Rozdział 18
Wszystko poszło zgodnie z planem. Dolałam trochę farby każdemu z chłopaków, oczywiście omijając szampon Kuby. Leżałam sobie wygodnie i czekałam na Wolnego, który miał przyjść zaraz po treningu. Zbyt długo czekać nie musiałam.
- Jestem!
Wparował do pokoju cały zlany potem.
- Fuu Kuba. Mówiąc po treningu miałam na myśli, że po wzięciu prysznica.
- No miałem to zrobić, ale to by było zbyt ryzykowne.
- A niby czemu?
- No bo słuchaj, Stefan zawsze chce iść pierwszy. A gdyby poszedł pierwszy i wyszedł z tymi włosami, to ja bym nie wytrzymał i wybuchnąłbym śmiechem, a wtedy się może połapać, a tego byśmy nie chcieli.
- No tak.
- Dlatego musisz użyczyć mi swojego prysznica. No chyba, że wolisz żebym taki tutaj siedział.
- O nie. Rura do łazienki.
- Idź do mnie do pokoju i przynieś mi jakąś koszulkę i czyste bokserki, proszę.
- Fuuu mam grzebać w twoich majtkach?
- No Ola.
Kuba zrobił oczy kota ze Shreka.
- A co powiem Stefanowi?
- Że mi się nie chce czekać i poszedłem u ciebie.
- No dobrze.
- Dzięki.
Kuba zamknął się w łazience, a ja ruszyłam żwawym krokiem w stronę jego pokoju. Weszłam do środka bez pukania. Stefan grzebał coś przy swojej walizce.
- Kub...Ola? A co ty tu?
- Kuba przysłał mnie po ubrania, bo nie chce mu się czekać aż się wypindrzysz i bierze prysznic w mojej łazience.
- A, ok rozumiem.
Stefan zrobił dziwny ruch brwiami i uśmiechnął się cwaniacko. Od razu połapałam o co mu chodzi.
- Sam bierze prysznic idioto!
- Jasne, jasne, ja nic nie mówię przecież.
- Ehh, dobra gdzie są jego ubrania?
- Tam - Stefan wskazał szafę.
Podeszłam do niej, otworzyłam i aż się przeraziłam.
- Matko jaki syf!
Wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulkę, jakieś bokserki i ruszyłam z powrotem do mojego lokum.
- Jestem!
- Fajnie!
Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać, jak właściwie te ubrania trafią do Wolnego. Zbyt długo zastanawiać się nie musiałam. Nagle drzwi od łazienki się otworzyły. Kuba wyszedł w samym ręczniku. Poprawił włosy i zaczął patrzeć na mnie. A ja lustrowałam go wzrokiem od góry do dołu. Kropelki wody, które skapywały mu z włosów na klatkę, wyznaczały mokre ślady aż do ręcznika. Na brzuchu znać było każdy mięsień.
- Co się tak na mnie patrzysz?
Szybko odwróciłam speszona wzrok.
- Nie patrzę się.
- Wiem, że jestem piękny, ale no bez przesady.
- Jasne wmawiaj sobie.
Chłopak zabrał ubrania, które leżały obok mnie na łóżku.
- A ty jesteś najpiękniejsza na świecie księżniczko - uśmiechnął się do mnie i zniknął za drzwiami łazienki.
Siedziałam osłupiała gapiąc się na drzwi, za którymi przed chwilą zniknął facet, który jako pierwszy w moim życiu powiedział mi, że jestem najpiękniejsza. No oprócz rodziców i rodziny, ale to się nie liczy. To zrobiło na mnie wrażenie. Znowu poczułam się ważna dla kogoś. Wzruszyłam się. Z moich oczu wypłynęły pojedyncze łzy w momencie, gdy Kuba wyszedł z łazienki.
- Hej co się stało?
Podszedł do mnie i chwycił moją twarz w dłonie.
- Nic się nie stało, po prostu pierwszy raz ktoś mi powiedział, że jestem piękna.
Uśmiechnął się do mnie i otarł moje policzki kciukiem.
- Bo jesteś piękna, najpiękniejsza na świecie - przyciągnął mnie do siebie i zamknął szczelnie w swoich ramionach.
Czułam się bezpieczna i spokojna. Trwaliśmy dobrą chwilę w takim uścisku.
- Mam pomysł - nagle Kuba wykrzyknął tak, że mi się bębenki w uchu przestawiły.
- No jaki?
- Zrobimy sobie zdjęcie. Mamy mało wspólnych zdjęć.
- No dobra, ok. To najpierw moim telefonem.
Wyjęłam iPhona z kieszeni i stanęłam obok Kuby. Uśmiechnęłam się do aparatu i w momencie, w którym naciskałam przycisk, Kuba przybliżył swoje usta do mojego policzka. Zarumieniłam się na ten gest. Niby zwykły buziak, ale jednak było czuć w nim nić przywiązania. Weszłam w galerię i zobaczyłam zdjęcie. Było ono takie słodkie. Ja uśmiechałam się tak pięknie, a Kuba całował w policzek.
- Dawaj na snapa.
- Co ty, nie. Chłopaki zobaczą i zaczną sobie coś wyobrażać.
- No to niech sobie wyobrażają, mam ich opinię w dupie. Chyba ważne jest to co my czujemy?
Pokiwałam głową nieśmiało się uśmiechając.
- No to wstawiaj.
Weszłam na snapa, dodałam do zdjęcia serduszko i wstawiłam na story.
- No to teraz ja.
Kuba wyciągnął swój telefon, włączył aparat, uśmiechnął się ładnie i czekał na moją reakcję.
- Ej no.
- No co?
Wolny wskazał palcem na swój policzek. Stanęłam do niego bokiem, zarzuciłam mu ręce na kark i pocałowałam w wyznaczone miejsce. Kuba także dodał do zdjęcia serduszko i wstawił na snapa. Zrobiliśmy sobie jeszcze mnóstwo zdjęć dla siebie, one nie mają prawa ujrzeć światła dziennego. Robiliśmy najdziwniejsze miny, przytulaliśmy się. W końcu nadszedł czas, aby iść na kolację. Kuba założył dresy, w których przyszedł z treningu i razem poszliśmy w stronę stołówki. Chłopaki siedzieli już w środku z wkurzonymi minami. Musieliśmy się dobrze powstrzymywać, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Matko, co wam się stało?
Zaczęliśmy zgrywać niewiniątka.
- Umyliśmy głowy tym samym szamponem co zwykle - Dawid wycedził przez zęby. - Ale jakoś dziwnym trafem była w nim farba.
- Serio wam współczujemy - Kuba postanowił grać dalej.
Wszyscy zjedli posiłek w grobowych nastrojach. Razem z Kubą także musieliśmy udawać, że jest źle. Nagle Grzesiu Sobczyk zaczął się drzeć z drugiego końca stołówki.
- Chłopaki obczajcie snapa!
Posłaliśmy sobie z Kubą porozumiewawcze spojrzenia. Każdy przy naszym stole oprócz nas wyciągnął telefon i nerwowo zaczął wchodzić na snapchata.
- O ja! Co tam się działo?
Jako pierwszy odezwał się Kamil.
- Nic się nie działo. To już człowiek nie może sobie wstawić zdjęcia do internetu?
- Takiego zdjęcia? Nie.
- Nawet gdyby coś było, a nie ma, to i tak wam nic do tego - Kuba odezwał się. - Także dziękuję za wspólny posiłek, żegnam.
Wstał od stołu i poszedł. Postanowiłam iść za nim.
- Pa chłopaki.
Dogoniłam chłopaka na korytarzu.
- Idziesz do mnie na nocny seans filmowy? Jutro i tak macie wolny dzień.
- No w sumie mogę. A co oglądamy?
- Jak to co? Marvela.
Po chwili rozłożyliśmy się na łóżku w moim pokoju i włączyliśmy sobie filmy Marvela. Nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy. Okazało się, że bardzo wygodną poduszką jest ON.
Kuba Wolny...
*******************************************
Hejka kochani! Sobota, drugi dzień maratonu. Wstałam o 5:25, żeby obejrzeć mecz naszych siatkarzy, a potem poszłam spać dalej. Na szczęście opłacało się, bo wygrali. Rozdział o niestandardowej porze, zazwyczaj były pod wieczór, a teraz jest niewiele po południu. Ale wieczór dzisiaj będę mieć raczej zajęty, tak więc macie wcześniej. Zbliżamy się do końca pobytu w Spale, ale będzie tutaj jeszcze jedna sprawa. Później wesele i zaczynamy puchar świata. Wpadać do drugiej książki. Miłego czytania. ❤️
Komentarz = Motywacja
Buzi,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro