Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przed zachodem słońca (D, S)

Kilka godzin później siedziała w fotelu ogrodowym z nogami opartymi na balustradzie. Przymknęła oczy, a długie włosy przerzuciła przez oparcie. Słuchała muzyki, bawiąc się od niechcenia kabelkiem. Na balkonie zrobiło się rześko, wiatr oczyścił niebo z chmur, a upał przestał wreszcie tak doskwierać. Słońce powoli przymierzało się do zachodzenia.

Przysiadł na sąsiednim fotelu, obok drzemiącej na płytkach Mani. Niechętnie oderwał wzrok od twarzy Jagody, aby zlustrować resztę jej sylwetki. Uśmiechnął się, widząc zabudowaną bluzkę, tak inną od skąpego topu, który miała na sobie wcześniej.

– Gapisz się!

Nie zauważył, kiedy zwróciła głowę w jego stronę. Wyprostował się zakłopotany, ale nie tym, że się gapił, tylko tym, że przyłapała go jak smarkacza.

– Nie wiem, czy jej zazdrościć, czy współczuć. Nie dość, że trwało to góra dziesięć minut, to już jej nie ma. Ekstra randka! Żałowałam, że nie weszłam głębiej w park, ale Mania tak dyszała, że nie miałam sumienia jej męczyć. Usiadłam pod blokiem, na pierwszej ławce. Byle w cieniu. I to był błąd. – Rzuciła mu wymowne spojrzenie. – Niby trzecie piętro, a się niesie... Najpierw słyszałam jej krzyki, a później twoje. Może trzeba było zamknąć balkon?

– Mnie to nie przeszkadza – odparł prostolinijnie, a potem wytrząsnął papierosa z opakowania.

Była rozdrażniona, choć nie rozumiała czemu. Nie chciała przyznać, że wizyta Julki sprawiła jej przykrość, a jednocześnie wiedziała, że to irracjonalne uczucie, bo sama wysłała do niej wiadomość. Mimo prysznica wciąż miała wrażenie, że czuje na ciele dłonie Dawida. No i te pocałunki... Nawet jeśli rzeczywiście nie lubił się całować, robił to fantastycznie.

Była zła na niego, że nie odwołał zaproszenia. Była też zła na siebie za to, co czuje. Zawsze uważała się za rozsądną, a teraz nie potrafiła przegonić z głowy rozczarowania. To frustrowało ją najbardziej, jakby zawiodła samą siebie i własny trzeźwy umysł. Chciała dokuczyć Dawidowi, jakoś pozbyć się tego nieznośnego uczucia, które ją gniotło. Nie miała zamiaru odpuścić mu przynajmniej bez małej sprzeczki.

– Julka skorzystała na tym bardziej niż ty, co? – Wróciła do tematu, mimo że skrzywił się, słysząc imię byłej. – Tak naprawdę to ona wyruchała ciebie, a nie ty ją. Wyruchała. Strasznie nie lubię tego słowa, ale tu pasuje. Widziałam zdjęcie. – Pomachała telefonem, zanim przeczytała opis, przez który zgrzytnął zębami: – „Znowu razem. Seks rozwiązuje wszystkie problemy". I proszę, już nie jesteś singlem.

Palił bez słowa, wpatrzony w korony drzew.

– Słuchałam wcześniej paru twoich piosenek. Dobrze wiedzieć, jak się o niej wypowiadasz. Każda dziewczyna, która chciałaby wskoczyć na jej miejsce, powinna tego posłuchać. Ech, dlatego trzymam się z daleka od raperskiego światka. Wam wszystkim brakuje klasy! Ciekawe, kiedy wypuścisz kolejny kawałek o tym, że jest szmatą, której nie dotkniesz palcem już nawet za milion.

– Odnoszę wrażenie – wycedził – że koniecznie chcesz się pokłócić. Nie dam ci pretekstu.

– Dajesz aż nadto!

– Nie będę odpowiadać na twoje zaczepki – zripostował. – Ja przynajmniej robię coś poza gadaniem. I wystarczy, że do niej napiszę.

– Super, masz pannę na telefon! – prychnęła. – Ona wie, że służy ci tylko do tego?

– Jest dużą dziewczynką.

– Super! Facet roku! Książę z bajki!

– Nie przeżywaj tak tego, ona ma na mnie wyjebane. Nie łączy nas nic. Poza moim kutasem od czasu do czasu. – Kiedy zobaczył jej minę, dodał ze złośliwym uśmieszkiem: – To, że ją dzisiaj zerżnąłem, to twoja wina.

– Że co?!

– Jakbyś nie wiedziała! – Zerknął na nią kpiąco i wypuścił z ust dym, formując z niego małe kółeczka.

Przyglądała się im ze zmarszczonymi brwiami. Udawała, że wcale nie jest zainteresowana ani nimi, ani tym, co mówi Dawid.

– A tobie ewidentnie brakuje bolca – odezwał się, gdy odprowadzała wzrokiem ostatnie kółko dymu. – Wczoraj to pokazywałaś całą sobą. A dzisiaj? Mogłaś nie przerywać, to teraz byś na mnie nie warczała.

– Bo co? – zezłościła się jeszcze bardziej.

– Bobym cię porządnie przebolcował i przestałabyś tak głupio pierdolić!

Patrzyli na siebie w milczeniu, atmosfera gęstniała z każdą chwilą. Przez moment była pewna, że zaraz go zabije.

„Jak dobrze, że przerwaliśmy!", pomyślała z ulgą, aby zaraz dodać mściwie: „Nie sprowokujesz mnie! Nie dam ci, draniu, tej satysfakcji!".

Ułożyła się wygodniej i skupiła na zieleni parku.

– Nie wyobrażaj sobie za wiele! – burknęła. – Może i jestem wyposzczona, ale nic więcej byś nie zdziałał, bo jesteś zwykłym...

„Chujem!"

– Nawet nie wiem, jakiego słowa użyć, żebyś ogarnął. Nie znam waszego slangu. Miło się na ciebie patrzy, ale to chyba jedyna twoja zaleta. – Odetchnęła. – Jeszcze dwa miesiące temu miałam świetny seks przynajmniej raz dziennie. Muszę się przyzwyczaić, że już tak nie jest. Moje ciało jeszcze tego nie zrozumiało, ale zrozumie. No i najważniejsze... – Przymknęła powieki. – Upał kiedyś minie. Przyjdzie jesień, a my rozejdziemy się każde w swoją stronę i zapomnimy o swoim istnieniu. Odzyskasz duży pokój, nie będziesz słyszał ruskiego techno od razu po przekroczeniu progu. Nie będziesz miał łazienki w kosmetykach ani przelanych wodą wężownic. Będziesz wracał do domu, w którym będzie cisza i spokój, dokładnie tak jak wcześniej. Żadnych kłótni o pierdoły ani wiecznie zajętego balkonu. Jakby nigdy mnie tu niebyło.

Słuchał jej coraz bardziej przygnębiony. Ogarnęło go uczucie, którego się nie spodziewał i, co było dużo gorsze, którego się przestraszył. Nerwowymi ruchami wytrząsnął z paczki kolejnego papierosa i mocno się zaciągnął. Gorączkowo szukał tematu, który mógłby poruszyć, żeby przestać się czuć tak źle.

– Raz dziennie? – powtórzył. – Codziennie? I co, za każdym razem było tak super?

Powstrzymała się od rozczarowanego westchnięcia.

– No, nie od samego początku. Musieliśmy się siebie nauczyć, no i musiał mnie trochę porozpychać.

Ledwo to powiedziała, zaczerwieniła się, jakby pożałowała tej szczerości.

– Psuło się, ale sypiałaś z nim do samego końca?

– Kompletnie przestaliśmy się rozumieć. Poza łóżkiem, bo tam wciąż wszystko grało. Seks był genialny, dlaczego miałam z niego zrezygnować? To był pierwszy facet, przy którym robiłam się mokra od samego patrzenia.

Zerknął na nią. Miała rozmarzoną minę.

– Skoro było tak zajebiście, a on miał takiego dużego fiuta – z satysfakcją zobaczył, że znowu się zarumieniła – to czemu go zostawiłaś?

Zamilkła na chwilę.

– Zaczęło mi przeszkadzać, że jest... Z braku lepszego słowa nazwę to wyrachowaniem. Wszystko analizował, przeliczał, czy mu się opłaca. Odkąd się tu przenieśliśmy, było coraz gorzej. Poza tym jest bardzo rodzinny, a ja nie, więc to nie miało szans. No i jeszcze jedno – on wszystko wrzuca do sieci. Musiałam z nim walczyć, żeby nie wstawiał do internetu naszych fotek.

– Dlaczego? – Zmarszczył brwi. – Nie macie ani jednej?

– W sieci nie. Uznałam... Uznaliśmy, że to mogłoby mu zaszkodzić.

– A co, jest żonaty?

Parsknęła śmiechem.

– Nie, po prostu jest sporo młodszy.

– W czym problem?

Spoważniała.

– Jego środowisko by tego nie zrozumiało.

– Chuj ze środowiskiem!

– To nie takie proste – zaoponowała. – Uznałam, że tak będzie najlepiej, zwłaszcza że to miał być tylko przelotny romans. Trochę zabawy i kończymy, kiedy znudzi się nam bzykanie.

– Kiedy się znudziło?

– Po dwóch latach.

– Długi ten przelotny romans! – zauważył. – I co, znowu to ty uznałaś, że tak będzie najlepiej? On miał coś do powiedzenia?

– Skąd myśl, że ja to skończyłam? – zapytała oschle. – Może to on znudził się starą babą?

– Bo nie zostałaś wyrzucona z mieszkania, tylko z niego uciekłaś. Bo przez dwa tygodnie słyszałem telefony, których nie chciałaś odbierać. Bo byłem przy rozmowie z tym wielkim typem. To tak na szybko.

Oboje zamilkli. Zapanowała cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków w parku i monotonnym szumem ulicy za osiedlem.

– Gapisz się.

– Bo nie wyglądasz na zadowolonego. Czy tam zaspokojonego.

– Bywa. – Wzruszył ramionami. – To w chuj niefajne uczucie, kiedy pieprzysz się z kimś, kto na ciebie nie leci, ale sam cię ciągnie do łóżka.

– To czemu się z nim pieprzysz?

– Bo mi się chciało! – Rzucił jej gniewne spojrzenie. – Ale już w trakcie... Zresztą nieważne!

– A czemu ona się z tobą pieprzy?

– Dla fejmu. Jara ją, że może pokazać się ze mną na imprezie, iść na backstage, takie tam. Od początku tak miała, tylko za późno się zorientowałem.

Zwrócił głowę w jej stronę i czekał, aż Jagoda zrobi to samo.

– Uważasz mnie za gnoja, który wykorzystuje kobiety.

– Na pewno jedną – wtrąciła.

– No to wyobraź sobie, że umiem kochać. Jeszcze pamiętam, jak to jest. Byłoby fajnie, gdybym kiedyś znowu to poczuł, ale ile razy próbowałem, tyle razy dostawałem po dupie. Teraz mam wyjebane – podsumował nachmurzony. – Nigdy więcej nie dam się wykorzystać!

Minęło kilka dobrych minut, nim odważyła się zapytać:

– Kochałeś Julkę?

– Tak. Nie. Chciałem, przynajmniej na początku. Nie dawałbym jej tylu szans, gdyby tak nie było. – Zamyślił się z ponurą miną, ale po chwili oprzytomniał. – A ty? Kochałaś tego pięknego z dużym kutasem? Tego, od którego uciekłaś do mnie... To znaczy do tego mieszkania – sprostował szybko.

Milczała.

– Nie potrafisz powiedzieć „tak"?

– Bardzo chciałabym powiedzieć „nie". Na pewno nie umiem się zablokować, żeby nie zaczęło mi zależeć. Wiesz, sam seks i nara, jak ty masz z Julką.

– Jak miałem – skorygował. – Już więcej się tu nie pojawi. To był błąd i więcej go, kurwa, nie popełnię!

– No to co teraz z seksem? – zaciekawiła się. – Wracasz do bzykania lasek na koncertach? Od tyłu bez całowania, klaps w poślada i następna?

– Nie wiem. Może zostanę erotomanem gawędziarzem, tak jak ty?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro