Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Syreni śpiew (D, S)

"Wiesz już, gdzie są skały,

bo raz się na nich rozbiliśmy.

Czekam na ciebie codziennie

po drugiej stronie wyspy.

Zbudujemy nasz dom tam,

gdzie jest cicho i pięknie.

Wiatr ciągle wieje na skałach,

lecz tutaj jest bezpiecznie.

Przypłyń, proszę cię, przypłyń

i zakończ tę rozłąkę.

Będę czekał cierpliwie,

aż znów mnie chwycisz za rękę".

***

– Co ty na to?

– Trochę tandetne – odparł szczerze.

– A według mnie piękne – powiedziała stanowczo. – Chociaż smutne.

– Co, jednak piosenki o miłości nie są banalne? Widać wszystko zależy od tego, kto śpiewa – rzucił z ironią. – Kiedy mnie wpuściłaś, miałem pytać, od kiedy lubisz taką muzykę. Ale go usłyszałem i już nie musiałem pytać.

Kiedy wszedł za Jagodą do salonu, zastał w nim Alinę. Skinęła mu głową i podniosła kieliszek wypełniony czerwonym winem. W tle było słychać subtelną piosenkę oraz głos z charakterystyczną chrypką.

– Wiem, dziś premiera. Widziałem w sieci, jak się kotłuje!

Dosiadł się do nich i sięgnął po leżącą na blacie stolika płytę. Wyjął książeczkę z tekstami, pobieżnie przeczytał treść ostatniego, a po skończeniu włożył ją z powrotem do opakowania i wpatrzył się w okładkę. Przedstawiała wyspę widoczną zza gałęzi pełnych błyszczących czarnych owoców.

– Co to jest? – Stuknął palcem w plastik. – Wiesz?

– Wiem, bardzo dobrze wiem. Atropa belladonna, pokrzyk albo inaczej wilcza jagoda – wyjaśniła ze smutkiem. – Wiesz, ta toksyczna, co truje ludzi.

– Nigdy nie byłem dobry w interpretacji wierszy – przyznał. – O co mu chodzi? Trochę czytałem o tej płycie, ale nie ogarniam, która to tajemnica różańca.

– Pierwsze pięć to zdecydowanie radosne – wtrąciła Alina. Upiła spory łyk wina, czknęła, a potem dodała: – Kolejne cztery w chuj bolesne, a ta ostatnia...

– Te pierwsze na pewno są sprzed grudnia – rzekła z przekonaniem Jagoda. – Są takie cudowne! I słodkie! Słychać, że był wtedy bardzo szczęśliwy. A następne powstały... teraz.

– Nie czaję, o co chodzi. – Maks miał zafrasowaną minę. – Kiedy mówił o tej jagodzie, nie brzmiało zbyt miło. O syrenie tak samo.

– Łagodnie powiedziane! – prychnęła Alina. Podniosła się, żeby przynieść trzeci kieliszek, po czym nalała mu wina, zanim zdążył zaprotestować. – Stary, najwyżej wrócisz taksówką! Dziś jest powód do świętowania!

– Że niby ta premiera? – zdziwił się. – Ja wszystko rozumiem, ale bez przesady!

– Głupek! – skwitowała. Zasiadła na kanapie i uniosła pełen kieliszek. – Nie mówiła ci, co to za impreza? Divorce party!

Otworzył usta, ale nie wydobyło się z nich ani jedno słowo. Siedział tylko i gapił się na obie kobiety.

– W sobotę dostałam maila od Siergieja – oznajmiła rozpromieniona Jagoda. – Załatwił! Pozostaje mi jedynie czekać na papiery, ale już teraz wiem, że jestem wolna. Oficjalnie mogę nazwać się rozwódką.

– W sobotę? I nic wcześniej nie mówiłaś?

– Byłeś zajęty tym eventem, nie chciałam ci zawracać głowy. Alina też nie miała wcześniej czasu, więc przełożyłyśmy celebrowanie na dzisiaj.

– No wiesz co?! – obruszył się, przygarnął ją do siebie i zaczął obcałowywać jej twarz. – Gratulacje! O czymś takim mówi się od razu!

– Zostawić was samych czy wpierdolić mu za molestowanie? – spytała Rosjanka.

Miała poważną minę, ale śmiały jej się oczy. Oderwał się od Jagody, żeby rzucić zza jej pleców:

– Żebyś ty była taka waleczna w oktagonie! Nie powinnaś się szykować do drugiej walki?

– Uważaj se! – ostrzegła. – Mogę cię wyjaśnić w każdej chwili!

Prychnął, ale nie zdążył zripostować, bo Jagoda objęła jednym ramieniem ją, a drugim jego i dała obojgu soczystego całusa w policzek.

– Uspokójcie się, dzieci i cieszcie moim szczęściem!

– Swoją drogą nigdy nie przypuszczałem, że będę komuś gratulować rozwodu – zauważył. Gdy spróbował wina, zapatrzył się w kieliszek, jakby chciał coś wyczytać w jego zawartości. – I to jeszcze własnej kobiecie. Byłej kobiecie. Kobiecie, która przez cały czas, kiedy ze mną była, miała męża.

– No dość to nietypowe – przyznała Alina.

– Moja matka ujęła to nieco inaczej – odezwała się Jagoda. Kiedy oboje spojrzeli na nią z zainteresowaniem, wyjaśniła: – Musiałam w końcu odebrać od niej telefon. Odkąd tu mieszkam, odebrałam ich kilka, a każdy bardziej dobijający. Ale muszę przyznać, że prawie jej współczułam. Mentalnie żyła w Austro-Węgrzech, w czasach, kiedy ciągle cierpiałam po Patryku. Najpierw dowiedziała się, że mieszkam w Warszawie i wystąpiłam w teledysku z popisanym kryminalistą. Nie pytajcie! Później, że bujam się ze sławnymi osobami. Ledwo to przetrawiła, spadły na nią kolejne bomby. Byłam z dwudziestosześciolatkiem, dwudziestoośmiolatkiem, a tak w ogóle to od ponad ośmiu lat jestem mężatką. Żoną Rosjanina! Nie dostała zawału tylko dlatego, że nie ma serca. A co załamało ją najbardziej? Obstawiajcie!

– Mąż Rusek? – wytypował Maks.

– Romans z dwudziestosześciolatkiem? – zaryzykowała Alina.

– Pudło! I to podwójne! – Uśmiechnęła się z goryczą. – To, że chcę rozwodu! Ona się nigdy nie zmieni!

– Jakoś nie żałuję, że jej nie poznałem. – Maks dolał jej wina. – Wypijmy za to, jak zareaguje, kiedy się dowie, że jesteś panną z odzysku.

– Za to zdecydowanie trzeba wypić! – zgodziła się Alina.

Kiedy stuknęli się kieliszkami, Jagoda ciągnęła:

– Pogadaliśmy trochę z Siergiejem. Dopytywał o Dawida, jak to się wszystko potoczyło i tak dalej. – Westchnęła ciężko. – Może po wojnie przyjedzie do Polski. Trochę bał się to mówić, bo wiecie, licho nie śpi, ale też ma nadzieję, że car długo nie pożyje. A! I sprawdzał Dawida w sieci! Kojarzy kilka jego kawałków, tych nagranych z Razgonovem.

– Nie znam – bąknął.

– A ja znam! – pochwaliła się Alina, patrząc na niego zaczepnie.

– Niech najpierw ta wojna się skończy! Będzie sobie podróżował, ile wlezie! – burknął. – Sorry, ale jakoś źle mi się słucha o tym Rusku. Skoro on był twoim mężem, to ja co, kochankiem? To ja byłem ważniejszy! Mnie kochałaś, a jego nie, po co tyle o nim gadać?

– Nie ma tematu. – Jagoda posłała mu przeciągłe spojrzenie. – Porozmawiajmy o czymś innym.

– To może ja zapodam temat? – zaproponował. – Któraś mi powie, o co chodzi z tą płytą? On chce, żebyś wróciła czy odwaliła się na dobre? Jak mam rozumieć ten syreni śpiew? I te jagody na okładce. I te teksty! Najpierw śpiewa o tym, że cię kocha, a potem, że strasznie cierpi. Miał wyrzucić z siebie mrok! Wyrzucił? Ja nic nie rozumiem!

– Jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie – skwitowała nonszalancko Alina. Wstała i poszła do aneksu po drugą butelkę. – Ja twierdzę, że skoro ostatnia piosenka ma taki tekst, to znaczy, że ją kocha, tęskni i prosi o drugą szansę.

– A ja twierdzę, że po prostu rozliczył się z przeszłością – zabrała głos Jagoda. – Kochał mnie i to bardzo, tak jak ja jego, ale go zraniłam. Później on zranił mnie i poszliśmy każde w swoją stronę. To, że „Syreni śpiew" jest ostatni na płycie, nic nie znaczy. A tytuł? Kiedyś się pokłóciliśmy i zrobiłam mu mini wykład o syrenach, które ściągały statki na skały. Ich śpiew nie ma nic wspólnego z miłością. One są zwodnicze, śpiewają, żeby zabić. Wilcza jagoda też zabija. Dla mnie przekaz tej płyty jest jasny – zakończyła smutno.

– Najlepiej by było zapytać poetę, co miał na myśli – bąknął niepewnie.

– Ale, oczywiście, ona do niego nie zadzwoni! – wyburczała Alina. – A społecznościówki pokasowane! Nigdy ci tego nie wybaczę, durna cipko! Miałaś tylu obserwatorów, że mogłaś żyć z samych reklam!

Nagle Maksa tknęła myśl.

– Kiedy skasowałaś te profile?

– Nawet nie wiem – przyznała szczerze. – Jakoś na początku marca.

– To jeszcze możesz je odzyskać!

– Pierdolisz?! – Alina aż poderwała się z miejsca. – Serio można odzyskać usunięty profil?

– Przez miesiąc. Wejdź na niego i go włącz! – rzucił do Jagody.

– Jak mam wejść na profil, który nie istnieje? – zapytała bezradnie.

– O matko, jaki z ciebie dinozaur! – westchnął ostentacyjnie. – Odblokuj ten telefon i daj mi go!

– Co się śmiejesz?! – fuknęła na Alinę. – Ty umiesz to zrobić?

– Nie wiem. – Przyjaciółka wzruszyła ramionami. – Nie musiałam tego robić. Nigdy nie wpadło mi do głowy coś tak debilnego.

Maks podwinął nogi i pochylił się nad urządzeniem.

– Wy się zajmijcie plotkowaniem czy co tam robicie przy winie, a ja skupię się na tym.

– Mój rycerzu! – bąknęła ironicznie Jagoda.

– Jak ci powiem, podasz mi hasła. Póki co, nie zawracaj sobie ślicznej główki myśleniem o technologiach!

Miała taki wyraz twarzy, że musiał cmoknąć ją w policzek.

– Nie chciałbyś przejść do sypialni albo aneksu? – zapytała Alina. – Albo włączyć sobie muzykę i założyć słuchawki? Chciałabym poruszyć parę intymnych spraw, a nie wszystko musisz wiedzieć.

– Do sypialni to ja chętnie i już dawno, tyle że ona nie chciała. – Spojrzał na Jagodę z dwuznacznym uśmieszkiem. – Pewnie, że mogę iść, tylko daj mi hasła.

Poszukała w szufladzie stolika długopisu i czegoś do pisania, po czym zanotowała oba hasła na karteczce.

– W sumie to nie pomyślałam... Nie boisz się dawać mu dostępu? – zdziwiła się Alina. – Ja bym chyba nikomu go nie dała. Przecież to moje profile! Prawie jak majtki!

– Nie patrzę na to w ten sposób. – Jagoda przekazała papier Maksowi. – Nie mam tam nic wstydliwego, poza tym jak zepsuje ci się komputer, zanosisz go do informatyka i też dajesz mu dostęp. A to obcy człowiek!

– Racja – zgodziła się przyjaciółka.

Maks przeszedł do sypialni, rzucając po drodze, że nie zmarnuje takiej okazji. Kiedy zamknął za sobą drzwi, Alina odczekała chwilę i szepnęła:

– Nie wydaje ci się, że on dalej cię kocha? Trochę to pojebane, nie uważasz?

– Na pewno mu na mnie zależy – odpowiedziała równie cicho. – Ale mnie na nim też. Uwielbiam go teraz, jest po prostu cudowny! Gdyby był taki wcześniej, w życiu bym go nie zostawiła! No i gdyby tak nie cisnął na dziecko – mruknęła sarkastycznie. – Malutki szczegół, który kapkę komplikuje sprawy.

– Pojebane! – wymamrotała Rosjanka. – Nie wierzę, że już mu przeszło! Nie wierzę w taką przyjaźń. Sorry, ale nie! Za bardzo was do siebie ciągnęło!

– A ja wierzę. I będę się trzymać tej wiary.

Rozmawiały szeptem jeszcze przez kwadrans, aż w końcu wrócił. Miał przedziwną minę.

– Pierwsza sprawa, jaką chciałbym poruszyć – zaczął uroczyście – to czarna koszulka, którą ci kupiłem. Czemu jej nie ma? Druga sprawa to różowe pudełko na regale. Czy mogłabyś mi wyjaśnić, co to tam robi? I czemu w środku... razem z tymi... jest cerata?

– Koszulki nie mogę znaleźć, musiałam ją zostawić u Dawida. Druga sprawa... W życiu! – odparła spokojnie, piekąc raczka.

Alina wybuchnęła gromkim śmiechem.

– Używasz tego wszystkiego? – dopytywał, przysiadając na kanapie. – Tych...

– Nigdy się nie dowiesz – oznajmiła takim samym tonem jak wcześniej. Pozostała niewzruszona, jedynie rumieniec na jej twarzy zwiększył intensywność. – A czy ty możesz mi wyjaśnić, dlaczego zaglądałeś do szuflady z bielizną, zboczeńcu? I do tego pudełka, jeszcze większy zboczeńcu?

Odważnie podtrzymywał kontakt wzrokowy, ale szybko się poddał.

– W życiu! – uciął stanowczo. – A teraz trzecia sprawa. Na Instagramie masz tyle dick piców, że niejedna gwiazda porno pewnie tyle nie widziała. Za to na Facebooku...

Podał jej telefon. Kiedy zajrzała do skrzynki, jej oczy zaczęły robić się coraz większe.

– O nie! – zawołał rozczarowany. – O nie! Tylko nie to! Ona znowu beczy!

– Co się dzieje? – Alina poruszyła się nerwowo. – Kurwa, co jest? O co chodzi?

Przysunęła się do płaczącej przyjaciółki i zaczęła jej czytać przez ramię.

– O ja pierdolę! – wypaliła zszokowana. – Pisał! Cały czas do ciebie pisał! Kurwa, codziennie!

– Dopóki nie usunęła konta – uściślił Maks. – To teraz chyba nie masz wątpliwości, o co mu chodziło z tą płytą?

– On mnie kocha! – zaszlochała Jagoda. – Jednak ciągle kocha! A ja płaczę od stycznia! Jak zaczęłam w sylwestra, tak nie mogę skończyć!

– A słyszałaś to przysłowie, że jaki sylwester, taki cały rok? – zapytał.

– Oby nie! Mam już dosyć tego płaczu! Wyschnę cała jak śliwka, a w tym wieku powinnam dbać o odpowiednie nawodnienie!

– Chyba traktował Messengera jak pamiętnik – zauważył. – Ja bym ci nie pisał o takich głupotach jak to, że znalazłem starego orzecha. Po co on szukał gawrona?

– Żeby go nakarmić – wyjaśniła rozczulona i zalana łzami. – Nie sądziłam, że mogę go jeszcze bardziej kochać!

– Na co czekasz, dzido? – spytała wojowniczo Alina. – Dzwoń do niego!

– No coś ty! – jęknęła wystraszona. – Żeby wyć mu do słuchawki? Poza tym ja zaraz zejdę na zawał od tych emocji! Muszę się zebrać na odwagę, nie tak od razu! Odezwę się do niego po weekendzie!

– Nic, tylko wymówki! – Przyjaciółka spiorunowała ją wzrokiem. – Nie jesteś żadną kwoką, tylko strusiem! Cały czas chowasz głowę w piasek! To dlatego one mają takie małe łebki! Bo są tchórzami bez mózgu! Jak ty!

– Ale ja naprawdę się do niego odezwę! Tylko nie teraz! Najpierw chcę przeczytać wszystkie wiadomości, przetrawić je, odpowiednio się przygotować...

– Ogolić nogi, założyć czyste majtki! – Alina weszła jej w słowo. – Jesteś beznadziejna! Przecież widzisz, że on cię kocha!

– Im dłużej zwlekam, tym to trudniejsze – przyznała szczerze. – Nie wiem nawet, co mam mu powiedzieć!

– Może po prostu daj mówić jemu? – odezwał się nagle Maks.

Zamarła.

– Powiedział mi to samo, kiedy bałam się odebrać telefon od ciebie. Dokładnie to samo!

– I bardzo mądrze powiedział! Coś jednak nas łączy. Poza tobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro