Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 120

Nastał listopad i rozpoczął się sezon zimowy. Bliźniaki skończyły 5 miesięcy, a Kuba rzadko był w domu. Gdy tylko wracał z zawodów, starał się pomagać mi, jak tylko mógł. Wiedział, że za chwilę musi jechać i znowu zostawi mnie samą na kilka dni. Dawałam radę. Momentami było bardzo ciężko, ale dawałam radę. Miałam niesamowite wsparcie w rodzinie, a do tego wszyscy wkoło mówili, że nasze dzieci to aniołki. Maluchy rozwijały się prawidłowo i szybko uczyły się nowych rzeczy. Już bez problemu przewracały się z brzuszka na plecy i potrafiły stabilnie trzymać główki. Tak, jak się wszyscy spodziewali, dzieciaki dały Kubie jeszcze większą siłę napędową i od początku sezonu był całkowitym dominatorem. W miniony weekend wygrał obydwa konkursy i właśnie dzisiaj wracał do domu. Uwielbiałam te momenty, gdy byliśmy razem we czwórkę i nie robiliśmy nic, tylko cieszyliśmy się sobą. Mimo, że Kuba wracał na góra trzy dni, wykorzystywaliśmy ten czas na maksa.

*******************************************

Leżałam właśnie na kocu na ziemi i bawiłam się z bliźniakami. Rozłożyłam im maty z różnymi zabawkami i dzieciaki bardzo chętnie gniotły wszystko co się dało. Uwielbiałam czasami tak po prostu położyć się obok nich i patrzeć co robią. Nagle usłyszałam szczęk klucza w zamku. Po chwili drzwi się otworzyły i zaraz zamknęły, a klucz ponownie się przekręcił. Wstałam szybko i pobiegłam w kierunku korytarza. Rzuciłam się na Kubę, założyłam mu ręce na kark i mocno do siebie przyciągnęłam. On momentalnie objął mnie w pasie i odwzajemnił gest. Zawsze go tak witałam, a on zawsze dopytywał, czym sobie na takie powitanie zasłużył.

- Cześć kotek - wyszeptał mi do ucha i po chwili cmoknął w policzek.

Odsunął się na tyle, by móc spojrzeć mi w oczy.

- Tęskniłem bardzo za tobą. Za bąblami też.

Kuba od jakiegoś czasu nazywa maluchy bąblami. I jakoś tak mu się to spodobało, że praktycznie tylko tego słowa używa.

- Jak tam bąble? Jakieś nowe umiejętności?

- Prowadzą jeszcze bardziej zacięte dyskusje między sobą - zaśmiałam się.

Czasami, jakby przysłuchać się gaworzeniu bliźniaków, to brzmiało ono jak jakaś bardzo zacięta dyskusja. Bardzo śmiesznie się tego słuchało.

- Śpią?

- Nie, bawią się w salonie.

W tym momencie Kuba puścił mnie i ściągnął kurtkę, a następnie buty. Poszedł do salonu i pociągnął mnie za rękę za sobą. Maluchy, gdy tylko zobaczyły ojca, zaczęły machać wesoło rączkami i uśmiechać się. Na ten widok i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- Cześć bąbelki - Wolny usiadł na ziemi, oparł się o kanapę i położył sobie dzieciaki na brzuchu. - Tatuś bardzo za wami tęsknił.

Podeszłam do nich i usiadłam, opierając głowę na ramieniu męża. Bliźniaki wpatrywały się w nas z uwagą.

- Sami, buziak dla taty - Kuba ucałował syna. - Teraz Zosia - to samo uczynił z córką. - I mama też - przechylił głowę i pocałował mnie namiętnie.

Nie trwało to zbyt długo, bo już po chwili dzieci zaczęły płakać. W momencie, gdy oderwaliśmy się od siebie, nagle zamilkły. Zaśmialiśmy się obydwoje.

- Proszę mi tu nie marudzić, bo w życiu więcej rodzeństwa nie będzie - Wolny zwrócił się do bliźniaków.

- Proszę nie słuchać taty, bo głupoty gada - zdzieliłam go w tył głowy.

Kuba tylko uśmiechnął się łobuzersko i mocniej przytulił maluszki do siebie. Cieszyłam się, że takim wspaniałym ojcem jest ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka mini Wolni! Mamy niedzielę, mamy rozdział. JĘDRUŚ, KOCHAM CIĘ! Dzisiaj już nieco mniej kolorowo, ale zawsze trzeba szukać pozytywów. Szczęśliwych Walentynek! Wpadajcie do innych książek i na instagrama. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro