Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dobra nowina

Występują:
•Cześnik Maciej Raptusiewicz
•Rejent Milczek
Akcja dzieje się po zakończeniu książki
~~~~~~~~~~~
To jest opowiadanie na polski jak cuś
—————————————————————


Punktualnie o godzinie 13:07 Rejent ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzy czekał na współwłaściciela zamku - Cześnika. Po chwili Milczek mógł usłyszeć cichy trzask złamanej pod butem gałązki. Najprawdopodobniej oznajmiało to przejście Cześnika do jego połowy zamku, a konkretnie do majestatycznego ogrodu. To właśnie dziś mija rok, od momentu, w którym zacięci wrogowie podali sobie dłoń. Cześnik kilka dni temu umówił się z nim na, jak to określił, „bardzo ważne spotkanie". Po latach kłótni przez ostatni rok ich przyjaźń rozkwitła. W cichości ducha obaj zastanawiali się, dlaczego tyle czasu siebie zwalczali. Teraz nie potrafili przeżyć dnia bez rozmów ze sobą. Cześnik postanowił prosić niegdyś znienawidzonego wroga numer jeden, o zostanie ojcem chrzestnym jego jeszcze nienarodzonego dziecka.
Raptusiewicz, będąc rozemocjonowanym i szczęśliwym, był jednocześnie zdenerwowany. Obawiał się, czy Rejent przyjmie, tak odpowiedzialną w jego życiu,  rolę. Rozmyślając na ten temat, przyszły ojciec nawet nie dostrzegł, kiedy dotarł na miejsce spotkania.
Milczek, widząc szybko zbliżającego się do niego podenerwowanego Macieja, zaczął się lękać. Nie wiedział czego może się dziś spodziewać po Raptusiewiczu. W zasadzie to nigdy nie wiedział, czego się po nim spodziewać. To jedno nie zmieniło się w ich relacji.

Cześnik zauważył Rejenta i natychmiast ockną się z rozmyśleń. Uśmiechną się i wyciągnął dłoń mówiąc: „Mocium Panie". Zdenerwowany mężczyzna nie potrafił złożyć sensownego zdania, wiec powtórzył „Mocium Panie", następnie wyrzucił z siebie niezrozumiały potok słów.

Na szczęście spokój Milczka i tym razem pomógł opanować napięcie Raptusiewicza.  Maciej ochłonął, a Rejent szczęśliwie wychwycił cel wizyty przyjaciela. Przeanalizował to, co chciał mu powiedzieć Maciej, by po chwili ze zdziwieniem zapytać „wywnioskowałem,  że chcesz mnie zapytać, czy zechciałbym zostać ojcem chrzestnym?"

Raptusiewicz uśmiechnął się i pokiwał gwałtownie głową, aż podskoczyły mu wąsy. Rejent trochę nie do końca przekonany, wyraził zgodę. Nie było czasu, aby przeanalizować odpowiedzialność i wszystkie obowiązki związane z tak ważną rolą, jaką miał pełnić jako ojciec chrzestny.

Kilka tygodni póżniej obaj szczęśliwie hucznie obchodzili chrzciny młodego Krzysia Raptusiewicza. 

KONIEC

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro