Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

Dzisiaj nadszedł ten dzień. Postanowiłam się przeprowadzić. Słowa, które Kuba wypowiedział przedwczoraj na cmentarzu, dodały mi otuchy. Rodzice już o wszystkim wiedzieli, teraz tylko trzeba poinformować Wolnego. Uśmiechnięta od ucha do ucha, szłam w kierunku mieszkania mojego chłopaka. Zadzwoniłam zadowolona do drzwi. Czekałam dobre pięć minut zanim Kuba otworzył. Stanął przede mną w samych bokserkach i z roztrzepanymi włosami. Obudziłam go.

- Kuba wiesz, która jest godzina? A ty dalej śpisz.

- Kotek jest 8 rano. Przychodzisz do mnie o 8 rano i oczekujesz, że będę cię witał w progu chlebem i solą. Nieważne, chodź tu do mnie.

Rozłożył szeroko ręce czekając na przytulasa. Podeszłam do niego i mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedziałam ciągle mocno się przytulając.

- Mhm, jaką?

Sięgnęłam do kieszeni po klucze.

- Taką - pomachałam nimi Kubie przed nosem.

- Co to jest?

- Prezent gwiazdkowy od rodziców.

Szybki chyba nie zrozumiał co trzymałam w ręce.

- I jak panie Wolny? Co pan sądzi o swojej nowej sąsiadce?

Na twarzy chłopaka można było zauważyć ogromne zaskoczenie, a po chwili piękny uśmiech.

- Czy to są kluczyki do mieszkania?

Pokiwałam głową.

- W tym bloku?

Znowu pokiwałam głową. Kuba rzucił się na mnie i zaczął kręcić mną wokół własnej osi.

- Które mieszkanie?

Przesunęłam się pokazując chłopakowi wejście do mieszkania naprzeciwko.

- Kocham cię - Wolny delikatnie musnął moje wargi.

- No i generalnie Kubuś potrzebuję twojej pomocy z przeprowadzką. Także wskakuj w jakieś łaszki i jedziemy.

Chłopak z uśmiechem jeszcze raz musnął moje usta i poleciał w podskokach do sypialni. Już po chwili stał przede mną kompletnie ubrany.

- Gdzie jedziemy?

Zapytał zakładając buty i kurtkę.

- Do domu. Spakujemy rzeczy do pudeł i przywieziemy tutaj. Potem grzecznie pomożesz mi się rozpakować.

- A potem?

- A potem grzecznie pójdziesz spać - uśmiechnął się cwaniacko. - Do swojego łóżka.

Uśmiech momentalnie zszedł Kubie z twarzy. Wyszłam z mieszkania, a Kuba zamykając je na klucz podążył za mną.

- No weź. Przecież ja muszę przetestować czy twoje łóżko jest wygodne. Żebyś sobie krzywdy nie zrobiła.

- Jak ładnie będziesz nosił pudła, to może kiedyś ci pozwolę zostać. Może - specjalnie zaakcentowałam.

Szlam dwa schody przed Wolnym, ale doskonale czułam jak się uśmiecha. Po chwili chłopak dogonił mnie i złapał za rękę. Tak doszliśmy do czarnego BMW.

*******************************************

- No to od czego zaczynamy?

- Ja ubrania, a ty opróżniaj szuflady i wkładaj do tego pudełka - wskazałam na jeden z kartonów.

Kuba posłusznie wykonywał moje polecenia. Po chwili wstał i podszedł do mnie. Trzymał coś w ręce.

- Kochanie, czemu nie mówiłaś, że masz prawko?

- A po co ci to było do szczęścia potrzebne?

- Czemu nie jeździsz?

- Bo nie umiem.

- Jak nie umiesz, jak masz prawko?

- No po prostu.

- Tak?

Przyciągnął palcami moją głowę w swoją stronę.

- To ja cię nauczę.

I na tym rozmowa się skończyła, obydwoje dalej pakowaliśmy rzeczy. Nagle zauważyłam, że Kuba trzyma różowy zeszyt w ręce. Szybko do niego doskoczyłem i zaczęłam mu go wyrywać. Prawie mi się to udało, ale Kuba trzymał w ręce jedno zdjęcie. Zdjęcie z wesela Maćka. Ktoś nam je zrobił jak tańczyliśmy. Było takie słodkie.

- Ale słodziaki z nas - powiedział przyciągając mnie do siebie.

*******************************************

- Ostatnie?

- Tak.

Wszystko było już w samochodzie. Aż się zdziwiłam, że wszystkie moje rzeczy się tam zmieściły.

- Kuba miej tam na nią oko.

Oczywiście rodzice musieli nas uroczyście pożegnać.

- Jasne proszę pana, będę składał regularne wizyty.

- Ufamy wam. Tylko żeby mi tam żadnych dzieci przed ślubem nie było.

- Mamo!

Kuba spuścił spłoszony wzrok, a ja spaliłam buraka.

- No jedźcie już - tata przerwał ciszę, za co byłam mu niezwykle wdzięczna.

*******************************************

Kuba zaniósł wszystkie pudła do mojego mieszkania. Zjedliśmy pizzę. Zabrałam się za rozpakowywanie rzeczy, a Wolny poszedł do siebie. Miał iść dzisiaj do trenera, żeby porozmawiać o jego powrocie do treningów. Uwinęłam się z pracą szybciej niż myślałam. Siedziałam wygodnie przed telewizorem i oglądałam randomowy program. Było koło 22, a Kuba nadal się nie odzywał. Dziwiło mnie to. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. O wilku mowa. Poszłam otworzyć i ujrzałam Kubę w szlafroku. Moja mina to był typowy mindfuck.

- Hej - pocałował mnie krótko w usta i wepchnął się do środka.

Zamknęłam drzwi i ruszyłam za nim. Wolny najpierw wyłączył telewizor, a następnie poszedł do sypialni i zaczął ściągać szlafrok.

- Przepraszam bardzo, co ty robisz?

- Powiedziałem, że przetestuję łóżko - rzucił się na mebel. - Bardzo wygodne. Możesz przyjść.

Rozłożył ręce i słodko się uśmiechnął. Ten uśmiech mnie rozczulił. Położyłam się obok chłopaka. Objął mnie w pasie i przykrył nas kołdrą. Zaczęłam zastanawiać się, czy od teraz w każdej wolnej chwili będzie przy mnie ON?

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka kochani! Ciąg dalszy niespodzianki świątecznej. Mamy zwykły rozdział, cóż tu wiele mówić. Wpadać do innych książek i do jestem_nikim_ Miłego weekendu. ❤️

Komentarz = Motywacja

Buzi,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro