Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 90

Ocknęłam się w ciemnym pomieszczeniu. Nie było tam żadnego okna, chyba. Jeżeli było, to musiało być zasłonięte. W każdym razie w środku było zupełnie ciemno. Byłam w stanie wyczuć, że siedzę pod ścianą. Gdy się poruszyłam, zrozumiałam też, że mam związane ręce i nogi. Nie miałam pojęcia gdzie byłam. Jedno było pewne, ktoś mnie porwał. I chyba nawet wiedziałam kto.

*******************************************

Siedziałem na kanapie. Głowę miałem opartą o zagłówek, a oczy zamknięte. Pociągałem cicho nosem, płakałem. Minęła noc, a Ola nadal nie dała żadnego znaku życia. Coś jej się musiało stać, to już wiedzieli wszyscy. Spałem tylko dwie godziny. Strach i zmartwienie, nie dawało mi odetchnąć. Mama Oli także była przerażona. Tata starał się to jak najbardziej ukryć, ale także bardzo się bał. Sprawa została już zgłoszona na policję, a jako, że miałem kuzyna policjanta, zajęli się tym nad wyraz szybko. Mogliśmy jedynie siedzieć i czekać.

*******************************************

Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia na moment wpadła odrobina światła, a ja zobaczyłam czyjeś nogi. Po chwili drzwi się zamknęły, światło zniknęło, a ten ktoś stał przede mną. Liczyłam na to, że się odezwie. Jednak mijały minuty, a ciągle panowała głucha cisza.

- Najpierw mnie porywasz, a teraz nie masz odwagi się odezwać?

- Twój chłopaczek ciągle wydzwania.

To nie był on. To nie był Prevc. Ten głos wydawał mi się dziwnie znajomy. A to, że mówił po angielsku, jeszcze bardziej utwierdzało mnie w tym, że znam tego człowieka.

- Jeszcze nie będę odbierał. Najpierw się z tobą trochę pobawię, a później zażądam okupu.

Przeszły mnie ciary. Słowo pobawię w tej sytuacji kojarzyło mi się tylko z jednym wydarzeniem. Jednak postanowiłam zgrywać twardą i nie pokazywać, że się boję.

- Nie pokażesz się? Aż takim tchórzem jesteś?

Po chwili rozbłysło światło latarki. Przede mną stał mężczyzna. Wysoki mężczyzna o blond włosach. Doskonale znałam tego mężczyznę.

- Tande?!

- A co, nie mnie się spodziewałaś, prawda?

Podszedł do mnie i chwycił moją brodę, jednak wyrwałam mu się.

- Spodziewałaś się Petera. Myślałaś, że jestem ten dobry - kontynuował. - Nie widziałaś we mnie wroga. Otóż nie kochana. Prevc siedzi w więzieniu, a ja wykonuję jego niedokończoną robotę.

- Ty wylądujesz razem z nim - szepnęłam.

- Co ty tam gadasz?

Nie odezwałam się.

- Zresztą nieważne. Doszły mnie słuchy, że wychodzisz za mąż w przyszłym miesiącu - zaczął chodzić po pokoju. - Myślałaś, że już nic nie może się stać? A ten twój pożal się Boże chłoptaś? Co ty w nim takiego widzisz, co? Pewnie myślisz sobie, że tym razem też cię ochroni. I tu się grubo mylisz.

Zgasił latarkę i wyszedł. Miałam czas, żeby pomyśleć. To, że byłam więziona przez Daniela w jakimś pokoju i to, że byłam przerażona, było oczywiste. Byłam pewna, że moja rodzina z Kubą na czele są równie przerażeni jak ja. Miałam tylko nadzieję, że uda im się mnie jak najszybciej znaleźć. Moje przemyślenia przerwał ponowny dźwięk otwierania drzwi. Tande wszedł do środka i rzucił we mnie jakąś reklamówką. Następnie podszedł do mnie i rozwiązał mi ręce, po czym bez słowa wyszedł. W środku była sucha bułka i butelka mineralnej. Dopiero w tym momencie poczułam, że jestem głodna. Tak bardzo chciałam, żeby teraz był przy mnie ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka mini Wolni! Mamy niedzielę, mamy rozdział. Takiego zwrotu akcji raczej nikt się nie spodziewał. Co się wydarzy dalej, zobaczymy. Wpadajcie do innych książek. Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Do następnego,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro