Rozdział 1
Trening skończył się po godzinie. Chłopaki skakali bardzo dobrze. Ale szczególne wrażenie zrobił na mnie ten Kuba. Co to w ogóle za koleś, trzeba go obczaić. Zaśmiałam się sama ze swoich myśli. Przypomniało mi się jak w podstawówce razem z koleżanką obczajałyśmy chłopaków z klubu siatkarskiego, na którego mecze chodziłyśmy. To były czasy.
- Ola?! - moje rozmyślania przerwał głos Kuby. - Siostra co ty tu robisz? - przytulił mnie mocno.
- No wiesz, postanowiłam wrócić, żeby móc was dręczyć.
- Oluś córeczko, trener prosi cię na tą rozmowę - przerwał nam tata.
- Czego chce od ciebie Stefan? - spytał brat.
- A żebym to wiedziała - wzruszyłam ramionami i ruszyłam w kierunku trenera.
Zaczęłam coraz bardziej zastanawiać się czego ten koleś chce. Doszłam pod drzwi, stanęłam, wzięłam oddech, zapukałam i weszłam. No cóż, raz się żyje.
- Dzień dobry, chciał trener ze mną porozmawiać - zaczęłam płynnym angielskim.
No tak z angielskiego zawsze byłam dobra.
- Cześć Ola, wejdź, usiądź. Twój tata opowiadał mi, że skończyłaś studia fotograficzne.
- Tak to prawda.
- Mam dla ciebie propozycję i mam nadzieję, że się zgodzisz. Jak wiesz niedługo zaczyna się LGP - no tak, faktycznie mamy 10 lipca - i nasza kadra potrzebuje fotografa. Pomyślałem, że może ty byś mogła.
Moje serce zaczęło bić szybciej. Czułam, że szczerzę się jak głupi do sera. Czy bym mogła? Ja o tym marzę!
- Oczywiście proszę pana, zgadzam się - prawie wykrzyczałam z radości.
- Bardzo się cieszę, ale proszę nie mów mi pan. Stefan jestem - podał mi rękę.
- Ola - nie powiem zdziwiło mnie to, ale uścisnęłam dłoń trenera.
Nie wytrzymałam i rzuciłam się na trenera. Przytuliłam go mocno, krzyknęłam dziękuję i wybiegłam uradowana. Pobiegłam szybko w kierunku taty i rzuciłam się mu na szyję.
- Tato dostałam pracę!
- Wiedziałem, że się zgodzisz.
- To ty o wszystkim wiedziałeś?
- Tak już od dawna. Idę do domu. Idziecie ze mną czy zostajecie? - zwrócił się do mnie i do Michała.
- Zostajemy - odpowiedzieliśmy równo.
Tata poszedł, a my ruszyliśmy w kierunku szatni.
- Siemaszko Grzesiu! - krzyknęłam, gdy zauważyłam Sobczyka.
- Cześć koty - przytulił mnie a z Michałem przybił piątkę. - Wrociłaś do nas?
- Wróciłam i do tego dostałam pracę. Będę cię dręczyć przez całe LGP - odpowiedziałam z wyszczerzem na twarzy.
- Kto jest taki okrutny dla nas i cię zatrudnił?
- Trener. Będę fotografem - dalej to do mnie nie docierało. - Chłopaki są w szatni?
- Tak - odpowiedział i poszedł w swoją stronę.
No to czas przywitać tych moich przyjaciół.
- Ola ja już muszę iść - powiedział Misiek.
- Tak? A to niby dokąd?
- No wiesz kolega do mnie napisał.
Widziałam jak się rumienił. W identyczny sposób jak nasi bracia, więc znaczyło to jedno: chodzi o dziewczynę.
- Dobra idź, tylko nie wróć zbyt późno.
Dał mi buziaka w policzek i tyle go widziałam. W stronę szatni ruszyłam sama. Gdy stanęłam pod drzwiami, przypomniało mi się jak pierwszy raz tutaj przyszłam i poznałam tych kolesi. Pamiętam, że mega się wtedy stresowałam. A teraz? Teraz cieszyłam się, że wracam do moich przyjaciół.
Otworzyłam drzwi i wparowałam do środka jak zwykle bez pukania. Ogarnęłam całe pomieszczenie wzrokiem. No tak, przybyła nowa twarz. Nawet ładny ten chłopak.....dobra stop Ola o czym ty myślisz. Na oko mógł mieć koło 25 lat.
- Ola?! - moje rozmyślania przerwał okrzyk Maćka, który rzucił się na mnie. - Co ty tu robisz?
- A no wróciłam. Cieszycie się?
- Jasne i to jak - odezwał się Kamil i przytulił mnie. - Cześć młoda.
- Jak ty wyrosłaś - tym razem w moje ramiona wpadł Dawid. - Już nie jesteś małą Olusią, tylko prawdziwą kobietą.
- Siemasz kociak - tym razem Piotrek.
- No i jeszcze ja - jako ostatni przytulił mnie Stefan.
- Młody chodź tu - zawołał na chłopaka stojącego z tyłu Kamil.
Chłopak jednak ani drgnął. Widziałam jak mi się przygląda i czułam na sobie jego wzrok.
- Ej Kuba rusz tyłek - tym razem odezwał się Piotrek.
Chłopak dalej stał w miejscu i się we mnie bezczelnie gapił. Stefek pomachał mu ręką przed oczami i wtedy ten ocknął się.
- Mówiliście coś? - zapytał.
- Tak, chodź tu - odpowiedział mu wyraźnie czymś rozbawiony Kamil.
Spojrzałam na Kamila zdziwionym wzrokiem, dając mu do zrozumienia, że nie mam pojęcia co go tak bawi.
- Poznajcie się.
- Jakub Wolny po prostu Kuba - wyciągnął rękę w moją stronę.
- Aleksandra Kot po prostu Ola - odwzajemniłam gest.
- Kot? Masz coś wspólnego z Maćkiem?
- Tak. Jestem jego siostrą.
- Maciuś nigdy nie chwaliłeś się, że masz siostrę.
- Nią się nie ma co chwalić - odparł mój kochany braciszek. - Brzydka i nikomu niepotrzebna, tylko powietrze zabiera.
- Nieprawda - zaprzeczył szybko Kuba - nie jest brzydka.
Chłopaki spojrzeli na Wolnego zdziwionym wzrokiem, a ja zarumieniłam się. Nie powiem, fajnie słyszeć takie komplementy.
- Czyli mówisz, że wróciłaś na stałe? - przerwał krępującą ciszę Dawid.
- Ano wróciłam i na razie nigdzie się nie wybieram. Skończyłam te studia i teraz mogę robić co chcę. Hulaj duszo piekła nie ma - zaśmiałam się. - A u was pozmieniało się coś?
- Nic oprócz tego, że twój brat wyznaczył datę ślubu.
- A to akurat wiem.
Apropos ślubu, muszę wybrać się niedługo na zakupy, bo wesele w październiku, jest lipiec, a ja nie mam nic.
- Ola a co studiowałaś? - zapytał mnie Kuba.
- Zrobiłam zaoczne studia fotograficzne. Robienie zdjęć jest moją kolejną pasją zaraz po siatkówce i skokach.
- Też lubię siatkówkę - odparł chłopak.
Uśmiechnęłam się do niego
- No a teraz wróciłam i będę was dręczyć - kontynuowałam.
- Fajnie, że wróciłaś - przyznał Kamil. - Będzie tak jak dawniej.
- Będzie, będzie - uśmiechnęłam się na myśl o tym, że teraz przecież będę z nimi przesiadywać dzień w dzień.
Tak właściwie należy im chyba o tym powiedzieć. Albo w sumie....potrzymam ich w niepewności. Dalej gadaliśmy właściwie o wszystkim i o niczym. Chłopaki opowiadali co ciekawego przydarzyło się w sezonie zimowym, a ja mówiłam jak było we Wrocławiu. Tylko Kuba siedział na ławce i się nie odzywał. W sumie nie dziwię się. My mieliśmy wiele tematów do obgadania, a on nie mógł odnaleźć się w naszych rozmowach.
Postanowiłam, że podejdę do niego i pogadam. Idąc w stronę chłopaka zdążyłam mu się przyjrzeć. Normalnego wzrostu przystojny brunet o piwnych pięknych oczach. Z wyglądu - ideał faceta. Dobra stop moje myśli znowu powędrowały za daleko.
- Hej - zagadałam.
- Cześć.
Nastała chwila ciszy.
- Podobało mi się jak skakałeś na treningu. Przypominało mi to skoki Kamila jak był w twoim wieku....a tak właściwie to ile masz lat?
- 24 - no tak, prawie dobrze trafiłam - dzięki, ale wiesz jeszcze dużo brakuje mi do Kamila. A ty ile masz lat?
- Ja mam 22. Uwierz mi, że dużo czasu spędziłam na skoczni jak byłam młodsza. W wakacje zawsze szłam z Maćkiem i Kubą na trening. Widzę, że za parę lat możesz dorównać Kamilowi.
Chłopak zarumienił się na te słowa. Widać po nim było, że dużo dla niego znaczą takie pochwały. Zresztą chyba marzeniem każdego młodego skoczka jest dorównać Kamilowi Stochowi.
- A jaką masz życiówkę? - spytałam z ciekawości.
- 237,5 metra. Pobiłem w Planicy w drużynówce. Zresztą pobijałem ją w tym sezonie parę razy.
- No widzisz, małymi kroczkami do celu.
Znowu cisza.
- Dobra ja już muszę iść, bo mój prywatny transport zaraz zwieje - zaśmiałam się wskazując na Maćka - hej.
- Pa.
Uśmiechnęłam się do chłopaka i wybiegłam z szatni za bratem.
- Maciek czekaj! Zawieziesz mnie do domu?
- Jasne wskakuj.
Po drodze rozmawialiśmy z bratem o wszystkim i o niczym. Maciek odstawił mnie do domu. Zjadłam kolację, poszłam się umyć i położyłam się do łóżka. A w głowie cały czas siedział mi ON.
Kuba Wolny...
************************************
Hejka! Wlatuje pierwszy rozdział. Piszcie czy się podoba, co mogę zmienić i czy jest sens to ciągnąć dalej. ❤
Buzi,
Ola
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro