Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 111

*pół roku później*

Jutro mikołajki. Kuba parę godzin temu przyjechał z zawodów, które swoją drogą wygrał. Był obecnie liderem pucharu świata. W naszym życiu nie zmieniło się zbyt wiele. Dom był już całkowicie wykończony i mieszkaliśmy sobie razem w nim i cieszyliśmy się sobą. Obecnie stałam przy wyspie kuchennej i kroiłam ogórki na sałatkę na obiad, a Kuba plątał się gdzieś pod nogami. Nagle podszedł do mnie, objął mnie w pasie, położył swoje ręce na moim brzuchu i mocno przytulił się do moich pleców.

- Kochanie - odezwał się po chwili - tobie się nie przytyło trochę ostatnio?

Odwróciłam się przodem do niego, ciągle trzymając nóż w ręce.

- Kubuś, właśnie powiedziałeś kobiecie z nożem, że jest gruba. Ja na twoim miejscu bym spieprzała.

- Nie mówię, że jesteś gruba - wyciągnął mi nóż z ręki i odłożył na blat. - Tylko po prostu nabrałaś krągłości. Ale nadal jesteś najpiękniejsza na świecie - cmoknął mnie w policzek i wyszedł z kuchni.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Miał rację, przytyłam. Ale biorąc pod uwagę inne czynniki, jest to chyba powód do radości.

*******************************************

Wyszłam z przychodni ze łzami w oczach. Spodziewałam się tego, ale dzisiaj otrzymałam oficjalne potwierdzenie. Jestem w ciąży. I jakby tego było mało, to będą bliźniaki. Kuba był obecnie na treningu, więc miałam czas, żeby wszystko ogarnąć. Odkąd zaczęłam podejrzewać ciążę, wiedziałam w jaki sposób mu powiem, a mikołajki były odpowiednią okazją na to. Prosto od lekarza pojechałam do galerii i kupiłam wszystko co potrzebne. Następnie wróciłam do domu, zapakowałam i czekałam na powrót męża. Pół godziny później drzwi się otworzyły, a Kuba pojawił się w domu. Rozebrał się i podszedł do mnie z uśmiechem, składając buziaka na moim policzku.

- Mikołaj przyszedł - wskazałam głową w stronę kominka, pod którym położyłam prezenty.

Wolny uśmiechnął się jeszcze szerzej i podszedł do paczek. Najpierw wcisnęłam mu w ręce główny prezent, czyli te jego perfumy, o których truł mi dupę już od dawna. Pocałował mnie w podzięce i chwycił za kolejną paczkę. Otworzył ją i wyjął z niej koszulkę z napisem king i numerem 1. Ja wyjęłam podobną, tyle że z napisem quenn i numerem 2.

- Co to jest?

Spojrzał na mnie, nie rozumiejąc o co chodzi. Następnie spojrzał jeszcze na dwie mniejsze paczuszki, nadal leżące na ziemi i był jeszcze bardziej zdezorientowany.

- Przeczytaj dla kogo był ten prezent, co otworzyłeś.

Podniósł z ziemi papier i spojrzał na podpis.

- Tata - przeczytał na głos.

Popatrzył na mnie z otwartą buzią i zabrał z ręki mój papier. Spojrzał na podpis, który oczywiście brzmiał mama, a następnie prawie rzucił się na dwie małe paczki. Otworzył je i wyjął z każdej malutkie body. Jedne miały numer 3, drugie 4. Wstał z powrotem i stanął naprzeciwko mnie. W jego oczach lśniły łzy.

- Ja - zaczął łamiący się głosem. - Ja będę tatą?

Pokiwałam głową i już po chwili zostałam porwana w ramiona męża. Podniósł mnie do góry i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Po chwili postawił mnie na ziemi, chwycił moją twarz w ręce i pocałował namiętnie. Po jego policzkach płynęły łzy.

- Zaraz - przerwał pocałunek i spojrzał w kierunku malutkich ubranek. - Dwa?

- Bliźniaki - uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam płakać razem z nim.

Zamknął mnie w szczelnym uścisku i gładził delikatnie moje plecy. Właśnie rozpoczynamy kolejny rozdział w życiu. Rozdział, w którym jako rodzice występujemy ja i ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka mini Wolni! 0! Kalendarz adwentowy dobiegł końca i mamy święta! Co do rozdziału, sądzę, że jesteście zadowoleni. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Buzi,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro