Rozdział 79
- Przepraszam kochanie.
Kuba właśnie wszedł do pokoju. Leżałam na łóżku i przeglądałam zdjęcia na laptopie. Musiałam wszystko uporządkować, żeby zrobić miejsce na fotografie ze zgrupowania. Postanowiłam, że trochę go poignoruję. Niech się chłopak pomęczy, chociaż wcale nie byłam na niego zła.
- Ola, no.
Podszedł do łóżka i usiadł tuż przede mną. Miał minę zbitego psa i musiałam naprawdę się powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Kochanie ty moje, wybacz mi proszę ten bałagan. Od teraz już będę wszystko sprzątał, obiecuję.
Uśmiechnął się swoim najpiękniejszym uśmiechem i wyciągnął zza pleców paczkę żelków kabelków. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- Chodź tutaj.
Odłożyłam laptopa na bok i rozłożyłam szeroko ramiona. Kuba natomiast zignorował to kompletnie. Rzucił żelki na stolik i położył się na mnie. Wsparł się na przedramieniu za moją głową, a drugą ręką chwycił mój podbródek. Delikatnie, ale z wielką namiętnością całował moje usta.
*******************************************
Morze, plaża i piękny zachód słońca. Byłam bardzo wdzięczna chłopakom, że mnie tutaj wyciągnęli. Na początku nie byłam przekonana do pomysłu wymykania się z ośrodka na plażę, ale cóż, nie żałuję. Spacerowaliśmy wolno po piasku. Kuba szedł tuż obok mnie, a reszta towarzystwa wlokła się z tyłu i głośno śmiała.
- Może byśmy tak uciekli, co?
Kuba szepnął mi do ucha i uśmiechnął się cwaniacko. Pokiwałam tylko głową.
- Kamil!
- Co?
- My sobie idziemy.
Chłopaki wydali z siebie głośne buczenie, a Piotrek zaczął poruszać brwiami.
- Gdzie sobie idziecie?
- Gdzieś, nie wasz interes.
Kuba chwycił mnie za rękę, pociągnął za sobą i zaczął biec w stronę wydm.
- W krzaki poszli!
Obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem na słowa Piotrka. Zatrzymaliśmy się na wydmach i próbowaliśmy złapać oddech. Znaczy ja, dla Kuby przecież taki sprint to nic. Odczekaliśmy chwilę, aż chłopaki przejdą i wróciliśmy do morza. Siedliśmy kawałek od brzegu i wpatrywaliśmy się w fale. Kuba złapał mnie za rękę i splótł nasze palce.
- Wiesz - zaczęłam. - Władysławowo jest piękne, ale trochę źle mi się kojarzy.
- Czemu?
- Jak skończyłam 18 lat mama postanowiła przeprowadzić ze mną rozmowę, która, jak jej się wydawało, będzie dla mnie ciekawa.
- Gadała z tobą o, no wiesz, sprawach damsko męskich?
- Też, ale niewiele. Chyba stwierdziła, że jestem mądrzejsza od chłopaków i nie przylecę z pierwszej imprezy z brzuchem. Ale nie w tym sedno.
Kuba przesunął się tak, że siedziałam mu między nogami, a plecami opierałam się o jego klatkę piersiową. On natomiast bawił się moimi włosami.
- Mama opowiedziała mi jak to się zakochała w tacie, on się później oświadczył, wzięli ślub i tak dalej. Ale to było nawet słodkie, fajnie się tego słuchało. Ale później doszła do momentu, jak zostawili chłopaków u babci i przyjechali właśnie tutaj na wakacje.
- No i co dalej?
- Otóż Kubuś, ja tutaj powstałam. Uwierz nie chciałbyś usłyszeć takiej informacji od rodziców. Strasznie krępujące.
- Chcesz powiedzieć, że tutaj cię spłodzili?
Pokiwałam głową, a on tylko wybuchnął śmiechem. Walnęłam go w ramię, po czym też zaczęłam się śmiać.
*******************************************
Promienie słońca wdarły się do pokoju i zaczęły razić mnie w oczy. Niechętnie podniosłam powieki, ziewnęłam i przeciągnęłam się. Wszystkiego najlepszego Ola. Odwróciłam głowę w drugą stronę. Kuby nie było. Gdzie go wywiało o tak wczesnej porze i to akurat w moje urodziny. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich ukazał się Kuba z olbrzymim bukietem róż w ręce.
- Wszystkiego najlepszego kochanie!
Chciałam, aby już wszystkie urodziny świętował ze mną ON.
Kuba Wolny...
*******************************************
Hejka kochani! Tak mnie jakoś wzięło na pisanie i proszę bardzo. Rozdział dość znaczący, bo ostatni w tym przedziale czasowym. Legia mistrzem Polski. Jutro wybory, kto może niech idzie głosować. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️
Komentarz = Motywacja
Buzi,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro