Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Z miłości (bK, S)

Na trzecie zbliżenie Dawidowi nie starczyło już sił, ale nie miała mu tego za złe. Wręcz przeciwnie, z uśmiechem patrzyła, jak leży obok, pogrążony w głębokim śnie.

Odpowiedziała szczerze na jego pytanie o powód tak wielkiej ochoty na seks, nie wyznała jednak całej prawdy. Dzień wcześniej długo rozmawiała z Aliną i zwierzyła jej się ze swoich obaw. Przyjaciółka słuchała jej z uwagą, zaciskając usta przy szczególnie drażliwych momentach. Kiedy skończyła, Rosjanka skwitowała bez zastanowienia:

– Czyli sprawa jest prosta, ty chcesz go dupą odciągnąć od ćpania!

W pierwszej chwili Jagoda się obruszyła, ale po namyśle umilkła.

– Może coś w tym jest – przyznała w końcu niechętnie. – Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Próbowałam go jakoś podpytywać, zwłaszcza po pierwszym listopada, ale od razu ucinał temat. Możemy rozmawiać o wszystkim, ale kiedy tylko schodzę na prochy, zaraz się jeży. Żebyś wiedziała, jak mnie ofuknął, kiedy zaczęłam mówić o podejściu tajskich władz do narkotyków! A potem zgasił mnie jak peta, bo powiedział, że trawki nie uznają tam za narkotyk. Jeśli tylko chce, może jarać jak pojebany. Jego słowa.

– Zawsze mi się wydawało, że właśnie w Tajlandii za dragi można ostro beknąć! – rzekła zdziwiona Alina. – Trafić do więzienia na piętnaście lat czy coś takiego.

– Od tego roku ponoć nie, w sensie za trawkę. Covid tak ich przeorał, że otwierają coffee shopy, takie jak w Amsterdamie. Może nawet zaczną rozdawać gumki i zapraszać na Walking Street do Pattayi. Wszystko, żeby tylko skusić turystów! – rzuciła z goryczą.

– Biznes je biznes. – Alina wzruszyła ramionami. – Niech sobie jara na zdrowie, byle nie koksił ani nie dawał po kablach.

– Nie, aż tak to nie! – Jagoda wzdrygnęła się na samą myśl. – Znam już każdy centymetr jego ciała i nie znalazłam żadnych śladów po igle.

– Spoko, ale pamiętaj, że heroiniści walą nie tylko w ręce. Nie patrz tak na mnie, nie mówię, że bierze herę! Jeśli już, jedynie dropsy i koka.

– Też mi pocieszenie! – prychnęła, ale zaraz westchnęła i zwiesiła głowę. – Jestem pewna, że znowu coś bierze. Nie jakoś często, ale nawet raz by mnie zaniepokoił. Wtedy, we Wszystkich Świętych, wieczorem był nie do życia. Ewidentnie coś wziął i to nie trawkę. Nawet w łóżku to było widać. Był jak nakręcony, a zarazem nieobecny.

– Brzmi jak koks. – Alina zmarszczyła brwi. – Kurwa, co za debil!

Jagoda znów westchnęła.

– Nie wiem, co robić. Jest taki cudowny, słodki, kochany! Ale czasami, kiedy wpada w te swoje stany, nie wiem nawet, jak do niego zagadać. Jakby siedział w ciemnej chmurze! Nie potrafię przebić się przez ten mrok.

– Więc pieprzysz się z nim jak królik, żeby go zmęczyć – podsumowała przyjaciółka. – Żeby wybić mu z głowy głupoty, żeby nie miał siły choćby pomyśleć o ćpaniu. W sumie jest to jakieś rozwiązanie. Cipka ci się nie wymydli, a i terapia bardzo przyjemna. Tylko co potem, kiedy mu to spowszednieje? Możesz za każdym razem wybierać inną pozycję z Kamasutry, ale kiedyś dobrniesz do ostatniej strony. I co dalej?

– Nie wiem – odparła bezradnie Jagoda. – Nie mam pojęcia. Ha, przypomniało mi się! Raz opieprzył mnie w trakcie seksu. Ja tylko zażartowałam, że kiedyś nagram jego stękanie, bo mnie strasznie kręci. Warknął, żebym nawet o tym nie myślała, a do tego zrobił taką minę, że wyschłam w sekundę. Chciałam już po prostu doczekać, aż skończy, ale sam zauważył, że coś jest nie tak. Zobaczył, jak patrzę na szufladę i mruknął, że nie ma mowy. Tak się przyłożył, że rozgrzał mnie na nowo i potem było fajnie. Ale cały czas miałam z tyłu głowy, że tak na mnie wysiadł. A to był jedynie głupi żart!

– O co chodzi z tą szufladą? – zaciekawiła się Alina.

– Trzyma tam lubrykant, został mu jeszcze po Julce.

– Swoją drogą kiepsko o nim świadczy, że taka młoda laska potrzebowała oliwienia.

– Trochę go poduczyłam w tej kwestii. – Jagoda poczuła się zawstydzona w jego imieniu. – Wiesz, na starej piczy... To pilny uczeń, następna będzie miała z nim jak w raju.

– Już wróżysz wam rozstanie?

– Na pewno w końcu mnie zostawi – zawyrokowała ze smutkiem. – Kwestia maks paru lat i rzuci mnie dla młodszej.

– Wróćcie najpierw z Tajlandii! – ucięła Alina. – Tam będziesz miała mnóstwo powodów do zmartwień, a na pewno jeden konkretny.

– Nawet mi nie mów!

– Do tego ruski usłyszysz wszędzie, nie tylko w Pattayi czy na Phuket, bo przecież nie nałożyli żadnych sankcji na Rosjan. Ciekawa jestem, ile tam będzie bójek przez cały sezon. Powinni siedzieć cicho, a gdzie nie pojadą, to się awanturują. Jak ci z Dnia Chłopaka. Ale do brzegu. Możesz zajechać Fenixa tak, że mu wszystkie pióra powypadają ze skrzydełek i ja wiem, że robisz to z miłości. Ale jeśli sam się nie ogarnie, to ty go nie ogarniesz. Nie jesteś jego matką, nie jesteś jego strażniczką ani opiekunką. To dorosły facet.

– Wiem – powtórzyła przygnębiona.

– Wierzę w was, naprawdę w was wierzę. Widzę, jak promieniejesz. Kochałaś Huntera i byłaś z nim szczęśliwa, ale nie świeciłaś się tak jak teraz. Kochasz go i to jest super, ale pamiętaj o sobie. Tak samo jak w seksie, powiedz to głośno!

– Najpierw ja, a potem my.

– Dokładnie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro