Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 71

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

*******************************************

- Muszę jechać do rodziców, do mamy.

Wolny zerwał się z kanapy, gwałtownie otarł kciukiem łzy i już zbierał się do wyjścia. Wstałam za nim i mocno chwyciłam go za rękę.

- Dlaczego musisz jechać?

Spojrzał mi prosto w oczy. Ten ogromny ból, który było w nich widać, był nie do zniesienia.

- Ola, ja chcę do mamy.

Wyglądał teraz jak malutki chłopiec, który po prostu potrzebuje matki. To był okropny widok. Dorosły facet, tak bardzo potrzebował ciepła i tego dziecinnego spokoju, tej beztroski. Tylko niestety to już minęło.

- Muszę do mamy - wyszeptał ledwie ruszając ustami.

Starłam kciukiem samotną łzę, która zaczęła spływać mu po policzku.

- Dobrze, pojadę z tobą.

- Nie - szybko zaprzeczył. - Ty tutaj zostań, nie musisz jechać.

- Muszę. Nie chcę tu sama zostać, a po drugie nie puszczę cię w takim stanie samego.

Pokiwał tylko głową.

- Kubuś kocham cię, pamiętaj o tym, dobrze?

Znowu pokiwał głową i uśmiechnął się słabo. Wyszliśmy z domku, a ja zamknęłam drzwi na klucz. Podążyliśmy do samochodu i Kuba już chciał wsiadać za kierownicę.

- Daj mi to - wyciągnęłam rękę po kluczyki.

Bez słowa oddał mi je i usiadł na miejscu pasażera. Normalnie w życiu nie wsiadłabym za kółko. Ale teraz byłam w zdecydowanie lepszym stanie na prowadzenie samochodu.

*******************************************

Gdy tylko weszliśmy do rodzinnego domu Wolnego, chłopak rzucił się w ramiona matki i rozpłakał jak dziecko. Kobieta tylko gładziła go delikatnie po głowie, szepcząc mu coś na ucho. Chwilę później przylgnęła do mnie Marysia. Nie płakała.

- Wszystko dobrze?

Szepnęłam w stronę dziewczyny. Uśmiechnęła się do mnie tylko. Radziła sobie sto razy lepiej niż jej brat.

- Zajmiesz się Kubą? On teraz będzie cię potrzebował. Jest bardzo wrażliwy.

- Oczywiście, że się nim zajmę kochanie. Kuba był bardzo blisko z babcią, prawda?

- Był jej ulubionym wnukiem. Bardzo ją kochał. Wiesz, nie pamiętam za bardzo, jak babcia Stasia umarła. Ale mama zawsze opowiadała, że Kuba długo nie mógł sobie z tym poradzić. Jedyne do kogo się odzywał, to mama.

Popatrzyłam w stronę chłopaka i jego rodzicielki. Kuba cały czas wtulał się w jej ramiona.

- Tylko, że to było dawno. Teraz Kuba jest już dorosły i mama nie będzie ciągle przy nim. Ale on cię bardzo kocha i ty też możesz mu pomóc. Zaopiekuj się moim bratem, proszę.

Pokiwałam tylko głową i mocniej przytuliłam dziewczynę. Miałam nadzieję, że będę osobą, z której pomocy skorzysta ON.

Kuba Wolny...

*******************************************
Hejka kochani! Niedziela, więc rozdział. Kto nie śpi, ten czyta od razu. Kto śpi, przeczyta rano. Smutno, smutno, a będzie jeszcze smutniej. Wpadajcie do innych książek i do _bezuczuciowosc Miłego tygodnia. ❤️

Komentarz = Motywacja

Buzi,

Ola

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro