Rozdział 33
Właśnie siedziałam na kanapie pod kocem. Kuba usiłował rozpalić w kominku.
- Uśmiechnij się - zagadywał w moją stronę.
Nie potrafiłam. To było silniejsze ode mnie.
- Olciak nooo.
Z jednej strony ta sytuacja ciągle nie dawała mi spokoju. A z drugiej Kuba. Kuba siadający właśnie obok mnie, uśmiechający się czule i dający poczucie bezpieczeństwa. Mimowolnie uśmiech wkrada się na moją twarz.
- O proszę, o to mi chodziło.
Popatrzyłam na Kubę z ciągłym uśmiechem na ustach. Zobaczyłam u niego ten błysk w oczach, ten którego brakowało mi tak bardzo przez ten czas. Przybliżyłam się do chłopaka i wpakowałam mu na kolana. Był wyraźnie zaskoczony moim zachowaniem, ale po chwili objął mnie i przytulił do siebie.
- Kubuś - spojrzał na mnie z tym uroczym uśmiechem. - Ja też cię kocham.
Objęłam go za kark, pocałowałam w policzek i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Nie odpowiadał. Ale ściskał mnie coraz mocniej, czułam ciepło bijące od niego. Tak, zdecydowanie tego mi było trzeba.
- Mam dla ciebie kolejną niespodziankę - popatrzył mi prosto w oczy.
- Jaką?
Zapytałam z szerokim uśmiechem na twarzy. Zapomniałam o całym świecie, teraz liczył się tylko Kuba.
- Chodź - podniósł mnie ze swoich kolan, wstał i ciągnąc za rękę podążył w stronę drzwi.
- Gdzie mnie znowu ciągniesz?
- Ubierz się, tylko porządnie.
Zaczęłam wykonywać polecenie chłopaka. Stanęłam przed nim gotowa do wyjścia. Wolny był opatulony jak bałwan. Popatrzył na mnie i westchnął.
- Oczywiście zawsze Kuba musi o wszystkim myśleć.
Zaczął ściągać z siebie czapkę, szalik i rękawiczki, ubierając je mi.
- Przestań. Zamarzniesz.
- Uwierz mi, jestem dużo bardziej odporny na zimno niż ty.
Uśmiechnęłam się i wtuliłam w szalik chłopaka. Pachniał tak ładnie, pachniał Kubą. Wyszliśmy na dwór. Przeszliśmy za tył domku i w tym momencie na mojej twarzy pojawił się mindfuck.
- Koń?
Zapytałam zdziwiona.
- No, a nie widać?
- Ty umiesz na tym jeździć?
Pokiwał twierdząco głową.
- Odkryjesz jeszcze wiele moich talentów kochanie.
Podszedł do zwierzęcia i zaczął je głaskać.
- Kubuś, mam jedno pytanie. Skąd ty wytrzasnąłeś konia?
- Jakiś kilometr dalej przyjaciel mojego dziadka ma stadninę. Zadzwoniłem gdzie trzeba i proszę bardzo.
Popatrzył na mnie i wyciągnął rękę zachęcając, żebym podeszła.
- Panie przodem - podniósł mnie i pomógł wsiąść na konia.
Po chwili siedział za mną, objął mnie w pasie chwytając wodze i ciągnąc za nie. Ruszyliśmy powoli.
- Ciepło ci?
- Tak.
Poczułam jak chłopak wtula się we mnie.
- Kuba?
- Hm?
- Jakie masz marzenia na ten nowy rok?
- Przede wszystkim chciałbym żebyśmy byli razem zdrowi i szczęśliwi. I chciałbym coś wygrać. Ale jeśli tylko będziesz obok mnie, ten rok będzie cudowny.
Nieśmiało pocałował mnie w policzek i położył głowę na moim ramieniu.
- A ty? Jakie masz marzenie?
- Chciałabym, abyśmy pomimo wszystko byli razem, aby wszystkie problemy zniknęły i żebyś został dla mnie mistrzem świata.
*******************************************
Znowu siedziałam pod ciepłym kocem z kubkiem herbaty w ręku. Strasznie zmarzłam na tym koniu, a co dopiero Kuba, który gdzieś poszedł i nie wraca od dobrych 20 minut. Właśnie wybiła 21. Zostały ostatnie 3 godziny starego roku. Nagle usłyszałam głośny huk dobiegający z góry.
- Nic mi nie jest!
Po chwili Wolny pojawił się przede mną z gitarą w ręku.
- O ja! Umiesz na tym grać?!
Kiwnął twierdząco głową, a ja pisnęłam z zachwytu.
- Mówiłem, że mam jeszcze wiele ukrytych talentów.
Rozsiadł się po turecku przed kominkiem.
- Chodź tu koło mnie.
Podeszłam do niego i usiadłam obok opierając głowę o jego ramię.
- To specjalnie dla ciebie.
Zaczął grać piosenkę Elvisa Presleya. Spodziewałam się po nim wszystkiego, ale nie tego.
- For I can't help falling in love with you.
Ostatnie słowa piosenki wymruczał mi prosto do ucha. Przeszły mnie przyjemne dreszcze.
- Dziękuję, pięknie śpiewałeś.
Kuba zarumienił się na te słowa, odłożył gitarę i położył się na ziemi. Ja uczyniłam to samo.
- Kiedy się we mnie zakochałeś?
Postanowiłam zadać pytanie, na które często szukałam odpowiedzi.
- Nie wiem, myślę że wtedy, jak siedzieliśmy razem na belce. Ale zdałem sobie z tego sprawę dopiero po incydencie z markerem. Doskonale wszystko pamiętam do tej pory.
Uśmiechnęłam się. Nastała chwila ciszy.
- A ty? Kiedy?
- Dokładnie nie pamiętam, ale chyba wtedy jak skakaliśmy z trampoliny. Wszyscy dookoła mi to wmawiali, chcieli nas zeswatać, ale ja długo się przed tym broniłam.
- Jak się poznaliśmy w życiu bym nie powiedział, że teraz będziemy tutaj razem.
W tym momencie jego dłoń odnalazła moją, a nasze palce splotły się ze sobą. Cudowne uczucie.
- Nigdy nie powiedziałbym, że teraz będziemy tu leżeć i trzymać się za ręce. Ale wiesz co? Nigdy w życiu nie będę żałował tego co się stało. Nigdy nie będę żałował naszych rozmów, naszych przytulasów i pocałunków. Nigdy nie będę żałował tego, że jesteś moją dziewczyną. Zawsze będę cię kochał.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak wielką wagę mają słowa, które wypowiedział ON.
Kuba Wolny...
*******************************************
Hejka kochani! Mamy wtorek, mamy rozdział. Jakoś koło 10 wybiło 7k. Wow. Dziękuję! Jeszcze tydzień i trzy dni szkoły i święta, a w sobotę będę piec pierniczki, więc ciekawy dzień się szykuje. Strasznie rozwlekam tego sylwestra, ale sytuacja tego wymaga. Wszystko zaczyna biec w dobrym kierunku. Kuba składa obietnice, zobaczymy czy dotrzyma. To zdjęcie na początku jest takie piękne (hotki level hard), że nie mogłam się powstrzymać. Znalazła je jestem_nikim_ wpadać do niej. Gdyby nie ona, tego rozdziału by dziś nie było, bo truje mi dupę od południa. Miłej dalszej części tygodnia. ❤️
Komentarz = Motywacja
Do następnego,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro