Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 62

- Żądam rewanżu!

Zrobiłam minę naburmuszonego dziecka, usiadłam po turecku, skrzyżowałam ręce na piersiach i wpatrywałam się tępo w Kubę.

- A co - uśmiechnął się łobuzersko. - Wyzwanie ci się nie podobało? Jak chcesz, możemy pójść jeszcze dalej.

Walnęłam go w łeb i wróciłam do poprzedniej pozycji.

- Zboczeniec - prychnęłam pod nosem.

- Czemu mnie bijesz zła kobieto? Nie wiem co ci chodzi po tej pięknej główce, ale ja miałem na myśli po prostu całowaniem z języczkiem na stojąco.

- Jasne - specjalnie przeciągnęłam. - Żądam rewanżu - powtórzyłam.

- A ja pytam, czy wyzwanie ci się nie spodobało?

- Spodobało mi się - uśmiechnęłam się. - Nawet bardzo. A teraz - wcisnęłam mu pada w ręce - gramy.

Przez cały mecz siedziałam bardzo blisko Kuby i, niby to przypadkowo, co chwilę trącałam go nogą albo ramieniem. Chciałam go rozproszyć i chyba mi się to udało, bo co chwilę na mnie zerkał, a mecz wygrałam 3:0.

- To nie fair - oburzył się po ostatnim gwizdku. - Specjalnie to robiłaś.

- Niby co?

- Trącałaś mnie. Chciałaś mnie rozproszyć.

- Po prostu nie umiesz pogodzić się z przegraną - prychnęłam.

Zaśmiał się i pokręcił głową.

- To jakie masz dla mnie wyzwanie?

- Jesteś gotowy?

- Przynieś kajdany, o pani. Jam więźniem twego serca.

- Głupek.

Zaśmiałam się i wyszłam do łazienki. Pogrzebałam trochę w szafkach i znalazłam to, czego szukałam. Specjalnie kupiłam to w sklepie, wiedziałam, że może się przydać. Wróciłam do chłopaka.

- Co to jest?

- Plastry do depilacji - przeczytałam na głos.

- O nie, nie, nie - szybko pokręcił głową. - W życiu się na to nie zgodzę.

- Już nie jesteś więźniem mego serca?

Przyglądałam mu się z zaciekawieniem, a on tylko głośno przełknął ślinę.

- Rozbieraj się.

- Nie.

- Kuba, rozbieraj się.

- Powiedziałem, nie.

- Skaczesz na nartach, a boisz się wyrywania włosów?

- Nie boję się.

- To co, może twoja męska duma ucierpi? Spokojnie, włosy odrosną. Rozbieraj się.

Westchnął głośno, ale spełnił moją prośbę. Po chwili stał przede mną w samych bokserkach.

- Połóż się - wskazałam na łóżko.

Już nie próbował się wymigać, po prostu stał się potulny. Siadłam na skraju łóżka i otworzyłam pudełko.

- Na klacie włosów nie masz. Szkoda, tam najbardziej boli.

- Czerpiesz przyjemność z zadawania mi bólu?

- Żebyś wiedział, że tak.

Przykleiłam mu plastry do nóg. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem, będzie bolało. Spojrzałam na swoje dzieło i nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł. Uśmiechnęłam się jak jakiś morderca, który właśnie zauważył swoją ofiarę. Wzięłam do ręki jeszcze jeden plaster. Odchyliłam bokserki Kuby delikatnie w dół.

- Co ty robisz?

Nie zważając na jego pytanie, przykleiłam plaster na tym pasku włosów, który mnie tak pociągał.

- O nie! Mówiłaś, że ci się to podoba.

- Odrosną.

- Jesteś okrutna.

- Też cię kocham.

Posłałam mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów i zerwałam jeden z plastrów. Momentalnie usłyszałam krzyk.

- Co? Boli? Już teraz wiesz, co przeżywają kobiety.

- Ty to robisz maszynką - zerwałam kolejny - ała! A nie jakimiś plastrami - znowu zerwałam - cholera!

- No już, już. Później ci posmaruję nóżki kremem i przestanie boleć. Nie płakaj już.

Popatrzył na mnie z mordem w oczach i dzielnie zniósł kolejne pociągnięcia. Na sam koniec zostawiłam sobie plaster na brzuchu.

- Widzisz do czego jest zdolny człowiek z miłości? Właśnie pozwalam ci, żebyś wyrywała mi włosy łonowe.

Uśmiechnęłam się łobuzersko i mocno pociągnęłam plaster. Chłopak jęknął głośno. Poprawiłam mu bokserki i poklepałam go po brzuchu.

- Byłeś bardzo dzielny Kubuś.

Uśmiechnęłam się pięknie, a on tylko fuknął, wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Zaśmiałam się głośno. Chciałam, żeby już zawsze to, co będę chciała robił ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
1/9

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro