Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 108

- Popatrz, tyle żeśmy na to czekali, a już po wszystkim.

- Yhym - przytaknęłam chłopakowi i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej. - Ale było cudownie.

- Najlepiej na świecie - cmoknął mnie w nos i wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi.

Było chwilę po północy, goście się rozeszli, a my tańczyliśmy na środku sali do jakiejś losowej muzyki puszczonej z telefonu. Czekaliśmy na mojego ojca, który pojechał odwieźć pijanych skoczków i miał wrócić po nas. Wolny coraz bardziej przyklejał się do mnie. Czułam jak delikatnie całuje mnie po szyi, a jego ręce zjeżdżają coraz niżej, aż zatrzymują się na moich pośladkach i delikatnie je ściskają.

- Matko nie tutaj, tu ludzie są.

Spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegał głos. Tata stał oparty o ścianę, machał kluczykami przed sobą i z cwaniackim uśmiechem patrzył na nas.

- Tato - jęknęłam zażenowana i oparłam głowę o tors Kuby.

Wolny jedynie zaśmiał się razem z moim ojcem, chwycił mnie za rękę i poszedł w stronę wyjścia. Zebraliśmy wszystkie rzeczy zostawione w hotelu i już po chwili siedzieliśmy przyklejeni do siebie na tylnich siedzeniach samochodu taty. Prawie leżałam na Kubie, a on przytulał mnie do siebie ramieniem. Do domu mieliśmy dobry kawałek, jednak już po chwili zrozumiałam, że jedziemy w złym kierunku.

- Gdzie jedziemy?

Podniosłam się delikatnie i spojrzałam w oczy Kubie. Ten tylko uśmiechnął się słodko, ale nie odpowiedział. Próbowałam wymusić na nim odpowiedź dzięki intensywnemu spojrzeniu, ale nie dał się. Odpuściłam. Znałam swojego męża bardzo dobrze i wiedziałam, że jeżeli nie chce, to nie powie. Pare minut później tata zaparkował gdzieś na jakimś zadupiu.

- Przyjedźcie jutro po rzeczy - uśmiechnął się do nas. - Dobrej zabawy dzieciaki.

Kuba szybko wyskoczył z auta i otworzył drzwi z mojej strony. Podziękował swojemu teściowi, złapał mnie za rękę i ruszył w stronę domu, który stał przed nami. W jednej chwili zaparłam się mocno i zatrzymałam chłopaka.

- Kuba, gdzie my jesteśmy?

- A na co ci to wygląda, kochanie?

- Dom - odpowiedziałam bez namysłu.

- No właśnie, mieliśmy jechać do domu i przyjechaliśmy.

- Co ty bredzisz. Jesteśmy na jakimś zadupiu, a nie w domu.

- Dokładnie 10 kilometrów od Zakopanego, kochanie. Trzymaj - włożył mi w rękę pęk kluczy.

Podniosłam je w górę i obejrzałam dokładnie. Dołączona była do nich zawieszka w kształcie domku.

- Ale - byłam w szoku. - Jak?

- Rodzice zapisali na mnie tą działkę, jak skończyłem 18 lat. Jak się oświadczyłem, zacząłem budowę, a rodzice pomogli finansowo i doglądali wszystkiego, żebyś nic nie podejrzewała. Oczywiście musimy jeszcze kupić meble i pare innych rzeczy, ale - nie pozwoliłam mu dokończyć, bo rzuciłam się na niego i wpiłam w usta.

- Dziękuję - szepnęłam, a łzy radości spłynęły mi po policzkach.

Chłopak szybko starł te łzy i przytulił mnie mocno do siebie. Staliśmy tak chwilę. Następnie Kuba oderwał się ode mnie, chwycił za rękę i pociągnął w stronę drzwi wejściowych. Wskazał na klucze, nadal znajdujące się w mojej dłoni, a następnie na drzwi. Wzięłam głęboki oddech i włożyłam klucz do zamka. Przekręciłam dwa razy i nacisnęłam klamkę. Po przekroczeniu tego progu, zaczyna się nasze nowe, wspólne życie. Kuba, nie czekając na moją reakcję, wziął mnie w ramiona i przekroczył próg. Zaśmiałam się głośno na ten gest i wtuliłam w chłopaka. To będzie wspaniałe nowe życie, które zaczynamy już nie jako ONA i ON, tylko jako ONI.

Ola i Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka mini Wolni! 3! Ostatni tydzień szkoły u mnie jest męczarnią. Ale na szczęście jeszcze jutro przetrwać i skończą się katusze. Święta coraz bliżej i to mnie bardzo cieszy. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro