Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

Dzisiejszego dnia, także byliśmy na stoku. Jeździło się wspaniale, bo w nocy spadł świeży śnieg. Siedzieliśmy sobie po kolacji w pokoju. Wszyscy strasznie się nudzili. Siedziałam na łóżku oparta o ścianę, a Kuba leżał z głową na moich kolanach. Przeglądał instagrama pokazując mi różne zdjęcia, a ja bawiłam się jego włosami. Młodzież siedziała na swoich łóżkach i grała w chińczyka przez messengera.

- Patrz - Wolny wszedł w messengera.

Przewinął trochę wiadomości i otworzył jedno zdjęcie. Na zdjęciu widać było malucha, takiego dopiero co po urodzeniu. Dziecko spało i wyglądało mega słodko.

- Kto to?

Zapytałam rozczulając się nad zdjęciem.

- Mój chrześniak - Kuba odpowiedział dumnie.

- Małgosia urodziła?

Pokiwał twierdząco głową.

- Jaki słodziak - rozczuliłam się. - Jak ma na imię?

- Kacper. Przystojniak po wujku.

- Jasne, wmawiaj sobie - Marysia musiała dogryźć bratu. - Po ciociach taki ładny.

Kuba rzucił w nią poduszką.

- Idziesz ze mną na chrzest. Za miesiąc.

- To najpierw musisz mnie zabrać do sklepu i wybrać coś ładnego.

- Jasne kotek. Dla ciebie wszystko.

Leżeliśmy dalej w ciszy. Szybki pokazywał mi zdjęcia małego. Oczywiście twierdził, że Kacper jest bardzo do niego podobny. Nagle Wolny podniósł się i przybliżył do mojego ucha.

- Chodź idziemy na spacer. Sami.

- A oni?

Spojrzałam wymownie na Michała i Maryśkę.

- Zostaną. Daj spokój, nie mają pięciu lat.

Wstaliśmy obydwoje z łóżka i zaczęliśmy się zbierać. Dzieciaki patrzyły na nas zdziwione. Ubraliśmy się i już mieliśmy wychodzić.

- Gdzie wy idziecie?

- Gdzieś. A wy tu grzecznie siedzicie i się stąd nie ruszacie. Niczego nie rozwalcie, nie zepsujcie ani nie spalcie.

Wolny szybko odpowiedział i otworzył drzwi.

- Tylko dzieci nie naróbcie.

Chłopak pokazał środkowego palca swojej młodszej siostrze i wyszedł z pokoju. Podążyłam za nim. Wyszliśmy na zewnątrz i ruszyliśmy wydeptaną ścieżką w stronę małego lasku. Odeszliśmy dobry kawałek i Kuba zatrzymał się tuż przede mną. Zaczął mnie delikatnie całować. Całowaliśmy się aż brakło nam tchu.

- Tego mi najbardziej brakowało - oparł swoje czoło o moje.

Jeszcze raz delikatnie mnie pocałował. Chwyciliśmy się za ręce splatając palce i poszliśmy dalej.

- Ty ze mną też pójdziesz na chrzciny. Ale to dopiero za jakieś 7 miesięcy.

- Będzie małe kociątko?

- Nie. Trzy małe kociątka.

- O kuźwa. Trojaczki.

- No, Aga jest przerażona.

- Aga?

Pokiwałam głową.

- Czyli, że Maciek będzie tatusiem?

- No tak.

Kuba wybuchnął głośnym śmiechem.

- Co jest?

- Maciek, jak poznał córki Stefana, zarzekał się, że on nigdy nie będzie miał dzieci. A tu trójeczka na raz. Trzy gole za jednym razem, nieźle.

- Ale cicho bądź, bo on o tym jeszcze nie wie.

- Czyli rozumiem, zostałem wmieszany w babskie ploteczki?

- Dokładnie - zaśmiałam się.

Szliśmy dalej w ciszy nadal trzymając się za ręce. Zima tutaj wyglądała tak pięknie.

- Wiesz, my też za parę lat będziemy mieć w domu taką wesołą gromadkę.

- To ma być jakaś propozycja matrymonialna?

- Ja mam wobec ciebie poważne plany. Kiedyś ci się oświadczę, ale tak romantycznie, żebyś pamietała to na zawsze. Później weźmiemy ślub, jak z bajki. Będziesz miała piękną białą suknię, a ja czarny garnitur. Po ślubie przeczytamy książkę, którą mi dałaś i obejrzymy razem Greya. Następnie zabierzemy się do roboty. Stworzymy sobie takie śliczne dzieciaczki. Minimum trójeczkę. Dziewczynki będą takie piękne jak ty. Z takimi cudownymi oczkami, słodkim noskiem i ślicznym uśmiechem, w którym jestem zakochany. A chłopcy, przystojni po tatusiu. I tak sobie będziemy razem żyć w miłości.

Tak bardzo chciałam, żeby spełniło się to, co mówił ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka kochani! Piąty dzień maratonu. Gratulacje dla Dawida, oby tak do końca i może napiszemy jakąś nową historię. Wpadajcie do innych książek i do jestem_nikim_ Miłego czwartku. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro