Prolog
Był piękny słoneczny dzień. Ludzie spokojnie przechodzili uliczkami rozkoszując się piękną pogodą.
Między uśmiechniętymi osobami można było dojrzeć jedną osobę, która siedziała na ławce, a humor najwidoczniej jej nie sprzyjał.
Wysoki blondyn, ubrany głównie w czarne ciuchy, w uszach miał słuchawki, z których wydobywała się rockowa muzyka, w wardze znajdował się czarny kolczyk, a na nosie spoczywały okulary przeciwsłoneczne. Ludzie przechodzili kompletnie nie zwracając uwagi na niego.
Może poza jedną osobą.
Czerwonowłosy chłopak stał po drugiej stronie ulicy i wpatrywał się w blondyna, który co jakiś czas sprawdzał coś na telefonie. W końcu zdecydowany przebiegł na drugą stronę ulicy, by po chwili stanąć przed nic nieświadomym chłopakiem.
- Cześć - powiedział, wcześniej podchodząc bliżej niego by mógł zauważyć jego obecność.
- Czego chcesz? - powiedział dość niskim głosem wyjmując niechętnie słuchawkę z ucha.
- Poznać cię - odpowiedział krótko uśmiechając się delikatnie do chłopaka. Blondyn prychnął drwiąco na słowa niższego chłopaka.
- Słuchaj, nie mam zamiaru zawierać jakichś randonowych znajomości, tym bardziej z jakimś na czerwono farbowanym pedałkiem, który widać, że się nudzi w życiu - wstał i zbliżył się do niego patrząc prosto w oczy chłopaka z wyraźną złością i kpiną.
- Wystarczyłoby powiedzenie, że nie jesteś zainteresowany znajomością, a nie wyzwanie mnie i ocenianie bezpodstawnie - powiedział spokojnie również nie spuszczając spojrzenia.
- Gówno mnie to obchodzi - odwrócił się by mógł szybko się oddalić.
- Przeproś mnie - ton głosu czerwonowłoswgo zmienił się na stanowczy.
- Chyba cię już całkiem pojebało - odpowiedział z kpiną wyczówalną w głosie.
-Mówię poważnie.
Blondyn zacisnął dłonie w pięści i odwracając się w stronę chłopaka, by po chwili zadać mu mocy cios w policzek. Niższy zatoczył się do tyłu. Zdecydowanie nie był przygotowany na taki zwrot akcji. Chłopak z kolczykiem w wadze popatrzył na czerwonowłoswgo, który trzymał się za policzek ze spuszczoną głową, by po chwili skierować wzrok na swoją dłoń. Stał tak jeszcze chwilę, ale po krótkim czasie ponownie odwrócił się i szybkim krokiem odszedł od chłopaka.
Czerwonowłosy stał jeszcze jakiś czas trzymając się za policzek czując narastający ból. Z kącika jego ust wpłynęła stróżka krwi, którą wytarł gdy tylko zniknęły czarne plamy sprzed jego oczu.
🌸🌵🌸
No elo elo mordeczki
A se poszłam na jakieś... 2 lata XD
ALE CO JA NIE WRÓCĘ? Proste, ŻE WRÓCĘ, BO JAK TO JA MAM NIE WRÓCIĆ.
A teraz tak na poważnie
Czułam się jak ostatni debil zostawiając was, tak siup i mnie ni ma, więc uznałam, że nie uratuje tego badziewia co wcześniej pisałam i SE PALNE TAKIE LEPSZE A CO (pewnie wcale lepsze nie będzie, więc mam nadzieję, że mnie jeszcze bardziej nie znienawidzicie XD)
To będzie się dość powolmo ciągło, bo wypadły mi niespodziewane wakacje (pozdrawiam z Rzymu) i nie mam tak wszystkiego napisanego dosłownie.
Mam nadzieję, że was tu nie zawiodę~
Nie będzie to jakiś długi ficzek, ale pisany od serca dla was skarby💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro