Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 66

- Amela ma chłopaka - wypalił Mateusz.

Rozmawialiśmy już dobre pół godziny. Jak się okazało, było mnóstwo tematów do obgadania.

- Wcale, że nie!

Dziewczyna zarumieniła się i przywaliła bratu z pięści w ramię.

- Ty się ciesz Amelka! Ja całe 22 lata musiałam czekać, żeby ktokolwiek się w moją stronę obrócił.

- I wtedy zjawiłem się ja - Kuba dumnie wypiął pierś. - Twój książę na białym koniu.

- Jasne - prychnęłam. - Dresiarz na ośle chciałeś powiedzieć.

Bliźniaki się zaśmiały, a Kuba zrobił minę obrażonego pięciolatka.

- Jak wy się tak właściwie poznaliście?

Uśmiechnęłam się delikatnie na wspomnienie tamtego dnia.

- Gapił się na mnie debil - wskazałam na Kubę. - Chłopaki mu musieli rękami przed nosem machać, żeby się ogarnął.

- Tak? Nie będę przypominać kto pierwszy zaczął rozmowę.

Tym razem Kuba szeroko się uśmiechnął. Przybliżyłam się do niego, żeby móc wyszeptać mu coś na ucho.

- A pamiętasz co ci wtedy powiedziałam?

Pokiwał tylko głową. Z laptopa doszło nas chrząknięcie.

- To my może ten, pójdziemy już sobie.

- Sceny nie dla dzieci.

Na te słowa zaśmialiśmy się głośno z Kubą.

*******************************************

Minęło kolejne pół godziny. Gadaliśmy dalej. Przenieśliśmy się z Wolnym na łóżko, żeby było nam wygodniej.

- Wujek?

- Hm?

- Boję się.

Tego się nie spodziewaliśmy. Kuba podniósł się na łokciach i zaczął wpatrywać się w Mateusza.

- Czego się boisz Mati?

- Boję się, że coś nam się stanie. Mi, Amelce, Frankowi, rodzicom i całej naszej rodzinie. Dziadkowie są już starsi, jeżeli złapią wirusa, to nie wiadomo...

- Hej - Kuba przerwał mu w połowie zdania. - Przypominam ci młody, że żyjesz w rodzinie sportowców. Nawet jeżeli ktoś z nas by zachorował, myślę, że spokojnie sobie poradzi. Mamy mocne organizmy.

Kuba delikatnie uśmiechnął się w stronę ekranu, ale po chwili popatrzył na mnie. W jego oczach widać było panikę i strach, jakby sam nie wierzył w to co mówi, jakby sam bał się tego samego. Ścisnęłam go delikatnie za rękę, aby dodać mu otuchy.

- Pamiętasz hasło, które wymyśliłeś dla mnie parę lat temu?

- Nie ma mocnego, na Kubę Wolnego - odpowiedział chłopak nieśmiało.

Uśmiechnęłam się, kreatywnie, nie powiem.

- Zmodyfikujemy to trochę, ok?

Mateusz przytaknął.

- Nie ma mocnego, na rodzinę Kuby Wolnego.

Dzieciaki wyraźnie rozpogodziły się na słowa Kuby. W tym samym momencie usłyszeliśmy odgłos zamykania drzwi. Po chwili przed ekranem pojawiła się najstarsza siostra mego lubego.

- Hej - uśmiechnęła się do nas. - Idźcie na chwilę - wygoniła dzieci - też chcę z bratem porozmawiać.

Bliźniaki pożegnały się i odeszły od monitora.

- Jeżeli wszyscy faceci z rodu Wolnych mają takie charakterki, to ty uważaj na swoich synów.

Zaśmiałam się, a Kuba zrobił oburzoną minę.

- O tak - potwierdziła Marta.

- Byłaś ostatnio u rodziców?

Kuba przerwał, a my momentalnie zrobiłyśmy się poważne.

- Nie byłam. Ale dzwonię codziennie. Wszystko u nich ok, tata ogląda stare mecze siatkówki na okrągło, mama piecze ciasta, szuka różnych przepisów. Nie masz się czym martwić.

- Marysia?

- Pisze z jakimś chłopakiem. Znaczy mama tak twierdzi.

- A Gosia? Oliwka, Kacper?

- Gosia siedzi z dzieciakami w domu. Oliwka uczy się czytać, a mały rośnie jak na drożdżach. Wszystko w porządku Kuba, naprawdę. Nie bój się o nic.

- Jak mam się nie bać. Przecież widzisz co się dzieje. A babcia Hela? Przecież ona jest tam sama.

- Nie jest. Ciotka wzięła ją do siebie. Nie martw się Kubuś, damy sobie radę.

Chciałam, żeby w przyszłości o losy naszej rodziny też tak bardzo martwił się ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
5/9

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro