dla mnie? — zapytała płaczliwie.

Teraz był pewien, że majaczy. Wzrok miała nieobecny i zaszklone oczy.

— Połóż się, umyję — mówił uspokajająco.

Jak zwykle go posłuchała. Popiła kolejną aspirynę szklanką wody, którą jej podał i znowu usnęła.

Derek rozejrzał się wokoło i zerknął na górne przeszklenie. Faktycznie szyba miała mazy i była niedomyta, bo przecież o mały włos Angie nie spadła wczoraj z drabiny. Ledwo co prawda dostrzegalne były maźnięcia, ale jednak. Wstał, poszedł do schowka po drabinę i umył szybę. Potem ugotował zupę jarzynową, którą nauczyła go gotować wczoraj i znów do niej wrócił.

— Angie? — obudził ją delikatnie.

Ocknęła się i otworzyła oczy.

— Coś się stało? — zapytała zaspana.

— Musisz coś zjeść.

— Zjeść, a niby co? — zapytała, jakby jej choroba była wynikową, że teraz będą głodować.

— Ugotowałem zupę.

Popatrzyła na niego jak na ducha.

— Ty? Ugotowałeś zupę?

— Nie patrz tak na mnie, przecież mnie wczoraj nauczyłaś, nie jestem imbecylem, zapamiętałem.

— Aaa no dobrze, to zjem, dziękuję.

Siedząc na łóżku, zjadła kilka łyżek i choć zupa była naprawdę dobra, to nie mogła wmusić w siebie więcej.

— Daj odniosę — zaproponował.

— Tylko opłukaj, zanim włożysz do zmywarki — poinstruowała. — Nigdy tego nie robisz, a potem śmierdzi z niej jak ze śmieciarki.

— Tak jest Idealna Pani Domu — zadrwił z niej. — Za chwilę wracam.

Faktycznie zniósł naczynia, opłuknął, włożył do zmywarki i wrócił na górę. Położył się na łóżku, a Angie przylgnęła do niego momentalnie. Zdziwił się i to nie mało, ale zrzucił to na karb gorączkowych majaków i objął ją ramieniem. To było miłe.

Angie leżała policzkiem na Dereka ramieniu i patrzyła w jeden punkt, gdzieś w oddali.

— Śniło mi się, że nie domyłam szyby, byłam przerażona, ale teraz jak tak na nią patrzę, to jest całkiem czysta — powiedziała.

Derek westchnął.

— Tobie się takie rzeczy nie zdarzają. To musiał być koszmar z gorączki — przytaknął jej, nie przyznając się jej, że to on umył szybę.

Po co miał jej mówić. Wyrzucałaby sobie i przeżywała. Zawsze przeżywała takie rzeczy jak życiową porażkę.

Angie podniosła się na łokciu i popatrzyła na niego uważnie, ale nic się nie odezwała. Położyła się znowu.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Och... ^^

Do jutra!

Monika :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro