Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 110

Byłam wykończona. Łażenie po sklepach i wybieranie pełnego umeblowania do domu jest bardzo męczącym zajęciem. Udało nam się, że łóżko było dostępne od ręki i przed chwilą wyszli panowie, którzy je montowali. Na resztę mebli musimy czekać jakieś plus minus dwa tygodnie.

- Możemy wrócić na te dwa tygodnie do mieszkania, jak chcesz. Nie będziemy musieli żyć na walizkach - Wolny rzucił się na łóżko tuż obok mnie i odwrócił w moją stronę.

Była dopiero 19, a nam już kompletnie nic się nie chciało robić. Najchętniej leżelibyśmy cały wieczór w tym wielkim, mięciutkim łóżku.

- Nie chcę - szybko zaprzeczyłam. - Tutaj jest wspaniale. I do tego mamy cudowne łóżko.

- Co robimy?

Kuba przekręcił się na plecy i zaczął wpatrywać się w sufit. Wzruszyłam ramionami.

- Telewizji nie obejrzymy, bo telewizory stoją w garażu i nie chce mi się ich teraz montować - kontynuował. - Idziemy jeść?

- Nie jestem jeszcze głodna - także przewróciłam się na plecy.

- To co robimy?

Wolny znowu przekręcił się na bok i zaczął wyczekująco się we mnie wpatrywać. Nagle do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Automatycznie na moje policzki wkradł się rumieniec, ale z drugiej strony, raz się żyje. Podniosłam się delikatnie i usiadłam na Kubie okrakiem. Chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany, ale podniósł się do pozycji siedzącej i przyciągnął mnie bliżej. Patrzyliśmy sobie w oczy dobrą chwilę. Nagle postanowiłam zrobić ten pierwszy ruch i delikatnie musnęłam usta Kuby. Momentalnie zaczął odwzajemniać moje pocałunki, które stawały się coraz bardziej namiętne. Po chwili nieśmiało chwyciłam za rąbek koszulki Wolnego i zaczęłam podsuwać ją do góry. Chłopak podłapał o co mi chodzi i pomógł pozbyć się swojej odzieży. Już po chwili także moja koszulka leżała gdzieś rzucona. Kuba postanowił przejąć inicjatywę i przekręcił się tak, że teraz to ja leżałam pod nim. Składał delikatne pocałunki na mojej szyi, co jakiś czas zasysając skórę i zapewne zostawiając w tych miejscach malinki. Zapowiadała się długa i ciekawa noc.

*******************************************

- Kocham cię bardzo, wiesz?

Leżeliśmy na łóżku przykryci kołdrą i wpatrywaliśmy się w siebie. Było już grubo po północy, ale nam zmęczenie przeszło.

- Ja ciebie też kocham, bardzo.

Wolny uśmiechnął się, przybliżył i delikatnie musnął moje usta.

- Na pewno nic cię nie boli?

Dopytywał już chyba z dziesiąty raz. Znowu zaprzeczyłam głową i uśmiechnęłam się delikatnie. Bolało, ale nie był to jakiś straszny ból. Wszystko minimalizowało poczucie szczęścia i niesamowitej przyjemności. Kurcze, nie sądziłam, że robienie dzieci jest aż tak bardzo przyjemne.

- A ciebie nic nie boli?

Postanowiłam podroczyć się trochę z mężem. Spojrzał na mnie zaskoczony.

- W krzyżach cię przypadkiem nie łupie? Wiesz Kubuś, starość nie radość - zaśmiałam się.

Wolny prychnął pod nosem i zawisł nade mną, podtrzymując się na łokciu.

- Teraz sobie żartujesz, a wcześniej prawie błagałaś, żebym nie przestawał - uśmiechnął się łobuzersko i sprzedał mi buziaka w nos.

Wrócił z powrotem na swoje miejsce i znów popatrzył w moim kierunku.

- A to podobno ja jestem niewyżyty - wymruczał pod nosem.

- Bo jesteś.

- Wcale, że nie.

- Tak.

- Nie - znowu zawisł nade mną i zbliżał się powoli do moich ust.

- Tak.

- Nie - cmoknął mnie delikatnie.

- O widzisz, właśnie tak - zaśmialiśmy się wspólnie.

Uwielbiałam śmiać się, gdy przy mnie był ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka mini Wolni! 1! Następny rozdział będzie oznaczał już święta. Te dwa dni, które zostały, będą dla mnie bardzo produktywne i zarazem ciekawe. Mam jeszcze sporo do zrobienia przed świętami. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro