Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Do wynajęcia.

Zerknijcie proszę na opis zanim zaczniecie czytać. Zdjęcie Bohaterki powyżej. 

RIP Meagan (1992-2023)... 

* * *

Jest pewne Wielkie Miasto zwane CODZIENNOŚĆ. Szare i przytłaczające. Wiecznie zabiegane, rządzone zawsze planowo i z zegarkiem w ręku. Zakamarków naprawdę kolorowych jest tutaj niewiele. Dopiero poza murami Miasta rozbudzona ciekawość nie daje spokoju. Bowiem właśnie poza murami rozciągają się rozległe, zielone łąki i sady. Tajemnicze ogrody i ciche zakątki, gdzie Natura wciąż jeszcze należy do zwierząt, tak jak przed wiekami. Domostwa ludzkie zaś występują tu rzadko; niby betonowe krople w ogromnym, szmaragdowym morzu.

Jedną z takich kropel stanowi uroczy, biały Domek typu „bliźniak", więc w zasadzie dwa Domki, tyle, że połączone ścianą. Z dużym, zadaszonym tarasem, wspólnym dla obu mieszkań. Oba te Domki urządzone są właściwie tak samo, tzn. jak norka przeciętnego, lecz szanującego się Hobbita: przytulnie, ale funkcjonalnie. Uroczy kominek oraz fotel bujany. Podobnie jak u Hobbitów: brak schodów obowiązkowy. Wszystko na jednym poziomie i łatwo dostępne – to ze względu na Właściciela, o którym potem.

Wewnątrz Domku Właściciela większość mebli jest z drewna. Kuchnia, łazienka, salonik i sypialnia. Na podłodze miękkie, kolorowe dywaniki. Ściany i pokoje zdobią zaś obrazy przedstawiające członków rodziny i przyjaciół, tudzież różne piękne widoki typu: nadmorska plaża, górska wioska, zachód słońca czy zwierzęta.

Istnieje ponadto Pomieszczenie specjalne, w 99 procentach zapełnione książkami i ulubionymi płytami Właściciela. Są to dwie rzeczy, bez których On żyć nie może. Są też drzwiczki bezpośrednio prowadzące do drugiej połowy bliźniaka.

Ogólnie rzecz biorąc, każdy goszczący w Domku Właściciela zawsze już od progu czuje się przyjemnie i swojsko. Ma wrażenie, jakby z Właścicielem mieszkał tu od lat...

Z drugim Domkiem tej opowieści sprawa przedstawia się nieco inaczej. Albowiem przeznaczenie jego jest wyjątkowe. Mieszkanko Właściciela ma charakter stały, gdyż Właściciel przebywa tam częściej niż w CODZIENNOŚCI. Sąsiadująca z nim polówka ma z kolei charakter gościnny. Przez większość czasu widnieje na nim duży napis: DO WYNAJĘCIA.

Trzeba Wam wiedzieć, że Właściciel jest osobą bardzo towarzyską i lubi, kiedy ktoś w gościnę przychodzi.

Domek Gościnny jest przeważnie pozbawiony mebli. Każdy Gość zatrzymujący się tu na dłużej czy krócej wnosi doń coś własnego. Jest to widoczne szczególnie wtedy, gdy w Gościnnym zamieszkuje dziewczyna, która wyjątkowo poruszyła uczucia Właściciela. Taka dziewczyna wybiera wtedy kolor ścian, meble i różne drogie Jej sercu drobiazgi. Urządza Domek całkowicie po swojemu...

Kiedy jakaś dziewczyna z Miasta ucieka na dłużej do Domków Właściciela, wtedy dla Niego jest to zawsze wielkie i radosne święto. Problem polega na tym, że żadna taka dziewczyna nie chce zamieszkać w Gościnnym na stałe. Już kiedy Właściciel myśli, że może na dobre odłożyć napis wynajmu, aktualna najemczyni nagle wypowiada umowę. Często nie podając powodu, bądź zbywając Właściciela ogólnikami. Zabiera wszystko, co do Gościnnego wniosła. Wszystko, co dała Właścicielowi. Pozostają jedynie gołe ściany. I mnóstwo wspomnień.

Wbrew powszechnemu mniemaniu, ściany mają jednak uszy. Ściany słyszą wszystko i wszystko widzą. Przechowują każde wspomnienie, dobre lub złe, przez długie lata. Kiedy dziewczyna rezygnuje z wynajmu, Właściciel (który szybko przywiązuje się do ludzi i w ludzi wierzy) pozostaje w bólu, sam z tymi wszystkimi wspomnieniami z Domku Gościnnego.

Pewnego dnia, do „bliźniaka" naszego Właściciela z najdalszych, zamorskich krańców Wielkiego Miasta przybyła Upajająca*.

Upajająca zasługiwała na swe imię – Piękna na zewnątrz i od środka, przynajmniej tak się Właścicielowi od pierwszego wejrzenia zdało. Uśmiech, który zawstydzał Słońce. Włosy niby płynne złoto, oczy zaś duże, ciemnobrązowe. Jak dwie studnie głębokie, w które Właściciel zapadał się coraz głębiej i głębiej...

Właściciel i Upajająca byli sobie bardzo bliscy. Spędzali ze sobą każdą chwilę. Kiedy Właściciel opuścił Zamorską Krainę, Upajająca słała mu listy codziennie. Znali nawzajem swoje plany i marzenia. Wyznali sobie miłość nawet. Właściciel był zaiste upojony Upajającą. Do cna...

Minęły trzy-cztery lata, jak Upajająca mieszkała w Domku Gościnnym. Właścicielowi postała więc we łbie naiwna myśl, że może Ona już tu zostanie. Na zawsze. Do tej pory żadna dziewczyna nie mieszkała jeszcze tutaj TAK długo. Może teraz wreszcie będzie inaczej. Chyba to coś znaczy...

Kilka dni po tym, jak On tak pomyślał, Ona wypowiedziała umowę. Nie można przecie - według Niej - żyć tak blisko, a być tak daleko. Pokazało się, że Domek Gościnny był dla Upajającej tylko chwilową ucieczką. Oddała Mu złoty klucz do Domku, spakowała się i powróciła do Wielkiego Miasta, kędy** nowego oblubieńca sobie znalazła. Zabrała od Właściciela tylko jedną rzecz z tych, które Mu dała na początku. Tę najważniejszą. Swoje uczucie.

Właściciel załamał się i zamknął w swoim ukochanym Pomieszczeniu z Książkami. Na kilka długich miesięcy. Kiedy ściany Domków ujrzały go ponownie, zadziwiły się. Właściciel był teraz jakby bardziej szary, smutniejszy, jak to Miasto w oddali; ale równocześnie mądrzejszy jakąś nową mądrością, której przedtem u niego nie było.

Siadł u siebie przy biurku i napisał list:

„Jak można kochać baśniowo, a potem ot tak wszystko odwołać? Słowa raz wypowiedziane mają Moc. Kochałem Cię. Kochałem w Tobie wszystko – Twoje imię, nazwisko, oczy, uśmiech, figurę, głos... Byłem szczęśliwy. Miałem skrzydła u ramion – dzięki Tobie. Byłaś mi muzą, pewnością i spokojem. Podziwiałem Twoją siłę. Chciałem się spotkać znowu, nauczyć Cię polskiego. Oświadczyć się. Oświadczyć się przy tej piosence***. Ona zawsze już będzie dla Ciebie, w jakimś stopniu przynajmniej.

Chciałem Cię pocałować w słoneczny dzień. Pod drzewkiem w ogrodzie na tyłach naszego Szpitala. A wiatr radośnie przygrywałby naszemu szczęściu na chińskich dzwoneczkach zawieszonych pod tym drzewem. Pamiętasz pierwsze spotkanie w Teen Lounge? Siedzieliśmy przy stole obok siebie. Uśmiechałaś się, a ja widziałem złote iskierki w Twoich Oczach. Nagle wezwali Cię lekarze. Musiałaś iść, ale zostawiłaś wodę mineralną. A ja potem cały czas gapiłem się na tę wodę i myślałem, czy wrócisz. Tego dnia nie wróciłaś. Pamiętam jak się żegnaliśmy, kiedy opuszczałem Szpital. Miałaś na sobie niebieską bluzkę, białe spodnie i białe tenisówki...

Wierzyłem Ci, marzyłem, tęskniłem. A Ty nie wytrzymałaś. Z jednej strony rozumiem, z drugiej nie. Trzy lata rozłąki to ogromny ciężar, kiedy miłość podtrzymują tylko albo aż Słowa. Ale ja byłem gotów czekać o wiele dłużej. Tak długo, jak byłoby potrzeba. Bo wiedziałem, że miałem Twoją Miłość. A wierzę, nadal wierzę, że Miłość potrafi góry przenosić. Chciałem Ci pokazać wiersz, jaki dla Ciebie napisałem, a którego teraz nigdy już nie skończę. Chciałem Ci pokazać ulubione miejsca. Dzień i noc być Ci Aniołem Stróżem. Nie poczekałaś na to wszystko. Nie poczekałaś na mnie. Zabrałaś najcenniejsze, co od Ciebie miałem. Zostawiłaś całą resztę. Wszystkie Słowa, kolory i uśmiechy. Wszystkie wspomnienia... Domek Gościnny nadal jest urządzony tak, jak Ty go urządzałaś. Ja tam w ogóle nie zaglądam.

Może z czasem będzie inaczej, lecz na razie jest za wcześnie. Z czasem Piosenka będzie dla innej. Uczucia może też. Będą dla godniejszej niż Ty, bliższej i piękniejszej. Teraz wszakże nie ma jeszcze miejsca na to. Jeszcze jest głęboka szrama, która często krwawi... Może z czasem nadejdzie Inna. Ona odnajdzie ten List i zrozumie. Nie popełni Twojego błędu. Da mi jeszcze więcej niż Ty, a ja odwdzięczę się tym samym po tysiąckroć. Póki co nadal myślę o Tobie i jeszcze przez jakiś czas myśleć będę. Minęło wszak kilka miesięcy dopiero. Z czasem jednak, szrama zniknie i przestanie boleć. Nie wiem, czy Ty sama kiedyś też ten List przeczytasz. Jeśli tak, być może coś zrozumiesz, tak jak Ja zrozumiałem... Czas pokaże.
Żegnaj, Upajająca...".

Właściciel skończył pisać List. Westchnął cicho i umieścił papier w kopercie. Potem wstał i wolnym krokiem przeszedł do drzwi prowadzących do Domku Gościnnego. Ręka lekko Mu drżała, kiedy złotym kluczem otwierał je. Wszedł, długą chwilę patrzył na ten tak znajomy wystrój. A ściany patrzały na Niego. Słyszały jego kroki. I echa Słów niegdyś tutaj wypowiedzianych... Ściany słyszały i widziały i było im przykro, bo serdecznie szczęściu Właściciela kibicowały.

Właściciel położył kopertę z Listem na kominku. Jeszcze raz rozejrzał się po pomieszczeniu. Jeszcze raz westchnął i opuścił je, zamykając na klucz. Złoty klucz.

Tego samego wieczora wyszedł na taras. Przez długie godziny był gdzieś daleko, zapatrzony w srebrzystą Selene, która poza leśnymi zwierzętami, była zdaje się jego jedyną stałą towarzyszką. Na Selene, czyli na Księżyc, zawsze mógł liczyć. Na gwiazdy również. Do szczęścia brakowało tylko jednego...

Powróciwszy nareszcie z Krain, w których myśli jego tak błądzić lubiły, Właściciel westchnął, pokręcił głową i poszedł kolejny już raz zawiesić na Domku Gościnnym wielki, dobrze widoczny z oddali napis: DO WYNAJĘCIA...

Chyba nie muszę wyjaśniać, czego metaforą są te dwa Domki. Ani do czego jest złoty klucz.

* * *

*Imię "Meagan" po staroirlandzku oznacza właśnie "Upajająca"...

**kędy - po staropolsku: gdzie

***Piosenka z listu: 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro