Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

Kiedy zjedli razem śniadanie, składające się z owsianki z owocami, tostów z dżemem i szklanki soku pomarańczowego, Angie wstała od stołu i popatrzyła na Dereka władczo.

Wymierzyła w niego palcem.

— Ja gotuję, ale ty sprzątasz po jedzeniu — powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu. — Wolałabym na odwrót, no ale przecież masz dwie lewe ręce. Możesz nimi jedynie wkładać talerze do zmywarki.

— Umiem też macać cię po tyłku — burknął w odpowiedzi i uśmiechnął się z przekorą, gryząc ostatniego tosta.

Angie machnęła na niego ścierką.

— Radzę zamilknąć, bo następnym razem w twoim daniu znajdzie się cyjanek — zagroziła.

— I komu byś wtedy dokuczała? He? — podał w wątpliwość jej zamiary i ich skutek.

— Już ja bym sobie kogoś znalazła, nic się nie martw — odszczeknęła Angie.

— Już sobie znalazłaś — burknął Derek i mina mu zrzedła.

Angie westchnęła ciężko i z irytacją.

— Nie zaczynaj znowu — upomniała go.

— Niczego nie zaczynam — odpowiedział nerwowo i uniósł ręce w obronnym geście. — Przecież to żadne kłamstwo.

Miał po dziurki w nosie Kija W Dupie i wcale nie chciał o nim rozmawiać, ale nagle rozdzwonił się Angie telefon.

— A któż to mógłby dzwonić? — zapytał, wznosząc oczy ku niebu. — Niech zgadnę! Kij W Dupie! — warknął.

Angie obrzuciła go zdegustowanym spojrzeniem.

— Znajdź sobie Tępą Dzidę, to będziemy kwita — sarknęła na niego i sięgnęła po telefon na lodówkę.

— Taaa, jeszcze mi tego brakuje — burknął pod nosem Derek.

— Bądź cicho, Logan wciąż nie wie, że jestem tu z tobą — przypomniała mu.

Derek otworzył szerzej oczy.

— Namawiasz mnie do kłamstwa? — zapytał z przekorą.

— Nie, nie namawiam, przecież w końcu mu powiem, ale po prostu nie chcę teraz — westchnęła.

Derek przewrócił oczami. W sumie to chciał zrobić jej na złość, ale pomyślał, że to byłoby naprawdę wredne. Co go obchodziło, że okłamywała Kija W Dupie. W sumie to przecież powinien być z tego zadowolony. Jego nigdy nie okłamała — pomyślał, a do głowy wpadł mu jej weekend z Charlotte, który spędzały w spa, niedługo przed rozwodem. Spojrzał na nią podejrzliwie, a ona rozmawiała z Kijem W Dupie, stojąc przy wyjściu na taras. Nie mógł dosłyszeć, o czym rozmawiali, ale Angie miała na czole tę złowróżbną zmarszczkę. Była zła o coś i widząc to, cieszył się, że to nie on jest w tarapatach. Zastanowił się raz jeszcze.

Czy ona go okłamywała? Nawet gdyby, to jakie to miało teraz znaczenie? Żadne.

Wodził za nią oczami jeszcze przez chwilę, ale doszedł do wniosku, że jaka była to była, ale nie kłamała. To nie był ten typ kobiety. Mógł ją posądzić o drobne kłamstwa lub naciąganą prawdę, ale nie o perfidię. Bez przesad.

Kiedy Angie skończyła rozmowę, szybko poszła na górę do sypialni. Derek włożył talerze do zmywarki, dojadając jej nieskończonego tosta i też udał się na górę.

Angie siedziała na łóżku, tyłem do niego.

— Wezmę prysznic — zakomunikował jej, a ona pokiwała jedynie głową.

Kiedy złapał za klamkę, pociągnęła nosem i wtedy się zorientował, że płacze. Przystanął.

— Coś się stało? — zapytał i zmarszczył brwi.

Nie lubił, gdy płakała. Bolało go to do głębi, bez względu na powód, którym jak się teraz domyślał, był nikt inny jak sam Kij W Dupie.

— Nic — bąknęła i wytarła oczy dłonią. — Nic się nie stało. Idź, kąp się, posmaruję ci później plecy kremem.

— Pokłóciliście się? — zapytał raz jeszcze.

— To nie twoja sprawa — warknęła na niego w odpowiedzi.

— Czyli się pokłóciliście — stwierdził, a w myślach się zagotował.

Kij W Dupie prosił się o łomot. Angie może i była jego byłą żoną, owszem, ale wciąż w tym określeniu występowało słowo JEGO-była, MOJA-była, jakkolwiek by tego nie ująć, wciąż była JEGO i tylko on mógł się z nią kłócić.

— Nie musisz udawać, że cię to nie cieszy — odpysknęła, rozeźlona.

— Wyobraź sobie, że nie! — sprzeciwił się jej. — Wiesz dobrze, że nigdy nie lubiłem, gdy płakałaś! Teraz też nie lubię! — powiedział ostro i zatrzasnął z całej siły za sobą drzwi do łazienki.

Angie spojrzała z żalem w jego stronę.

— Widocznie byłeś lepszym mężem, niż myślałam — powiedziała smutno sama do siebie i popatrzyła na telefon.

Nie to, co Logan, który co rusz mówił jej, że jest beksą.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Ten Logan to jakaś kanalia, nie sądzicie?

Do jutra!

Monika :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro