Rozdział 111
*pół roku później*
Jutro mikołajki. Kuba parę godzin temu przyjechał z zawodów, które swoją drogą wygrał. Był obecnie liderem pucharu świata. W naszym życiu nie zmieniło się zbyt wiele. Dom był już całkowicie wykończony i mieszkaliśmy sobie razem w nim i cieszyliśmy się sobą. Obecnie stałam przy wyspie kuchennej i kroiłam ogórki na sałatkę na obiad, a Kuba plątał się gdzieś pod nogami. Nagle podszedł do mnie, objął mnie w pasie, położył swoje ręce na moim brzuchu i mocno przytulił się do moich pleców.
- Kochanie - odezwał się po chwili - tobie się nie przytyło trochę ostatnio?
Odwróciłam się przodem do niego, ciągle trzymając nóż w ręce.
- Kubuś, właśnie powiedziałeś kobiecie z nożem, że jest gruba. Ja na twoim miejscu bym spieprzała.
- Nie mówię, że jesteś gruba - wyciągnął mi nóż z ręki i odłożył na blat. - Tylko po prostu nabrałaś krągłości. Ale nadal jesteś najpiękniejsza na świecie - cmoknął mnie w policzek i wyszedł z kuchni.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Miał rację, przytyłam. Ale biorąc pod uwagę inne czynniki, jest to chyba powód do radości.
*******************************************
Wyszłam z przychodni ze łzami w oczach. Spodziewałam się tego, ale dzisiaj otrzymałam oficjalne potwierdzenie. Jestem w ciąży. I jakby tego było mało, to będą bliźniaki. Kuba był obecnie na treningu, więc miałam czas, żeby wszystko ogarnąć. Odkąd zaczęłam podejrzewać ciążę, wiedziałam w jaki sposób mu powiem, a mikołajki były odpowiednią okazją na to. Prosto od lekarza pojechałam do galerii i kupiłam wszystko co potrzebne. Następnie wróciłam do domu, zapakowałam i czekałam na powrót męża. Pół godziny później drzwi się otworzyły, a Kuba pojawił się w domu. Rozebrał się i podszedł do mnie z uśmiechem, składając buziaka na moim policzku.
- Mikołaj przyszedł - wskazałam głową w stronę kominka, pod którym położyłam prezenty.
Wolny uśmiechnął się jeszcze szerzej i podszedł do paczek. Najpierw wcisnęłam mu w ręce główny prezent, czyli te jego perfumy, o których truł mi dupę już od dawna. Pocałował mnie w podzięce i chwycił za kolejną paczkę. Otworzył ją i wyjął z niej koszulkę z napisem king i numerem 1. Ja wyjęłam podobną, tyle że z napisem quenn i numerem 2.
- Co to jest?
Spojrzał na mnie, nie rozumiejąc o co chodzi. Następnie spojrzał jeszcze na dwie mniejsze paczuszki, nadal leżące na ziemi i był jeszcze bardziej zdezorientowany.
- Przeczytaj dla kogo był ten prezent, co otworzyłeś.
Podniósł z ziemi papier i spojrzał na podpis.
- Tata - przeczytał na głos.
Popatrzył na mnie z otwartą buzią i zabrał z ręki mój papier. Spojrzał na podpis, który oczywiście brzmiał mama, a następnie prawie rzucił się na dwie małe paczki. Otworzył je i wyjął z każdej malutkie body. Jedne miały numer 3, drugie 4. Wstał z powrotem i stanął naprzeciwko mnie. W jego oczach lśniły łzy.
- Ja - zaczął łamiący się głosem. - Ja będę tatą?
Pokiwałam głową i już po chwili zostałam porwana w ramiona męża. Podniósł mnie do góry i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Po chwili postawił mnie na ziemi, chwycił moją twarz w ręce i pocałował namiętnie. Po jego policzkach płynęły łzy.
- Zaraz - przerwał pocałunek i spojrzał w kierunku malutkich ubranek. - Dwa?
- Bliźniaki - uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam płakać razem z nim.
Zamknął mnie w szczelnym uścisku i gładził delikatnie moje plecy. Właśnie rozpoczynamy kolejny rozdział w życiu. Rozdział, w którym jako rodzice występujemy ja i ON.
Kuba Wolny...
*******************************************
Hejka mini Wolni! 0! Kalendarz adwentowy dobiegł końca i mamy święta! Co do rozdziału, sądzę, że jesteście zadowoleni. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️
Komentarz = Motywacja
Buzi,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro