Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

— ANGIE! Zatrzymaj się do cholery! — wołał za nią, zbiegając po schodach.

— Chyba cię popierdoliło! — wyzywała Angie. — Wynoszę się stąd w podskokach! — zagroziła, choć to ona sama była w strachu.

Podbiegła do walizki i zaczęła wrzucać jedne rzeczy do środka, a drugie wyciągać.

— Coś ty kurwa zrobił! Żeby cię szlag trafił Derek! — złorzeczyła.

Było jej już wszystko jedno, więc nie zwracając na niego uwagi, ściągnęła spodnie z dresu, chcąc się przebrać.

Derek był na straconej pozycji. Odwrócił się tyłem, żeby nie było, że się na nią gapi i że nie jest dżentelmenem.

— Zapłacisz mandat — sugerował spanikowany i co chwila oglądał się przez ramię, aby sprawdzić, czy się przebrała.

Wiedział, że popełnił straszną głupotę.

Angie zatrzymała się w bezruchu w samym staniku i majtkach i popatrzyła na niego. Zagotowało się w niej w jedną sekundę.

— FRAJER ZAPŁACI! — wrzasnęła i wciągnęła na tyłek spodnie, a następnie bluzkę zapinaną na guziki.

Wtedy Derek znów odwrócił się przodem.

— Daj spokój, przepraszam, nie wiem, co we mnie wstąpiło, chyba jestem jeszcze pijany — bronił się, przestępując z nogi na nogę w samych gatkach.

Z niewiadomych przyczyn, przerażało go, że chciała opuścić loft. I jeszcze bardziej to, że chciał ją zatrzymać.

— Nie zostanę tu ani chwili dłużej! Logan to zrozumie, wszystko mu wytłumaczę. Boże, ale jak ja mu to powiem — zaczęła lamentować.

Dereka znów zabolało coś wewnątrz i dodatkowo przeraziło.

— Musisz mu się tłumaczyć? — zapytał podejrzliwie.

Był w stanie oskarżyć Psychologa o manipulacje. Zresztą był w stanie posądzić go o dużo gorsze rzeczy.

Angie znów spojrzała na niego, ale tym razem, jak na ducha.

— A JAK SOBIE TO WYOBRAŻASZ? — wrzasnęła.

— Przecież to ja ciebie pocałowałem, nie odwrotnie — zasugerował, bardzo słusznie z resztą.

— Ale liczyłeś, że odwzajemnię pocałunek! Poza tym mam kłamać? Chciałbyś się dowiedzieć, że ukrywałam przed tobą coś takiego? To mnie obraża Derek! — wykrzyczała Angie.

Derek skrzywił się z odrazą. Trochę miała rację, ale...

— Chcesz posłuchać, co mnie obraża? TO, ŻE ODESZŁAŚ DO TEGO DUPKA! — krzyknął z bezsilności.

— Odeszłam, bo było ci wszystko jedno! — krzyczała, wciąż wrzucając rzeczy do walizki. — ALE NIGDY CIĘ NIE ZDRADZIŁAM! Przespałam się z nim miesiąc po rozwodzie, a i tak czułam wyrzuty sumienia!

To była prawda. Logan się nią zaopiekował jako przyjaciel. Mentor. Nie kochanek.

— Naprawdę? — zapytał, zaskoczony Derek.

Angie otwarła szerzej oczy. Zrobiło się jej głupio. Niepotrzebnie się wylała.

— Nie rozmawiajmy o tym, to nie ma już znaczenia, poza tym to moje prywatne sprawy — ucięła.

— Nie ma? — zapytał Derek ze smutkiem.

Angie spojrzała na niego ostrzegawczo.

— Już się zamykam — syknął. — Ale zostań, będziesz miała kłopoty — szukał wymówki.

Zaczęło mu się podobać, że wróciła. O ile od początku nie był z tego zadowolony.

Angie nie miała zamiaru zostawać. Naprawdę wolała zapłacić mandat. To było wystarczająco upokarzające. Spakowała wszystkie swoje manatki i zapięła obie walizki.

— Wychodzę — oznajmiła, pchając walizkę w stronę wyjścia.

Derek w akcie desperacji podbiegł do drzwi i oparł się o nie plecami.

— Nie wychodź, przepraszam, to się naprawdę WIĘCEJ NIE POWTÓRZY — kajał się, jak głupi. — Nawet tu posprzątam.

Angie stanęła jak wmurowana i uniosła brwi.

— POSPRZĄTASZ? — wydusiła z siebie.

— Posprzątam.

Tego widoku nie mogła sobie oszczędzić.

— Chcę zawrzeć rozejm — zaproponował Derek.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Oj, wyczuwam komplikacje :D ale to dobrze nie? ^^

Do jutra!

Monika :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro