Rozdział 10
Wstałam razem z budzikiem, który nastawiłam już wczoraj, aby nie zapomnieć. Miałam 30 minut na ogarnięcie się, bo o 8 śniadanie. Dzisiaj przed południu chłopaki mają siłownie, a popołudniu trening na skoczni. I tutaj w życie wejdzie mój plan, ale o tym później. Ogarnęłam się, zabrałam telefon do kieszeni, wzięłam klucze od pokoju i wyszłam zamykając drzwi.
- Dzień dobry.
- Dobry, dobry Kuba.
- Jak się spało?
Ruszyliśmy razem z chłopakiem w stronę stołówki.
- A dobrze się spało, chociaż chętnie pospałabym dłużej.
- Takie uroki na kadrze, musisz się przyzwyczajać.
Doszliśmy do windy. Gdy przyjechała, weszliśmy do środka i Kuba nacisnął przycisk.
- To co? Dzisiaj wcielamy plan w życie?
- Tak dzisiaj popołudniu na treningu.
Kuba uśmiechnął się złośliwym uśmieszkiem co odwzajemniłam.
- Tak w ogóle to gdzie chłopaki?
Dziwiło mnie to, że jeszcze żaden nie zdążył się do nas przyczepić.
- Jak wychodziłem z pokoju to Stefan mówił, że zaraz przyjdzie, a reszta to nie wiem.
Doszliśmy do stołówki, zabraliśmy jedzenie i usiedliśmy do stolika spokojnie jedząc.
*******************************************
- Panowie musimy ich zeswatać, bo oni tego nigdy nie zrobią sami - odezwał się Stoch.
- Tak!
Cała reszta odpowiedziała chórem.
- No dobra ma ktoś jakiś pomysł?
- Myślałem Kamil, że skoro zabierasz głos, to ty masz plan.
- No nie.
- Ja tam dalej twierdze żeby zamknąć ich w jednym pokoju - Piotrek przedstawił swoją propozycję.
- A ja cały czas mówię, że to jest za proste.
- Ola ma niedługo urodziny, prawda?
Mufasa po raz pierwszy zabrał głos.
- No tak - przytaknął Maciek.
- No to słuchajcie. Powiemy o tym Wolnemu, on pewnie kupi jej jakiś prezent czy coś, skoro się przyjaźnią. I wymyślimy jakiś plan. No nie wiem coś typu wyjście do kina albo na kręgle. I powiemy, że niby wszyscy razem. Ale później jakoś się ulotnimy i oni zostaną tylko we dwoje.
- Dobry pomysł Dawid - Stoch przyznał rację - ale w jaki sposób chcesz się ulotnić?
- No nie wiem jeszcze o tym nie myślałem. Ale teraz chodźmy na śniadanie, bo nam stołówkę zamkną.
*******************************************
Skończyliśmy jeść w momencie gdy reszta weszła na stołówkę.
- Chodź Kuba idziemy, mamy teraz okazję żeby działać - szepnęłam do Wolnego.
W drzwiach minęliśmy się z chłopakami, którzy patrzyli się na nas z głupimi uśmieszkami. Odeszliśmy kawałek, obejrzeliśmy się do tyłu, aby sprawdzić czy tamci zniknęli już za drzwiami i biegiem rzuciliśmy się do sali, w której polska kadra miałam cały sprzęt. Wpadliśmy tam z Kubą i zamieniliśmy chłopakom gogle i kombinezony. Kombinezony mieli wszyscy takie same - sraczkowate. A gogle... no to będzie test dla nich na spostrzegawczość. I tym oto sposobem Kamil miał gogle Stefana, Stefan Dawida, Dawid Maćka, Maciek Piotrka, a Piotrek Kamila. Kubie oczywiście zostawiliśmy te co miał. A kombinezony pozamienialiśmy między wieszakami. Staraliśmy się zrobić to wzrostem, tak żeby zorientowali się jak najpóźniej. Stefan miał kombinezon Kamila, Kamil Piotrka, Piotrek Stefana, Maciek Dawida, a Dawid Maćka. Może nie był to jakiś niewiadomo jak śmieszny prank, ale byliśmy ciekawi kiedy się zorientują. Po skończonym zadaniu wszystko odłożyliśmy na miejsca i wyszliśmy cichaczem zamykając drzwi.
*******************************************
Po obiedzie wszyscy w wesołych nastrojach kierowali się do sali po sprzęt. No dobra może nie wszyscy. W wesołym nastroju to byłam tylko ja i sztab, bo chłopaki byli wymęczeni siłownią. Każdy wziął swój plecak i narty i ruszyliśmy pod skocznię. Co chwile posyłaliśmy sobie z Kubą znaczące spojrzenia, a chłopaki patrzyli na nas z uśmiechem. Tylko, że nie byli świadomi, że nam chodzi zupełnie o coś innego niż im. Najpierw rozgrzewka. Usiadłam sobie z boku i robiłam raz na jakiś czas zdjęcia. Gdy chłopaki razem z Horngacherem i Dolezalem ćwiczyli podnoszenie, Kuba źle upadł na nogę. Zaraz wszyscy się wokół niego zbiegli razem ze mną. Lekarz obejrzał kostkę i stwierdził, że nic się nie stało tylko lekko nadwyrężył. Trenerzy po naradzie stwierdzili, że Kuba nie będzie skakał na dzisiejszym treningu. Tak, więc Wolny wziął do ręki wodę i usiadł obok mnie.
- W sumie jest plus tego, że nie skaczę.
- No ciekawe niby jaki? Ciesz się, że nic ci się nie stało.
- Taki jest plus, że będę mógł popatrzyć na ich reakcje.
- Daj spokój. Jak tam poleciałeś na tą ziemię, to bałam się, że sobie coś złamałeś albo coś.
- Martwiłaś się o mnie?
Zarumieniłam się.
- To miłe, dziękuję.
Chłopak objął mnie ranieniem. Siedzieliśmy tak chwilę, czułam się dziwnie bezpiecznie, tak jak nigdy w życiu.
- O patrz, idą się przebierać.
Chłopak szturchnął mnie i szepnął. Siedzieliśmy chwilę w ciszy czekając na reakcję. Nagle z domku wyleciał Kamil.
- Trenerze, coś się stało z moim kombinezonem.
Spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się. Znowu ten piękny uśmiech posłał mi ON.
Kuba Wolny...
*******************************************
No hejo! Taki rozdział niespodzianka z okazji końca wakacji. Dziękuję wszystkim za te wakacje. Wam także, bo w te wakacje przybyło trochę rozdziałów, gwiazdek, wyświetleń i komentarzy. W tym rozdziale początek wojny na pranki. Co z tego wyniknie, nie wiem, nie wiem. Pomysłodawcą podmiany kombinezonów jest jestem_nikim_ wpadać. No także cóż. Koniec wakacji, więc pewnie z regularnością będzie jeszcze gorzej. Jak tylko będę miała czas, to będę się starać pisać, ale nic nie obiecuję. Życzę wam udanego roku szkolnego. A piosenka z góry tak bardzo opisuje dzisiejszy klimat. ❤️
Komentarz = Motywacja
Buzi,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro