Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Derek pił online z Haze do wieczora, a Angie nadrabiała artykuł, który musiała odesłać jeszcze tego samego dnia. Pisząc, wciąż obserwowała Dereka, który im bardziej był pijany, tym mocniej drapał się po plecach.

Skończyła pisać około dwudziestej pierwszej i nie czekając, aż pijacka libacja online się zakończy, a wszystkie żale zostaną wylane, poszła pod prysznic, który podczas "odsiadki" w łazience , ot tak z nudów wyszorowała.

— Od razu tu milej — pochwaliła sama siebie, gdy weszła, a potem z uśmiechem wzięła kąpiel.

Gdy wyszła z łazienki, popijawa wciąż trwała, ale ona położyła się do łóżka, choć nie zamierzała jeszcze iść spać.

Po chwili irytujący ją głos Hazel zamilkł, a ciężkie kroki Dereka słychać było na schodach. Szybko wyłączyła telefon i odwróciła się plecami.

Po chwili Derek opadł ciężko na łóżko.

— Śpisz? — wybełkotał.

— Idź się wykąp chociaż — nakazała.

— Jutro — westchnął upojony w trupa Derek.

— Yhm, pewnie co wieczór tak mówisz — burknęła.

— Bądź cicho. To ty tu jesteś gościem — wytknął jej.

— Jak pewnie wiele innych kobiet — zarzuciła mu z kpiną.

Derek zaśmiał się nikczemnie.

— Z nimi przynajmniej robię przyjemne rzeczy, a one nie skaczą mi do gardła.

To był cios poniżej pasa. Angie poczuła się dotknięta.

— Jesteś obleśny — syknęła.

— Nikt tu nie sypia. Nie bądź głupia — warknął na nią. — Nie upadłem tak nisko.

Angie zrobiło jakoś lepiej, a ponieważ Derek był pijany i weszli na taki temat, to postanowiła skorzystać z sytuacji i zadać pytanie, które ją gryzło od rana.

— Derek? — przywołała go najpierw szeptem.

— Yhm — mruknął jak niedźwiedź.

— Czy... to, co mówiłeś dzisiaj to prawda? — zapytała na okrętkę.

— Niby co? Dużo dziś mówiłem — wybełkotał i odwrócił głowę na bok. — Mówiłem poważnie, gdy chciałem cię wyrzucić za drzwi.

— A ja o czymś innym.

— To o czym?

— No o tym, że nie musiałam ćwiczyć — podsunęła mu sugestię.

Derek westchnął ciężko.

— Angie, jestem najebany, możesz jaśniej? — zapytał aroganckim tonem.

Chciał odpłynąć, a ona gadała o czymś od rzeczy.

— No wiesz, chodzi mi o to, czy ja zawsze byłam dla ciebie atrakcyjna? — zadała pytanie.

Raz kozie śmierć — pomyślała w duchu.

Derekowi znów zmiękło serce. Alkoholowe upojenie potęgowało uczucie sentymentu.

— Boże, Angie, gdybyś nie była, to nie byłabyś moją żoną, czy to nie oczywiste? — zapytał rzeczowo, choć był pijany jak bela.

— No nie tak do końca, a... co we mnie najbardziej lubiłeś? — poszła za ciosem.

Derek odchrząknął i przewrócił się na bok.

— Wszystko lubiłem, bez wyjątku — powiedział na wpół śpiąco, ale szczerze, a w głowie pojawiły mu się obrazy, które czasem przywoływał, gdy leżał tu sam po rozwodzie.

— Czyli co? — dopytywała cicho Angie.

— Lubiłem twoje cycki...

— Piersi — poprawiła go delikatnie.

— Cycki — uparł się przy swoim. — Takie nie za duże, ale ładne i kształtne. Mieściły mi się idealnie w dłoniach. Lubiłem też twój wiotki tyłek...

— Nie miałam wiotkiego tyłka ty chamie! — obruszyła się nie na żarty.

— Oj Angie, chodzi mi o to, że był taki miękki, a nie sztywny i twardy, jakby wypchany silikonem. Zawsze jak cię za niego łapałem, miałem wrażenie, że mięknie mi w palcach jeszcze bardziej, to było podniecające — mówił cicho.

— To dziwne, bo przecież sam ćwiczysz jak szalony...

— Kobieta ma być delikatna, a nie wyżyłowana jak mężczyzna — zatrzymał ją wpół zdania, bo choć był pijany w trupa, to wiedział, o co jej chodzi. — Ma mieć miękkie ciało, a nie jak z betonu. Z betonu ma być facet. Lubiłem te twoje fałdki pod pachami i tuż pod tyłkiem, wiesz, te, na które zawsze narzekałaś. Ja to strasznie lubiłem i cieszyłem się, że nie umiałaś się ich pozbyć — płynął w swoich wspomnieniach. — Lubiłem twoją dupę, cycki, uda i włosy. Lubiłem cię za nie ciągnąć w trakcie seksu. Tak, to lubiłem najbardziej i gdybym nie był najebany, to pewnie teraz by mi stanął, gdy o tym mówię...

— Wystarczy, śpij już, rzeczywiście jesteś najebany — ofuknęła go Angie, ale gdy zamknęła oczy, uśmiechnęła się sama do siebie.

Wróciła myślami do Logana i mimowolnie się skrzywiła. On tego wszystkiego w niej nie lubił. Derek miał rację, to dla niego ćwiczyła, ale przecież nigdy by się mu do tego nie przyznała. Logan przecież nie chciał dla niej źle. Chciał, żeby prowadziła zdrowy tryb życia.

❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

Oj, ten Logan, to jakaś redflag :/ coś mi się zdaje.

A Wy co sądzicie?

Do jutra!

Monika :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro