Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

『1』

Luke siedział w salonie oglądając telewizję. Pogoda dziś była pochmurna i deszczowa, więc nie miał zamiaru wystawiać nosa z domu, dlatego postanowił skorzystać z tego, że jego rodzice wyjechali i bezkarnie nic nie robić.

Jego spokój zakłóciło trzaśnięcie drzwi. Blondyn niespecjalnie zainteresowany słuchał jak czyjeś kroki kierują się w stronę salonu.

- A ty jak zwykle się opierdalasz? - do pomieszczenia wszedł Calum, po chwili siadając na kanapie, przy okazji przygniatając nogi Luka, na której był rozłożony.

- Zdjąłbyś te mokre buty debilu - mruknął wyciągając nogi z pod ciężaru przyjaciela.

- Nie marudź - powiedział spokojnie odwracając się w stronę blondyna. - Zapisałem nas na obóz muzyczny - dodał biorąc ze stolika butelkę coli i upijając kilka łyków.

- Jaki kurwa obóz muzyczny? - zmarszczył brwi patrząc na nowozelandczyka.

- No normalny. Idziesz na ognisko zapoznawcze jutro, ze mną oczywiście, w tym lesie niedaleko tego placu zabaw co kiedyś chodziliśmy, wiesz, ten dość spory kawałek stąd, i tam sobie siedzimy śpiewamy, gramy, jemy, śpimy w namiotach. Nawet nie wiedziałem, że tam jest takie fajne miejsce do biwakowania, a i trwa to miesiąc - powiedział spokojnie czując jak niebieskie oczy wypalają w nim dziurę.

- I nawet nie zapytałeś mnie o zdanie? - w jego głosie można było usłyszeć złość.

- Wiem, że byś się nie zgodził, więc cię zapisałem żebyś poszedł, bo czujesz teraz obowiązek pójścia tam - powiedział z uśmiechem wykładając nogi na stolik.

- Wcale tak nie jest! - odpowiedział zły. - I zabieraj te brudne przeszczepy z mojego stołu! - krzyknął na co Calum przewrócił oczami i zabrał brudne buty ze stołu przyjaciela.

Kolejne kilkadziesiąt minut przesiedzieli w ciszy, którą jedynie przerywały dźwięki telewizora, gdzie leciał jakiś słaby film akcji. Luke w międzyczasie zabrał ze stołu miseczkę orzechów, którą prawie upuścił, ale po co wstawać jak można czągać się do nich zostawiając nogi na łóżku. Brązowooki tylko obserwował go czekając aż zaryje twarzą o podłogę, lecz niestety nie doczekał się tego pięknego widoku.

Po około trzech godzinach gapienia się w telewizor obaj poszli do kuchni, po tym jak Calum zaczął krzyczeć, że coś go zjada od środka. Luke z niewielkimi chęciami do życia zrobił chłopakowi płatki z mlekiem i miseczkę z nimi postawił przed przyjacielem.

- Nic lepszego nie masz? - zapytał zaczynając jeść podane mu jedzenie.

- Nie mam zamiaru ryzykować spaleniem kuchni, bo matka wtedy spali mnie - powiedział wyjmując jogurt z lodówki. Usiadł na przeciwko przyjaciela i zaczął jeść jogurt plastikową pokrywką z jogurtu.

- Nie posiadasz czegoś takiego jak łyżeczka? - zapytał brunet patrząc na Luka, który męczył się z wieczkiem, które nie chciało wejść do środka.

- Musiałbym umyć - mruknął zlizując jogurt z wieczka.

- Typie masz zmywarkę, a z resztą umycie jednej łyżeczki cię nie zabije - spojrzał na niego jak na debila i wrócił do jedzenia płatków. Blondyn jedynie przewrócił oczami i wrócił do męczenia się z jogurtem.

Gdy obaj już zjedli wrócili do salonu, żeby dalej okupować kanapę i oglądać jakieś romansidło, które akurat leciało w telewizji.

- Kto będzie na tym obozie? - zapytał w końcu Luke w myślach poddając się z upieraniem, że nie pójdzie.

- Nie wiem dokładnie - odpowiedział zsuwając się trochę w dół kanapy. - Organizatorem jest Ashton, powinieneś go kojarzyć z tamtych wakacji i jeszcze jakiś jego przyjaciel, podobno bardzo pozytywny gość i super gra na gitarze.

- Ten Ashton, o którym mówiłeś, że dla niego możesz zostać gejem? - zapytał blondyn odwracając się do przyjaciela, który jedynie przewrócił oczami i założył ręce, przez co Luke się tylko zaśmiał i wrócił wzrokiem na ekran telewizora.

- Ma dziewczynę więc zamknij ryj - powiedział lekko oburzony zsuwając się jeszcze niżej.

- Ooo, Calumek przeżywa swoje pierwsze nieudane zauroczenie miłosne chłopakiem - niebieskooki złapał go za policzek śmiejąc się ze złości wymalowanej na twarzy brunetka.

- Ja się przynajmniej nie przeruchałem z facetem, a później nie płakałam nad tym czy jestem hetero czy bi - zabrał rękę blondyna ze swojego policzka.

- To było trzy lata temu okay? - oburzył się Hemmings.

- Niby chcesz zgrywać takiego bad boy'a, a jak się obrażasz to uroczo wyglądasz - zaśmiał się. - A właśnie - odwrócił się do niego. - Znalazłeś i przeprosiłeś tego typa co go obraziłeś, a potem uderzyłeś miesiąc temu? - zapytał.

- Jak miałem Ci go niby znaleźć? Typ mnie zaczepił i chciał się poznać. Nawet jego twarzy dobrze nie pamiętam - odpowiedział nawet nie patrząc na przyjaciela.

- Czekaj, czekaj. To on chciał się tylko poznać, a ty mu w twarz dałeś? - powiedział unosząc brwi zdziwiony tym czego się dowiedział od przyjaciela. - Ile ty masz lat? Pięć? Mówiłeś tylko, że przywaliłeś mu ponieważ miałeś swoje powody, a teraz mi mówisz, że to dlatego, bo chciał cię poznać - złapał się za włosy i lekko pociągnął. - Mam debila za przyjaciela - dodał przykładając dłoń do czoła.

- Daj mi spokój, miałem wtedy trudny dzień - odpowiedział nawet nie patrząc na bruneta.

- Mogłeś nawet przyjść do mnie i mi wpieprzyć!

- Oddał byś mi! - oderwał się od oparcia kanapy patrząc w stronę przyjaciela.

- To i tak lepsze niż bić przypadkową osobę! Jakby nie był taki miły to oberwał byś gorzej! - odpowiedział na co blondyn już się nic nie odezwał wiedząc, że Calum ma rację i nie powinien tego robić. - To było po tym jak Melanie z tobą zerwała? - w odpowiedzi dostał skinienie głową.

- Na którą mamy tam jutro być? - zapytał zmieniając temat.

- Koło siedemnastej, przyjdę po ciebie wcześniej, bo i tak musimy zabrać nasze rzeczy więc się lepiej dziś spakuj - powiedział wstając z łóżka i kierując się do wyjścia.

- Mam brać swój namiot?

- Tak. Nie będę znów siedział chory w domu, bo mi koc zabierałeś - odpowiedział i szybko wyszedł z domu przyjaciela nawet się nie żegnając.

Luke leniwie wstał z kanapy i wyłączył telewizor by po chwili powolnym krokiem pójść do swojego pokoju i spakować rzeczy, które przydadzą mu się na czas obozu. Wpakował do torby ciuchy i parę rzeczy bez których nie mógł przeżyć takie jak na przykład dwa power banki, ulubione gumy truskawkowe, mała przytulanka pieska, którą dostał w dzieciństwie od ciotki.

Spakowaną torbę odłożył koło łóżka i przygotował kartkę z informacją gdzie jest, którą planował przyczepić na lodówce, żeby rodzice nie wzywali policji, bo nie ma go w domu. Na końcu odkopał z szafy swój namiot i położył obok torby.

Sprawdzając godzinę na telefonie i widząc drugą, uznał, że pójdzie już spać, żeby mógł wstać spokojnie w południe. Wziął szybki prysznic, ubrał piżamę po czym szybko znalazł się w łóżku, by po chwili odpłynąć do krainy snów.

~

Miał być wcześniej ale mój powrót z wakacji nastąpił szybciej i nie miałam jak go dodać. Mam nadzieję że mi to wybaczycie~
A i wybaczcie jak jest jeszcze jakiś błąd ale jest 2:21 i do tego jestem jeszcze niedospana po podróży.
Dobrej nocy/Miłego dnia💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro