Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

W przedpokoju (D, S)

Wróciła do mieszkania dopiero po południu, gdy Dawida nie było. Od razu po przekroczeniu progu poczuła, że we wnętrzu jest bardzo gorąco. Czuła się okropnie, nie tyle skacowana, co niewyspana, zmęczona, a do tego niesamowicie rozgrzana od środka. Szybko wskoczyła pod chłodny prysznic i zaległa w przedpokoju, gdzie było najchłodniej. Gdy zjawił się o szesnastej, zastał ją leżącą na podłodze i wpatrzoną w monitor laptopa.

– Co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony.

– Oglądam film. – Wzruszyłaby ramionami, gdyby nie zajmowała tak niewygodnej pozycji. – W pokoju jest jak w piekle, a na balkon nawet nie wychodzę.

– A tak, klima rano padła. Coś strzeliło, trzasło i zdechła.

– Super! – jęknęła ze zbolałą miną. – Czytałam, że upały dopiero nadciągają. Naprawdę nie mogła wybrać lepszej pory!

– Załatwię kogoś tak szybko, jak się da. Ale pewnie weekend będziemy musieli jakoś przeżyć. Z naciskiem na jakoś.

Usiadła, oparła się o ścianę i przymknęła powieki. Patrzył na nią z góry, myśląc o tym, że jest dziś wyjątkowo seksowna. Podniosła na niego oczy i w tym samym momencie doszła do wniosku, że musi wyglądać jeszcze gorzej, niż się czuje, skoro mężczyzna wpatruje się w nią w takim skupieniu.

– Pojechałaś ją pocieszyć czy opieprzyć?

Zastanowiła się przez chwilę.

– Hm... Bardziej opieprzyć. Może w końcu zrozumie, żeby nie brać się za znane osoby i poszukać sobie zwykłego faceta. Z gwiazdami są tylko problemy.

Usiadł naprzeciwko i podwinął nogi.

– Niby czemu? Gwiazdy nie potrzebują miłości?

– Może i potrzebują, a może wystarczy im co noc inna sztuka. Nie wiem i nie obchodzi mnie to. Same z nimi kłopoty, więc lepiej podziwiać z daleka. I nawet nie myśleć o podchodzeniu.

– Wiesz coś więcej, że wydałaś wyrok na nas wszystkich?

Przyjrzała mu się z boku, po czym zapytała:

– Mogę posłużyć się twoim przykładem?

– Skoro chcesz.

– Wiecznie cię nie ma. Jeśli jesteś, imprezujesz albo masz koncert. Jeśli masz koncert, pod sceną kłębią się napalone suczki. Twoja kobieta czeka w domu, tęskni i się zamartwia: zdradzi mnie dzisiaj czy nie? Któraś go skusi czy jednak będzie wierny? Nie może wyjść z tobą z domu, bo wszędzie cię dopadną. Strzelają zdjęcia, błagają o fotki, a niektóre mają w dupie, że ona jest obok. Gdyby mogły, wskoczyłyby na ciebie na ulicy. W międzyczasie gapią się na nią i zastanawiają, co ty w niej widzisz. Przecież są lepsze, ładniejsze, zgrabniejsze czy młodsze. I kombinują. Cały czas kombinują, jak odczepić ten wagonik. Ona kisi to w sobie, a w środku pęka z zazdrości. I strachu, że w końcu którejś się uda.

Zamilkła. On też, więc żeby zająć czymś ręce, zaczęła przecierać palcami niewidzialny kurz z klawiatury.

– Tak to widzisz? – odezwał się, żeby przerwać ciszę.

Rzuciła mu krótkie spojrzenie i wróciła do czyszczenia klawiszy.

– Tak to widzę.

– On nie ma nic do powiedzenia?

– Ona nie wie, co on robi, kiedy wychodzi na spotkania z fanami. Czy tam koncerty.

– Musi ją zdradzić?

– Nie musi, ale może. Ma mnóstwo okazji.

– Skoro posłużyłaś się moim przykładem, to powiem, że zawsze byłem wierny. To, co robię, kiedy jestem sam, to moja sprawa. Ale kiedy mam laskę, jestem wierny. Zawsze.

Pokiwała głową, nie przerywając przecierania.

– Nie wierzysz mi?

Wzruszyła ramionami, bo nie miała dobrej odpowiedzi. Zignorował to i ciągnął:

– Nie widzę powodu, żeby nas skreślać, bo coś sobie uroiłaś. Daj Alinie spróbować. Albo się sparzy, albo nie, ale niech się sama przekona.

– Ta, jasne! – prychnęła. – Na pewno czeka ją szczęśliwe życie z youtuberem!

– O, chodzi o youtubera!

– Kurwa! – zreflektowała się, że zdradziła za dużo. – Nie ciągnij mnie za język!

– Nie muszę. Chcesz ją zniechęcić, czyli nie jest z tym gościem, tylko chce z nim być. Wczoraj była na imprezie i coś poszło nie tak. Pewnie ją olał, wybrał inną albo zerżnął i kopnął w dupę, a ona liczyła na happy end. Zgadłem?

– Nie powiem! – burknęła nachmurzona.

– Zatem zgadłem, choćby w części. Szczerze to się nie dziwię, że ją olał. Alina jest... – Zawahał się, ale dokończył: – Słyszałem, że lubi garażować kutasy w okrężnicy.

Pożałował, że to powiedział, kiedy tylko postawił kropkę.

– Ciekawe, że mówi to ktoś, kto pieprzy się po imprezach i często nie wie z kim!

– To co innego.

– Bo?

– Bo tak!

– Bo tak – powtórzyła z irytacją. – Bo jestem gwiazdeczką czy bo jestem facetem?

„Bo jedno i drugie", miał chęć odpowiedzieć, ale widział jej oczy pełne złości i stwierdził, że nie zaryzykuje.

– Nie dam się w to wciągnąć – odparł spokojnie. – Nie sprowokujesz mnie.

– A chociaż czasami się badasz? – spytała zaczepnym tonem.

„Nie odpuści, uparta cipka!"

– Zawsze zakładam gumę.

– Ale czasem nie pamiętasz, że ktoś ci obciągał. Tak też się można zarazić. Albo kogoś zarazić. – Kiedy zrobił gniewny grymas, dodała: – Faceci, zwłaszcza tacy... imprezowi, mają nieraz sporo różnych niespodzianek. Są nosicielami, a nawet o tym nie wiedzą, bo nie mają żadnych objawów. Łażą i zarażają.

– Skoro jesteś taka ciekawska, to badam się regularnie. Może zauważyłaś, że mam parę tatuaży...

– Coś mi się tam rzuciło w oczy.

– No więc właśnie. Jestem zdrowy, można się ze mną pieprzyć bezpiecznie.

– Super!

Uśmiechnął się w taki sposób, że od razu się nastroszyła.

– Opowiesz mi, jak to się stało, że zadajesz się z Aliną? Przecież... Jesteście z dwóch różnych światów.

– Możliwe – odparła niewzruszona. – Nie pozwolę powiedzieć na nią złego słowa. Jest specyficzna, ale uwielbiam ją. A jeśli nawet lubi seks, co w tym złego? Kto nie lubi? – Znowu posłała mu harde spojrzenie. – Chyba, że tylko wam wolno?

– Kto zalicza, a kogo zaliczają? Krótka piłka. Kto pieprzy, a kto się wypina?

– My dajemy, a wy bierzecie? – upewniła się, czując, że ponownie zalewa ją fala złości. Nie miała pojęcia, jak to robi, ale potrafił rozzłościć ją w kilka sekund.

– Widzę, że zaczynasz łapać.

– Jesteś kretynem!

Patrzyli na siebie ciężko, atmosfera gęstniała. W końcu odwrócił wzrok i mruknął lekceważąco:

– Nic na to nie poradzisz, choćby cię chuj strzelał. Ta, co ssie mi fiuta, mnie zalicza? No sorry, ale nie!

Straciła cierpliwość.

– Wiesz co, naprawdę źle się czuję, a do tego ty mnie drażnisz! – Chwyciła laptop, podniosła się, po czym wycedziła: – Pozwolisz, że zostawię ciebie i twojego fiuta i się oddalę.

Już miała wejść do pokoju, kiedy rzucił za nią:

– Dzięki za wykład!

Odwróciła się do niego z tak wściekłą miną, że o mało nie wybuchnął śmiechem. Musiała się powstrzymywać, żeby nie trzasnąć drzwiami, a miała na to naprawdę wielką ochotę. Położyła się na łóżku, zgrzana ze złości oraz upału.

Nie minął kwadrans, gdy usłyszała dźwięk powiadomienia z Messengera. Podniosła telefon i ze zdumieniem zobaczyła, że Dawid wysłał jej pytanie. Miała wybrać, co jest lepsze: foch w pokoju z oknem na południe czy film w pokoju na wschód. Dołączył też zdjęcie dzbanka pełnego napoju z kostkami lodu oraz dwóch szklanek.

– Debil! – mruknęła pod nosem, wciąż naburmuszona.

Walczyła ze sobą, ale musiała przyznać, że wyciągnął do niej rękę w kreatywny sposób. Kiedy dostała wiadomość: „Nie musimy gadać. Ty wybierasz film", i kolejne zdjęcie, tym razem przedstawiające termometr, poddała się. Wstała, wsunęła stopy w klapki i poszła do jego pokoju.

Leżał na łóżku. Stanęła w progu, po czym spytała cały czas nadąsana:

– Naprawdę nie musimy? Bo nie mam ochoty.

Przejechał kciukiem i palcem wskazującym po ustach, jakby zasuwał je na zamek.

– Chyba że tak!

Usiadła obok, wskazała tytuł filmu z listy, a potem ułożyła się po drugiej stronie łóżka.

– No to oglądamy – rzucił, a kiedy spojrzała na niego ostrzegawczo, powtórzył gest zasuwania ust.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro