Niebieskie (K, S)
Zszedł na dół. Rozglądał się za piękną blondynką, ale nigdzie jej nie było. Zrezygnowany podszedł do baru, nalał sobie do szklanki red bulla z colą i usiadł na sofie.
Jak zwykle, w krótkim czasie zaczęły go kokietować kolejne dziewczyny. Cały czas myślał o tym, co przekazała mu intrygująca nieznajoma. Która z tych napalonych suczek to jej koleżanka? Która ma konkretny plan na dzisiejszą noc?
Siedział tak na tyle długo, że stracił poczucie czasu. Miał wrażenie, że ta noc nie może się skończyć. Coraz bardziej znudzony, ignorował siedzącą obok niego brunetkę, która ze wszystkich sił próbowała zainteresować go swoją osobą. Paplała, chichotała, wdzięczyła się do niego, aż skończyła mu się cierpliwość. W pewnym momencie wstał i bez słowa wyszedł do kuchni, a tam prawie wpadł na obiekt poszukiwań.
Rozciągnął usta w uśmiechu, aż zrobił mu się dołeczek w policzku. W odpowiedzi rozpromieniła się, jakby włączył w niej tym uśmiechem wewnętrzne światło. Wyglądała cudownie, kiedy tak wpatrywała się w niego z zachwytem. Miała szeroko otwarte, roziskrzone oczy oraz lekko rozchylone usta. Nie mogła oderwać od niego wzroku, a to sprawiało, że nie przestawał się uśmiechać.
"Niebieskie", upewniła się. "Jaki on jest piękny!"
Nie musiał czytać w jej myślach. Emocje miała wypisane na twarzy.
– Chyba ci się podobam – stwierdził. – A nawet nie wiem, jak masz na imię.
Oprzytomniała i zawstydziła się tak bardzo, że go tym rozczuliła.
– Po prostu masz wyjątkowy uśmiech – bąknęła, nie patrząc na niego. – W tym świetle widać to jeszcze lepiej.
Chciał podejść bliżej, żeby znów poczuć zmysłowy zapach jej perfum, tak inny od duszących, cukierkowych ulepków, którymi często atakowały go fanki. Nagle, nie wiadomo skąd, wyłoniła się Alina. Stanęła tuż za blondynką i objęła ją z tyłu ramionami, a Dawid patrzył, jak jej ręce krzyżują się na piersiach kobiety. Długie paznokcie w kolorze soczystej czerwieni skojarzyły mu się ze szponami drapieżnika.
Dziewczyna przytuliła się do koleżanki, a potem cmoknęła ją głośno w policzek. Spojrzała na Dawida i zrobiła wymowną minę. Była mocno pijana.
– Nie za stary dla ciebie, didżejko? – rzuciła tuż przy jej uchu, nie odrywając oczu od mężczyzny. Miał wrażenie, jakby wzrok wbijał w niego nie człowiek, lecz kobra. Przykleiła do twarzy nieszczery uśmiech, od którego zaczęła go mrowić skóra na karku. – Przybyłam cię uratować!
Alina była śliczna w specyficzny, wyzywający sposób. Jej uroda oszałamiała, zmuszając do odwracania za nią głowy każdego, nie tylko mężczyzn. Mimo to od samego początku wzbudzała w Dawidzie mieszane uczucia. Od pierwszej chwili wydała mu się zbyt bezpośrednia, głośna, do tego wulgarna i tandetna. A przede wszystkim fałszywa. Im częściej natykał się na nią na imprezach, tym bardziej utwierdzał się w swojej opinii.
Teraz patrzyła mu w oczy bezczelnie, a zarazem prowokująco, jakby rzucała mu wyzwanie.
"Suka!", pomyślał z niechęcią.
Ku jego zdziwieniu nieznajoma ucieszyła się z przybycia koleżanki.
– Bogini dzięki! – zawołała z ulgą. – W ostatniej chwili!
Rosjanka zachichotała.
– Z daleka widziałam, jak się na niego gapisz! Nie mogę na to pozwolić. Chodź, uciekamy!
– Jak najdalej stąd! – Blondynka unikała wzroku mężczyzny, który przyglądał jej się ze zmarszczonymi brwiami, niemile zaskoczony rozwojem sytuacji. – Przebywanie w pobliżu linii wysokiego napięcia grozi śmiercią lub kalectwem!
– Więc nie uciekamy, tylko spierdalamy! – Alina fachowo oceniła sytuację. Spojrzała zadziornie na Dawida, a potem rzuciła mu w twarz: – No to nara, pięknisiu!
Parsknęła śmiechem i pociągnęła koleżankę za sobą. Zanim odeszły, nieznajoma zerknęła na niego ostatni raz. Posłała mu przepraszający uśmiech. Zdezorientowany odprowadzał je wzrokiem, aż zniknęły za drzwiami.
"Przecież jej się spodobałem!", myślał zawiedziony. "O co chodzi?"
– Przecież ci się spodobałem! – powiedział z wyrzutem. – Czemu wtedy uciekłaś?
Jagoda siedziała w milczeniu, kiedy bujał w obłokach. Po usłyszeniu pytania poderwała głowę, po czym speszyła się równie słodko jak wtedy w kuchni, gdy uświadomiła sobie, że patrzy na niego zbyt długo.
– Nie sądziłam, że tak dobrze to pamiętasz – przyznała zakłopotana. – Chciałam tylko zagadać o tym, że poznaliśmy się rok temu na imprezie. Trochę porozmawialiśmy, wypaliliśmy razem fajkę... Ogólnie było dość fajnie.
– Było bardzo fajnie. Ale uciekłaś – przypomniał.
– Byłam wtedy w związku. Bardzo szczęśliwym związku – podkreśliła dobitnie.
– W związku? To dlaczego przyszłaś sama?
– Chodziliśmy na różne imprezy. Nigdy nie byliśmy razem na tej samej.
– Co?? – zdumiał się jeszcze bardziej. – I on się na to zgadzał?
– Co to za tekst? – spytała nastroszona. – Nie musiałam pytać go o pozwolenie, żeby gdzieś wyjść. Tak samo on nie musiał pytać o to mnie. A że bawiłam się osobno – co z tego? I tak żaden inny facet się dla mnie nie liczył.
– A jednak ci się spodobałem – zauważył.
– No i masz odpowiedź na swoje pytanie.
Wpatrywał się w nią uporczywie, ale nie nawiązała kontaktu wzrokowego. Zawstydzona, jakby zdała sobie sprawę, że powiedziała za dużo, nerwowo obracała w rękach kubek. Nie było w nim już ani kropli herbaty, ale chyba tego nie zauważyła.
Nagle zadzwonił jej telefon. Drgnęła, a potem zawołała z wielką ulgą:
– O, Alina!
Poderwała się z krzesła, omal nie przewracając kubka. Złapała za telefon i pomachała mu nim prawie przed nosem.
– Wybacz, muszę odebrać! – wymamrotała. – Rozumiesz, prywatne sprawy, nie dla postronnych uszu... Pogadamy później!
Szybkim krokiem wyszła z kuchni. Dopóki nie znalazła się w przedpokoju, czuła na plecach jego wzrok.
"Mhm... Czyli to jest twój sposób na niewygodne tematy", pomyślał z rozbawieniem.
"Ucieczka."
"Zapamiętam!"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro