Rozdział 17
— ANGIE! Zatrzymaj się do cholery! — wołał za nią, zbiegając po schodach.
— Chyba cię popierdoliło! — wyzywała Angie. — Wynoszę się stąd w podskokach! — zagroziła, choć to ona sama była w strachu.
Podbiegła do walizki i zaczęła wrzucać jedne rzeczy do środka, a drugie wyciągać.
— Coś ty kurwa zrobił! Żeby cię szlag trafił Derek! — złorzeczyła.
Było jej już wszystko jedno, więc nie zwracając na niego uwagi, ściągnęła spodnie z dresu, chcąc się przebrać.
Derek był na straconej pozycji. Odwrócił się tyłem, żeby nie było, że się na nią gapi i że nie jest dżentelmenem.
— Zapłacisz mandat — sugerował spanikowany i co chwila oglądał się przez ramię, aby sprawdzić, czy się przebrała.
Wiedział, że popełnił straszną głupotę.
Angie zatrzymała się w bezruchu w samym staniku i majtkach i popatrzyła na niego. Zagotowało się w niej w jedną sekundę.
— FRAJER ZAPŁACI! — wrzasnęła i wciągnęła na tyłek spodnie, a następnie bluzkę zapinaną na guziki.
Wtedy Derek znów odwrócił się przodem.
— Daj spokój, przepraszam, nie wiem, co we mnie wstąpiło, chyba jestem jeszcze pijany — bronił się, przestępując z nogi na nogę w samych gatkach.
Z niewiadomych przyczyn, przerażało go, że chciała opuścić loft. I jeszcze bardziej to, że chciał ją zatrzymać.
— Nie zostanę tu ani chwili dłużej! Logan to zrozumie, wszystko mu wytłumaczę. Boże, ale jak ja mu to powiem — zaczęła lamentować.
Dereka znów zabolało coś wewnątrz i dodatkowo przeraziło.
— Musisz mu się tłumaczyć? — zapytał podejrzliwie.
Był w stanie oskarżyć Psychologa o manipulacje. Zresztą był w stanie posądzić go o dużo gorsze rzeczy.
Angie znów spojrzała na niego, ale tym razem, jak na ducha.
— A JAK SOBIE TO WYOBRAŻASZ? — wrzasnęła.
— Przecież to ja ciebie pocałowałem, nie odwrotnie — zasugerował, bardzo słusznie z resztą.
— Ale liczyłeś, że odwzajemnię pocałunek! Poza tym mam kłamać? Chciałbyś się dowiedzieć, że ukrywałam przed tobą coś takiego? To mnie obraża Derek! — wykrzyczała Angie.
Derek skrzywił się z odrazą. Trochę miała rację, ale...
— Chcesz posłuchać, co mnie obraża? TO, ŻE ODESZŁAŚ DO TEGO DUPKA! — krzyknął z bezsilności.
— Odeszłam, bo było ci wszystko jedno! — krzyczała, wciąż wrzucając rzeczy do walizki. — ALE NIGDY CIĘ NIE ZDRADZIŁAM! Przespałam się z nim miesiąc po rozwodzie, a i tak czułam wyrzuty sumienia!
To była prawda. Logan się nią zaopiekował jako przyjaciel. Mentor. Nie kochanek.
— Naprawdę? — zapytał, zaskoczony Derek.
Angie otwarła szerzej oczy. Zrobiło się jej głupio. Niepotrzebnie się wylała.
— Nie rozmawiajmy o tym, to nie ma już znaczenia, poza tym to moje prywatne sprawy — ucięła.
— Nie ma? — zapytał Derek ze smutkiem.
Angie spojrzała na niego ostrzegawczo.
— Już się zamykam — syknął. — Ale zostań, będziesz miała kłopoty — szukał wymówki.
Zaczęło mu się podobać, że wróciła. O ile od początku nie był z tego zadowolony.
Angie nie miała zamiaru zostawać. Naprawdę wolała zapłacić mandat. To było wystarczająco upokarzające. Spakowała wszystkie swoje manatki i zapięła obie walizki.
— Wychodzę — oznajmiła, pchając walizkę w stronę wyjścia.
Derek w akcie desperacji podbiegł do drzwi i oparł się o nie plecami.
— Nie wychodź, przepraszam, to się naprawdę WIĘCEJ NIE POWTÓRZY — kajał się, jak głupi. — Nawet tu posprzątam.
Angie stanęła jak wmurowana i uniosła brwi.
— POSPRZĄTASZ? — wydusiła z siebie.
— Posprzątam.
Tego widoku nie mogła sobie oszczędzić.
— Chcę zawrzeć rozejm — zaproponował Derek.
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Oj, wyczuwam komplikacje :D ale to dobrze nie? ^^
Do jutra!
Monika :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro