Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 77

Zgrupowanie. Koniec laby. Chłopaki muszą wrócić do regularnych treningów. W końcu w sierpniu LGP. No, a ja, chcąc nie chcąc, muszę wrócić do pracy. I właśnie dlatego siedzimy teraz z Wolnym w czarnym BMW i jedziemy nad morze. Dwutygodniowe zgrupowanie w Cetniewie. Mi tam to całkiem pasowało. Wieczorne spacerki po plaży, szum morza i śpiew mew w tle. Żyć nie umierać. Kuba natomiast był mniej zadowolony.

- Matko, jak mi się nie chce jechać na to zgrupowanie.

- Ja tam się właśnie bardzo cieszę.

- Kobieto, ale ty prawie nic nie robisz. Pare zdjęć cykniesz i po robocie. A ja muszę trenować.

- No i dobrze. Spalisz trochę tego mojego jedzonka. Koniec rozpieszczania Kubuś.

*******************************************

- Dobra ludzie. Pokoje są w większości dwuosobowe, ale śpimy pojedynczo, bo wiecie to cholerstwo. Także no, wybierzcie sobie.

Chłopaki rzucili się na klucze jak jakieś wygłodniałe dziki.

- Trenerze.

Kuba nieśmiało zagadnął Doležala, który zresztą od niedawna objął naszą kadrę.

- Mógłbym mieć pokój z Olą?

Wokół dało się słyszeć głośne buczenie ze strony chłopaków. Natomiast moja mina, to było jedno wielkie co.

- Wie trener, my i tak razem mieszkaliśmy. Proszę?

- Dobrze Kuba. Ale po pierwsze jedyny wolny dwuosobowy pokój, który został, to ten obok mnie, a ja chcę spać po nocach. A po drugie, żadnych miękkich kolan na treningu.

- Matko - zgarnęłam z blatu ostatni kluczyk - co sobie trener wyobraża. Łóżka są dwa - zwróciłam się do Kuby - żeby było jasne, śpisz sam Wolny.

Chłopaki znowu głośno zabuczeli, a ja demonstracyjnie zarzucając włosy na plecy, ruszyłam w stronę windy.

*******************************************

- Kuba! Do cholery jasnej!

Nie było mnie zaledwie pół godziny, a on zrobił w pokoju jeden wielki burdel. Gorzej niż w chlewie.

- Co?

Leżał sobie spokojnie na swoim łóżku, które już zdążył przysunąć do mojego i patrzył na mnie zdziwiony.

- Poszłam tylko na chwilę do trenera, a ty już narobiłeś takiego bajzelu! Po kolacji ma tego nie być, albo się wyprowadzam stąd!

*******************************************

Wydarła się na mnie, wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami. Dwie minuty później pojawił się w nich Piotrek.

- Co to było?

- Nic. Ola się wkurzyła, bo zrobiłem bałagan. Trochę bardzo wkurzyła.

- Ale, że tylko o bałagan?

- No, może ma okres. Wtedy czasami jej się zdarza wrzeszczeć o byle co.

- Aha - Piotrek podrapał się po głowie. - Współczuję ci. Ale no, sprawę mam.

- No?

- Poszedłbyś ze mną do kantorka po drabinę i mopa? Bo sam nie dam rady przynieść.

- No jasne.

Wyszliśmy razem z pokoju i zmierzaliśmy w stronę wspomnianego wcześniej kantorka.

- Piotruś, ale po cholerę ci drabina i mop?

- Maciek ma pokój nade mną. Balkon ma od dołu obsrany, nawet nie wiem jakim sposobem i muszę to umyć, bo mi jeszcze na łeb spadnie. A ten debil powiedział, że to nie jego problem i on mi nie pomoże.

- Nie dostaniesz z ziemi?

- Chcesz, to możesz spróbować.

- Nie dzięki, nie chcę czyścić ptasich gówien.

Doszliśmy pod kantorek. Chwyciłem za klamkę, ale drzwi ani drgnęły.

- Co za cholerstwo.

Naparłem na nie mocniej, ale to też nic nie dało. W końcu Piotrek odsunął mnie delikatnie i otworzył drewno kopniakiem. Weszliśmy do środka, światło jak zwykle nie działało. Znaleźliśmy drabinę w samym kącie. Zabraliśmy się za wyciąganie jej, gdy nagle drzwi się zatrzasnęły. Od razu do nich podbiegłem, spodziewałem się, że mogły zamknąć się na amen. Zacząłem szarpać, ale to na nic. Posunąłem się nawet do kopniaków, dalej nic.

- Piter, mam złe przeczucie, że chyba utknęliśmy.

Teraz pozostało nam tylko siedzieć we dwójkę w ciemnym kantorku i czekać, aż o naszym zniknięciu dowie się ONA.

Ola Kot...

*******************************************
Hejka kochani! Problemów było wiele, ale się udało i rozdział z pomysłami czytelników jest. Cieszy mnie, że w ogóle ktokolwiek się podjął takiej zabawy. Oczywiście pomysły mieliście różne wy zboczuszki. No ale, myślę, że finalnie wygląda to dobrze. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Buzi,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro