Rozdział 121
Pierwsze święta we czwórkę. To na pewno przełomowe wydarzenie w naszym życiu. Rok temu ogłosiliśmy wszystkim, że jestem w ciąży. A dzisiaj dwa maluchy siedzą przede mną na ziemi i przyglądają się mi z uwagą, gdy nakładam makijaż. Przed kilku dniami bliźniaki nauczyły się samodzielnie siedzieć i co ciekawe, zrobiły to w tym samym dniu.
- Kochanie, który?
Kuba przyszedł z garderoby z dwoma krawatami w ręce. Miał na sobie jedynie spodnie, koszula wisiała jeszcze na wieszaku.
- Ten - wskazałam na ten czarny.
Ostatni raz pociągnęłam tuszem po rzęsach i schowałam kosmetyki. Wstałam z krzesła i podeszłam do męża. Zabrałam mu krawat z ręki i zaczęłam go wiązać, a on kompletował swój ubiór. Po chwili skończyłam i założyłam mu krawat na szyję, po czym poprawiłam kołnierzyk. Następnie spojrzałam w lustro, ostatni raz poprawiłam włosy i okręciłam się wokół własnej osi przed Kubą.
- Jak wyglądam?
Miałam na sobie czarną przylegającą sukienkę do kolana i czarne szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam delikatny makijaż.
- Ślicznie - ucałował mnie w policzek - jak zawsze.
Uśmiechnęłam się do niego i zaraz spojrzałam w kierunku podłogi. Maluszki nadal grzecznie siedziały i przyglądały się nam z uwagą. Te dzieci to były istne aniołki.
- Czas się zbierać - wzięłam Zosię na ręce. - Czas zrobić księżniczkę na bóstwo.
Powędrowałam w stronę pokoju maluchów i położyłam córkę na przewijaku. Szybko zmieniłam jej pieluchę, po czym ubrałam w śliczną różową sukieneczkę, a na główkę założyłam opaskę z kokardką, która idealnie pasowała. Kuba w ślad za mną przewinął syna i przebrał go w ciuszki. Udało mi się znaleźć takie ubranka, że Sami wyglądał identycznie jak tatuś. Czarne spodenki i biała koszula z czarnymi wstawkami przy guzikach, kołnierzu i na mankietach.
- Robimy teraz zdjęcie, bo jak wrócimy to nie będą już tacy czyści - powiedziałam do Kuby.
Kupiliśmy maluchom taką matę, na której kładzie się dziecko, zaznacza się ile ma miesięcy lub lat i robi zdjęcie. Fajna pamiątka na przyszłość. Kuba położył matę na ziemi i wstążeczką zaznaczył cyferkę 6. Tak, właśnie dzisiaj nasze bąble kończą pół roku. Ułożyliśmy dzieci i szybko zrobiliśmy zdjęcie, zanim zdążyły się przemieścić. Posprzątaliśmy wszystko i z dzieciakami na rękach skierowaliśmy się w stronę korytarza.
- Popatrz kochanie, jak wiele się zmieniło w stosunku do zeszłego roku - powiedział Wolny, zakładając Samuelowi kurtkę. - Rok temu te aniołki były fasolkami, a teraz już są takie duże.
Po chwili wszyscy już byliśmy gotowi do wyjścia, zamknęłam drzwi na klucz i ruszyliśmy do samochodu. Zamontowaliśmy dzieci w fotelikach i sami usadowiliśmy się na miejscach. Zrezygnowaliśmy z nosidełek i kupiliśmy maluchom takie foteliki przeznaczone dla dzieci od pierwszych dni życia. Po prostu użeranie się z nosidełkami było dla nas niewygodne.
- Ten rok był wspaniały - uśmiechnęłam się do męża. - A następny będzie jeszcze lepszy.
- Wyobraź sobie, że za rok te brzdące będą już nam biegać między nogami. Będą gadać już jakieś pojedyncze słowa, a my będziemy z nich cholernie dumni.
- Zawsze będziemy z nich dumni - odwróciłam się do tyłu i spojrzałam na dzieci. - Najdumniejsi na świecie.
Kuba uśmiechnął się, pocałował mnie w policzek i odpalił samochód. Tak, następny rok będzie jeszcze lepszy. Zwłaszcza, gdy przy mnie będzie ON.
Kuba Wolny...
*******************************************
Hejka mini Wolni! Mamy niedzielę, mamy rozdział. Weekend można zaliczyć do tych zdecydowanie bardzo udanych. Piotruś mistrzem świata, a dzisiaj mikst przyzwoicie. Wpadajcie do innych książek i na instagrama. Miłego tygodnia. ❤️
Komentarz = Motywacja
Buzi,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro