Rozdział 36
Dzisiaj nadszedł ten dzień. Postanowiłam się przeprowadzić. Słowa, które Kuba wypowiedział przedwczoraj na cmentarzu, dodały mi otuchy. Rodzice już o wszystkim wiedzieli, teraz tylko trzeba poinformować Wolnego. Uśmiechnięta od ucha do ucha, szłam w kierunku mieszkania mojego chłopaka. Zadzwoniłam zadowolona do drzwi. Czekałam dobre pięć minut zanim Kuba otworzył. Stanął przede mną w samych bokserkach i z roztrzepanymi włosami. Obudziłam go.
- Kuba wiesz, która jest godzina? A ty dalej śpisz.
- Kotek jest 8 rano. Przychodzisz do mnie o 8 rano i oczekujesz, że będę cię witał w progu chlebem i solą. Nieważne, chodź tu do mnie.
Rozłożył szeroko ręce czekając na przytulasa. Podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziałam ciągle mocno się przytulając.
- Mhm, jaką?
Sięgnęłam do kieszeni po klucze.
- Taką - pomachałam nimi Kubie przed nosem.
- Co to jest?
- Prezent gwiazdkowy od rodziców.
Szybki chyba nie zrozumiał co trzymałam w ręce.
- I jak panie Wolny? Co pan sądzi o swojej nowej sąsiadce?
Na twarzy chłopaka można było zauważyć ogromne zaskoczenie, a po chwili piękny uśmiech.
- Czy to są kluczyki do mieszkania?
Pokiwałam głową.
- W tym bloku?
Znowu pokiwałam głową. Kuba rzucił się na mnie i zaczął kręcić mną wokół własnej osi.
- Które mieszkanie?
Przesunęłam się pokazując chłopakowi wejście do mieszkania naprzeciwko.
- Kocham cię - Wolny delikatnie musnął moje wargi.
- No i generalnie Kubuś potrzebuję twojej pomocy z przeprowadzką. Także wskakuj w jakieś łaszki i jedziemy.
Chłopak z uśmiechem jeszcze raz musnął moje usta i poleciał w podskokach do sypialni. Już po chwili stał przede mną kompletnie ubrany.
- Gdzie jedziemy?
Zapytał zakładając buty i kurtkę.
- Do domu. Spakujemy rzeczy do pudeł i przywieziemy tutaj. Potem grzecznie pomożesz mi się rozpakować.
- A potem?
- A potem grzecznie pójdziesz spać - uśmiechnął się cwaniacko. - Do swojego łóżka.
Uśmiech momentalnie zszedł Kubie z twarzy. Wyszłam z mieszkania, a Kuba zamykając je na klucz podążył za mną.
- No weź. Przecież ja muszę przetestować czy twoje łóżko jest wygodne. Żebyś sobie krzywdy nie zrobiła.
- Jak ładnie będziesz nosił pudła, to może kiedyś ci pozwolę zostać. Może - specjalnie zaakcentowałam.
Szlam dwa schody przed Wolnym, ale doskonale czułam jak się uśmiecha. Po chwili chłopak dogonił mnie i złapał za rękę. Tak doszliśmy do czarnego BMW.
*******************************************
- No to od czego zaczynamy?
- Ja ubrania, a ty opróżniaj szuflady i wkładaj do tego pudełka - wskazałam na jeden z kartonów.
Kuba posłusznie wykonywał moje polecenia. Po chwili wstał i podszedł do mnie. Trzymał coś w ręce.
- Kochanie, czemu nie mówiłaś, że masz prawko?
- A po co ci to było do szczęścia potrzebne?
- Czemu nie jeździsz?
- Bo nie umiem.
- Jak nie umiesz, jak masz prawko?
- No po prostu.
- Tak?
Przyciągnął palcami moją głowę w swoją stronę.
- To ja cię nauczę.
I na tym rozmowa się skończyła, obydwoje dalej pakowaliśmy rzeczy. Nagle zauważyłam, że Kuba trzyma różowy zeszyt w ręce. Szybko do niego doskoczyłem i zaczęłam mu go wyrywać. Prawie mi się to udało, ale Kuba trzymał w ręce jedno zdjęcie. Zdjęcie z wesela Maćka. Ktoś nam je zrobił jak tańczyliśmy. Było takie słodkie.
- Ale słodziaki z nas - powiedział przyciągając mnie do siebie.
*******************************************
- Ostatnie?
- Tak.
Wszystko było już w samochodzie. Aż się zdziwiłam, że wszystkie moje rzeczy się tam zmieściły.
- Kuba miej tam na nią oko.
Oczywiście rodzice musieli nas uroczyście pożegnać.
- Jasne proszę pana, będę składał regularne wizyty.
- Ufamy wam. Tylko żeby mi tam żadnych dzieci przed ślubem nie było.
- Mamo!
Kuba spuścił spłoszony wzrok, a ja spaliłam buraka.
- No jedźcie już - tata przerwał ciszę, za co byłam mu niezwykle wdzięczna.
*******************************************
Kuba zaniósł wszystkie pudła do mojego mieszkania. Zjedliśmy pizzę. Zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy, a Wolny poszedł do siebie. Miał iść dzisiaj do trenera, żeby porozmawiać o jego powrocie do treningów. Uwinęłam się z pracą szybciej niż myślałam. Siedziałam wygodnie przed telewizorem i oglądałam randomowy program. Było koło 22, a Kuba nadal się nie odzywał. Dziwiło mnie to. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. O wilku mowa. Poszłam otworzyć i ujrzałam Kubę w szlafroku. Moja mina to był typowy mindfuck.
- Hej - pocałował mnie krótko w usta i wepchnął się do środka.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam za nim. Wolny najpierw wyłączył telewizor, a następnie poszedł do sypialni i zaczął ściągać szlafrok.
- Przepraszam bardzo, co ty robisz?
- Powiedziałem, że przetestuję łóżko - rzucił się na mebel. - Bardzo wygodne. Możesz przyjść.
Rozłożył ręce i słodko się uśmiechnął. Ten uśmiech mnie rozczulił. Położyłam się obok chłopaka. Objął mnie w pasie i przykrył nas kołdrą. Zaczęłam zastanawiać się, czy od teraz w każdej wolnej chwili będzie przy mnie ON?
Kuba Wolny...
*******************************************
Hejka kochani! Ciąg dalszy niespodzianki świątecznej. Mamy zwykły rozdział, cóż tu wiele mówić. Wpadać do innych książek i do jestem_nikim_ Miłego weekendu. ❤️
Komentarz = Motywacja
Buzi,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro