Rozdział 101
Kuba zaparkował samochód przed budynkiem, w którym odbywać się będzie impreza. Wokół stało mnóstwo gości, którzy przyglądali się nam z uśmiechem. Wolny wysiadł z samochodu, okrążył go i otworzył mi drzwi. Z pomocą Maryśki wygramoliłam się ze środka i chwyciłam ramię chłopaka. Podeszliśmy do rodziców, którzy czekali na nas w progu. Cała czwórka uśmiechała się szczerze. Widząc ich szczęście, jeszcze bardziej się uśmiechałam. Mamy stały obok siebie i trzymały chleb z solą, którym zgodnie z tradycją zaraz miały nas witać. Tatowie stali pół kroku za nimi i z ogromną dumą w oczach przyglądali się nam.
- Witamy was chlebem i solą, aby wam chleba i soli nigdy w życiu nie zabrakło - zaczęła moja teściowa z radością.
- Panno młoda - moja mama zwróciła się do mnie - co wybierasz - chleb, sól czy pana młodego?
- Chleb, sól i pana młodego, żeby zarabiał na niego - odpowiedziałam z uśmiechem.
Zjedliśmy po małym kawałku chleba z solą, a następnie podszedł do nas kelner z dwoma kieliszkami szampana. Obydwa były pięknie przystrojone. Jeden na wzór sukni panny młodej, a drugi na wzór garnituru pana młodego. Związane były czerwoną wstążką. Wypiliśmy zawartość kieliszków i z rozmachem rzuciliśmy je za siebie. Obydwa się rozbiły, co oczywiście miało być dobrą wróżbą na nasze wspólne życie. Następnie Kuba porwał mnie w ramiona i dumnie przeniósł przez próg. Postawił mnie dopiero na środku parkietu. Ponownie zostaliśmy obdarzeni kieliszkami szampana, podobnie jak wszyscy goście. Przyszedł czas na odśpiewanie sto lat. Toasty zostały wzniesione i nadeszła pora na indywidualne życzenia. Cała młodsza część towarzystwa oraz nasze rodzeństwo życzyli nam przede wszystkim dużo seksu. Po życzeniach, tak jak ustaliliśmy wcześniej, zniknęłam z Kubą w łazience. Moja mama wyłapała nas wzrokiem, gdy wchodziliśmy do środka i zrobiła dziwną minę, na co zareagowaliśmy śmiechem. Zamknęłam drzwi na zamek i odwróciłam się przodem do Kuby. On nagle spuścił wzrok i zarumienił się.
- Rumieni się pan, panie młody.
Wolny na moje słowa spalił jeszcze większego buraka.
- Coraz bardziej się pan rumieni - zaśmiałam się.
- Przestań - spojrzał na mnie z mordem w oczach.
- To chyba nie ty powinieneś się rumienić, co nie?
Kuba spojrzał na mnie i prychnął pod nosem.
- Dobra, szybko, bo jeszcze ludzie sobie o złych rzeczach pomyślą.
Stanęłam tyłem do chłopaka. On delikatnie przejechał palcami po moich odkrytych plecach, co wywołało u mnie przyjemny dreszczyk. Następnie rozpiął zamek i delikatnie zsunął sukienkę w dół. Odwrócił mnie przodem do siebie i zaczął się gapić na moje cycki. Stanik, który miałam na sobie, był odpowiednio dobrany do sukni i odsłaniał więcej niż normalne staniki.
- Zamknij buzię kochanie, bo ci ślinka zaraz zacznie cieknąć - zaśmiałam się na widok zahipnotyzowanego Kuby.
On, na moje słowa, pokręcił szybko głową i znowu spuścił wzrok. Przełknęłam głośno ślinę i znowu odwróciłam się do niego plecami. Dla mnie to też była bardzo stresująca i emocjonująca chwila. Chłopak nieśmiało rozpiął mój stanik. Zdjęłam go i wytrzepałam ryż. Chciałam założyć go z powrotem, ale Kuba był szybszy i odwrócił mnie przodem do siebie. Przyglądał się mi z zarumienionymi policzkami.
- Jesteś przepiękna - zarumieniłam się na te słowa.
Zrobił krok w moją stronę i delikatnie musnął moje usta. Chciałam już zawsze przeżywać tak wspaniałe chwile, gdy obok mnie będzie ON.
Kuba Wolny...
*******************************************
Hejka mini Wolni! Mamy niedzielę, mamy rozdział. Powiem wam, że jak naprawdę gorąco kibicuję wszystkim polskim sportowcom, tak aż nie wiedziałam czy śmiać się, czy płakać, jak patrzyłam co Włosi z nami dzisiaj robili. Co do rozdziału, sami oceńcie. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️
Komentarz = Motywacja
Buzi,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro