Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hunter (D, S)

– Denerwujesz się?

– A co, widać?

Przytaknął.

– Denerwuję się, i to mocno. – Rozglądała się nerwowo. – Albo wpadam w paranoję, albo się na mnie gapią.

– No może troszkę się gapią. Ale to nie dziwne, w końcu jesteś gwiazdą.

Już miał zrobić krok w stronę Jagody, aby pogładzić ją po ramieniu i dodać tym sposobem otuchy, gdy nagle na własnym poczuł dotyk chłodnych palców. Odwrócił głowę i spojrzał prosto w ciemne oczy Aliny. Uczepiona jego ręki, podrygiwała niczym papużka na drążku. Ledwo powstrzymał się przed strzepnięciem jej ze skóry jak komara.

– Wreszcie was znalazłam! – Wystawiła usta do przyjaciółki, czekając na powitalnego całusa. Kiedy go otrzymała, spytała z pretensją w głosie: – Czemu przyszliście tak późno?

Rzeczywiście, zjawili się na imprezie dopiero koło dziewiątej, po kilku godzinach od jej rozpoczęcia. Długo nie mogła wybrać odpowiedniej kreacji, więc stała i stała przed szafą, coraz bardziej zrozpaczona. Zdecydowała się na krótką czarną sukienkę z białym wykończeniem rękawków i białym kołnierzem w stylu Piotruś Pan. Przód zdobiła listwa z czarnymi guziczkami oraz wiązanie przy dekolcie. Dawid nazwał jej strój mundurkiem uczennicy z prestiżowej prywatnej szkoły, co skwitowała prychnięciem.

– Może i wyglądam niewinnie, ale wiesz, jak nazywa się ta firma? Jawbreaker, Łamacz Szczęk. Jeśli ktoś spróbuje potraktować mnie jak grzeczną dziewczynkę, to się zdziwi!

– Nie wątpię. – Potrząsnął trzymanymi w ręku kluczykami. – Wyjdziemy dzisiaj?

Kiedy dotarli do klubu, ledwo przywitali się z Kamilą, Łukaszem i paroma znajomymi, a zachciało mu się palić. Stali teraz na tarasie, okupując kącik dla palaczy.

– Jakoś tak wyszło. – Jagoda uśmiechnęła się przepraszająco i zmieniła temat: – Strasznie dużo ludzi!

– No, aż sama się dziwię!

– A ty czego się tak uwiesiłaś? – mruknął, wciąż walcząc z chęcią strząśnięcia rąk Aliny z ramienia.

Rosjanka nie straciła pewności siebie, ale puściła go i stanęła bliżej przyjaciółki.

– Przez pomyłkę. Wydawało mi się, że jesteś... kimś innym.

– Jak mogłaś pomylić te tatuaże? – Jagoda przyjrzała jej się ze sceptyczną miną.

– W tym świetle ich nie widać, a przynajmniej nie od razu. Jest tak samo ubrany.

– Jak kto? – spytała.

– Jak Hunter.

– Jak kto? – powtórzył Dawid.

Alina wytrzeszczyła na niego oczy, a potem zdumiona spojrzała na Jagodę.

– On nie wie, kim jest Hunter? – Jej mimika zdradzała, że toczy ze sobą zawziętą wewnętrzną dyskusję. Pomyślał złośliwie, że system jej się zawiesił, gdy oprzytomniała i zwróciła się do niego: – Gościu, jesteś odklejony bardziej, niż myślałam!

Przeniósł wzrok na współlokatorkę.

– Powinienem wiedzieć, kim jest ten Hunter?

– Jeśli śledzisz całe to środowisko youtuberskie, raczej tak – wyjaśniła zwięźle. – Ale jeśli nie śledzisz, to zupełnie normalne, że ci umknęło.

– Jeśli żyjesz pod kamieniem! – wtrąciła Alina.

– A czemu niby miałby tu być? – zapytała Jagoda. – Z nami na tarasie?

Twarz przyjaciółki rozjaśniła się w uśmiechu.

– Bo tu jest!

„Youtuber, powiadasz?", pomyślał.

– Jest i pytał o ciebie! – wypaliła, po czym zerknęła na Dawida. – Przecież jesteś tą gorącą laską z klipu, o którym wszyscy gadają! Widziałam, jak wam nakurwiają wyświetlenia. To będzie hit! Co ja gadam, to już jest hit! O, i proszę! – Znów chwyciła jego ramię. – Idzie król!

Odwrócił się w stronę, w którą patrzyła. Zobaczył, że zbliża się do nich wysoki, ciemnowłosy mężczyzna ubrany na czarno. Przyznał w duchu, że z daleka można było ich pomylić, bo mieli podobną fryzurę; do tego obaj włożyli spodnie i koszulki w identycznym kolorze, a nawet w nieco podobnym fasonie. Jednak teraz, gdy nieznajomy stanął blisko nich, było widać, że ma zupełnie inne rysy twarzy.

Dawid poczuł jego perfumy, świeże, a zarazem z intrygującą korzenną nutą. Niewątpliwie bardzo drogie.

„Jebany model!", skwitował kwaśno, taksując go nieprzyjaznym wzrokiem z góry na dół.

– Kogo ja widzę! – odezwał się brunet. Wpatrywał się w Jagodę, którą to wyraźnie peszyło. – Panienka z okienka! To znaczy z teledysku. Wszyscy tu o tobie gadają, a ze mną jeszcze nie rozmawiałaś!

– Znacie się? – rzucił Dawid.

Nie podobało mu się, jak mężczyzna na nią patrzy. Bez skrępowania, otwarcie pokazując, że jest nią bardzo zainteresowany.

– No właśnie! – podchwycił nieznajomy. – Znamy się?

Ujrzała w brązowych oczach tajemnicze błyski.

– Oczywiście, że cię znam. Jak mogłabym nie znać jednego z największych polskich youtuberów? – Roześmiała się, według Dawida nieco sztucznie. – Na pewno gdzieś się minęliśmy, na jakiejś imprezie... czy coś. Tak myślę.

– Tak myślisz... – powtórzył. – No to może poznajmy się osobiście. Jestem Maks.

Bąknęła cicho swoje imię i wyciągnęła rękę, którą nowy znajomy przytrzymał dłużej. Dawidowi nie umknęło, że zanim Hunter puścił jej dłoń, pogładził ją kilka razy kciukiem, ale o wiele bardziej rozdrażniło go zachowanie samej Jagody. Była spłoszona i zarumieniona, jakby pierwszy raz w życiu spotkała tak przystojnego mężczyznę. Brakowało tylko, żeby zaczęła się jąkać.

Czuł irytację i rozczarowanie.

– Mogę postawić ci drinka? – zapytał Maks.

Odważyła się w końcu na niego popatrzeć.

– Eeee, bardzo chętnie, czemu nie? Ale może później, bo teraz... Musimy iść... coś załatwić! Alina! – Pociągnęła przyjaciółkę za ramię, aż ta zbaraniała. – Musimy iść... gdzieś! – Popchnęła zdumioną Rosjankę z powrotem do wnętrza klubu.

Obaj przyglądali się jej bez słowa, po czym Dawid pokiwał głową.

– Ona tak ma. Spierdala, kiedy nie chce rozmawiać.

Hunter zrobił bardzo dziwną minę.

– Kim wy dla siebie jesteście? – zapytał. – Łączy was coś poza tym teledyskiem?

– A co, spodobała ci się? Stary, ona ma czterdzieści lat!

– Bzdura! – odpowiedział tak szybko, że Dawid uniósł brwi. – A nawet jeśli, w ogóle tego po niej nie widać.

– No nie widać.

– Więc jak, spotykacie się?

– Nie. – Czuł coraz większe rozdrażnienie. – Ona nie spotyka się z nikim. Niedawno rozstała się ze swoim gościem i chyba wciąż to przeżywa. Nie masz podjazdu!

Ku jego zdziwieniu Hunter się rozpromienił.

– Jest wolna – zaoponował z uśmiechem. – Zawsze jest szansa!

Wymienili jeszcze kilka zdań, a potem Dawid wrócił do loży, gdzie wzburzona Jagoda dyskutowała o czymś z Aliną. Przysiadł obok i czekał, aż będzie mógł się wtrącić do rozmowy.

– Coś ty taka zbulwersowana?

– Wcale nie – zaprzeczyła. – Bardziej zdegustowana. Nigdy nie zrozumiem, jak można obciągać obcemu typowi w kabinie. Zresztą nie rozumiem, jak można obciągać choćby swojemu.

– Tak w ogóle czy w kabinie?

Cmoknęła z niesmakiem.

– W kabinie. Swojemu można, o ile się odwdzięczy. W domu. Ale obcemu? Jaka w tym przyjemność? Przecież nie mamy stref erogennych na podniebieniu! Po co? No i można się zarazić nie wiadomo czym. – Posłała mu dwuznaczne spojrzenie. – Od ciebie nie, bo jesteś zdrowy i w ogóle, tak tylko mówię.

– To ja idę! – Alina chciała zerwać się z miejsca, ale objęła ją ramionami i zatrzymała.

– Nigdzie nie idziesz, zostajesz ze mną.

– Ale mnie jego fiut nie obchodzi! Chcecie sobie o tym pogadać, to beze mnie.

Uśmiechnął się ironicznie.

– Faktycznie, mój nie.

Zmarszczyła czoło, ale nie podjął tematu.

– A wiesz, co ci powiem? – zagaiła. – Kiedy się dowiedziałam, czyje mieszkanie załatwiła Kamila, lałam z tego przez tydzień. Rok temu musiałam interweniować, żeby jedno nie zaliczyło drugiego na kuchennych płytkach, a i tak jak krew w piach! Musieliście znowu na siebie wpaść! Widać los tak chciał.

– Widać los tak chciał – powtórzył z powagą.

– Ale teraz to z ciebie dupa wołowa! – Zrobiła kółeczko z kciuka i palca wskazującego, a potem kilkukrotnie poruszyła w nim palcem wskazującym drugiej ręki. – Mija kolejny miesiąc i co?

– Pracuję nad tym – mruknął rozbawiony.

– Jesteście beznadziejni! – zawołała Jagoda, czerwona jak rak. – Oboje!

– Możliwe – rzuciła beztrosko. Cmoknęła przyjaciółkę w usta i podniosła się z miejsca. – Idę do swoich, żeby nie było, że mam na nich wyjebane. Jeszcze pogadamy! – Spojrzała wymownie na Dawida. – Byle nie o twoim fiucie.

Odprowadzał ją wzrokiem.

– Jest nieźle pierdolnięta, ale zaczynam powoli rozumieć, czemu ją lubisz. Idę do baru, co chcesz?

– Może być woda, byle nieotwarta. – Zobaczyła wyraz jego twarzy i dodała: – No, taka z nieruszaną banderolą. Żebym to ja otworzyła ją pierwsza.

– Myślałem raczej o drinku.

– Spokojnie może być woda.

Mimo to wrócił z drinkiem; dla siebie zamówił energetyk, który przelał do szklanki. Z uśmiechem odebrała od niego napój, a kiedy usiadł, odezwał się obojętnym tonem:

– Chyba wpadłaś w oko Hunterowi.

– Co ty gadasz! – mruknęła.

– Widzę, że lecą na ciebie młodsi.

– To dobrze. – Zerknęła na niego spod rzęs. – Bo ja na nich też.

– Serio kojarzyłaś go wcześniej?

Roześmiała się, rozbawiona jego podejrzliwością.

– Przecież to Hunter! Kto go nie zna?

– Podoba ci się?

– Przecież to Hunter! – powtórzyła. – On podoba się każdej. Kiedyś usłyszałam, że to miks Keanu Reevesa i Jasona Momoa, więc sam wiesz... Czy może być lepiej?

Pożałował, że zaczął ten temat.

– Dopytywał, czy się spotykamy.

– I co mu odpowiedziałeś?

– Że wciąż przeżywasz byłego gościa, żeby nawet nie startował.

Wytrzeszczyła na niego oczy.

– Naprawdę tak mu powiedziałeś?

– Sorry, jeśli zjebałem! – Spochmurniał. – Ale pewnie jeszcze podejdzie. Stwierdził, że zawsze jest szansa.

Dobry nastrój, z którym przyszedł na imprezę, zniknął bez śladu. Sytuację jeszcze bardziej pogorszył gest, który odnotował, mimo że starała się być dyskretna. Kiedy zamówił dla niej kolejnego drinka, postanowił się upewnić, że znowu to zrobi. Usiadł blisko, zwrócony do Jagody nie bokiem, lecz bezpośrednio.

– No sprawdź! – polecił, gdy patrzyła na niego zdziwiona. – Sprawdź go tak samo jak poprzedniego.

Zaczerwieniła się, bo zdała sobie sprawę, że została zdemaskowana.

– To ten specjalny lakier? – zapytał retorycznie. – Serio, myślałaś, że mógłbym ci coś dorzucić? Kurwa, serio? Chcę się z tobą przespać, ale nie tak!

– Nie traktuj tego osobiście, sprawdzam tak odruchowo. – Unikała kontaktu wzrokowego. – Nie wypiję niczego, co nie było robione przy mnie. Ani niczego, co zostało wcześniej otwarte.

– Ktoś cię kiedyś skrzywdził?

– Mnie nie – sprostowała. – Nie gniewaj się na mnie.

– Nie mógłbym się na ciebie gniewać, nawet gdybym chciał. – Usiadł normalnie. – Ale zrobiło mi się w chuj przykro!

– Przepraszam – bąknęła.

Chciała przysunąć się do niego, ale w tej samej chwili ktoś stanął przy ich loży. Kamila wraz z Łukaszem gestem zachęcili gościa, aby dołączył do ich stolika. Jagoda nie zdążyła się odwrócić, gdy poczuła go tuż za plecami. Zresztą nie musiała tego robić – od razu rozpoznała charakterystyczną nutę perfum.

– Mieliśmy porozmawiać, ale ciągle mi uciekasz – usłyszała przy uchu.

Usadowiła się tak, aby mieć Maksa obok, a nie za sobą. Pochylił się nad blatem i rzucił w stronę Kamili:

– Też myślałem o tym, żeby nagrać piosenkę. Jakiś kawałek w modnym temacie, może rap, a może klubówkę. Co ty na to? – zwrócił się do Jagody.

Dawidowi krew zagotowała się w żyłach, gdy zobaczył, że Hunter sięga do jej włosów i zaczyna je głaskać. Bez skrępowania zanurzał w nich palce, bawiąc się błyszczącymi kosmykami.

Wzruszyła ramionami.

– Kto wie, może odkryjesz w sobie kolejny talent – odparła zarumieniona.

– Jak myślisz, o czym mógłbym zaśpiewać? Może o miłości?

– Trochę to banalne.

– No to może o nieszczęśliwej miłości? – zasugerował. – Skoro zwykła jest banalna?

– Nieszczęśliwa jeszcze bardziej. Poeci epoki romantyzmu często pisali o niej lub o innych dramach, bo byli głodni albo chorzy na gruźlicę. – Sięgnęła po drinka. – Romantyzm przeminął z wiatrem i bardzo dobrze.

– Nie wydaje mi się, żeby złamane serce było banalne. – Pogładził ją po nagim ramieniu. – Ale jeszcze to przemyślę.

Miała wrażenie, jakby skóra paliła ją w miejscach, po których przesuwał palcami. Patrzył na nią w taki sposób, że nie wiedziała, co zrobić. Miała ochotę wtopić się w sofę, zniknąć, żeby nie mógł wbijać w nią dłużej spojrzenia pięknych brązowych oczu.

Oderwał od niej wzrok, żeby zadać Kamili pytanie:

– Podrzucisz mi kilka namiarów na sprawdzone osoby? Albo podpowiesz, do którego studia uderzać?

– Pewnie! – Kobieta posłała mu szeroki uśmiech. – Chętnie sama przekażę ci co i jak. Kto wie, może nawet nagrasz coś z nami?

– Może. – Ponownie skupił się na Jagodzie. – A teraz chciałbym cię im na trochę zabrać.

Wstał i wyciągnął do niej rękę.

– Obiecałaś, że pogadamy!

Podała mu dłoń, którą mocno chwycił. Kiedy szła z nim na taras, spojrzała przeciągle na obserwującą ich ze swojej loży Alinę. Dawid to zauważył i prawie zrobiło mu się żal Rosjanki. Jakby czytając mu w myślach, podniosła się z sofy, ominęła dzielące ich stoliki, aby usiąść obok niego. W milczeniu przyglądali się rozmawiającej na tarasie parze.

Miał straszną chęć zapalić, ale za żadne skarby nie stanąłby teraz tam, gdzie oni.

– Hunter to król! – westchnęła Alina. – Robi, co chce, i bierze, co chce. Jakby cały świat należał do niego!

Nie był pewien, czy mówi to z goryczą, czy z podziwem.

– Masz do niego żal? – zapytał. – Albo do niej?

Gdy zobaczył jej zdumienie, zdał sobie sprawę, że nie powinien zdradzać się z tym, że rozmawiał o niej z Jagodą. Aby zatrzeć wrażenie, jakie wywołał swoim pytaniem, przybrał obojętny wyraz twarzy.

– Mówiła, że on podoba się każdej. Tobie też?

– Jest zajebisty! – przytaknęła rozmarzona. – Ale kto podobny do Reevesa by nie był? Jest zajebisty, ale czasem wkurwia mnie tym, jak dobrze to wie.

Udawał, że nie patrzy przez wielką szybę na Jagodę przysłuchującą się temu, co mówi Maks.

– Złowił ją na wędkę jak jakiegoś karasia.

Parsknęła śmiechem.

– No coś ty, jaka wędka? Wepchnął ją do dołu na niedźwiedzie i przysypał liśćmi. Myśli, że już mu się nie wymknie. – Uśmiechnęła się tajemniczo. – Ale może się zdziwić.

– Nie widzę, żeby specjalnie się przed nim broniła.

Nie podobało mu się, że Rosjanka mierzy go wzrokiem, jakby badała tkankę martwej żaby pod mikroskopem. Miał wrażenie, że przewierca go swoimi ciemnymi oczami na wylot, wyczytuje z niego emocje jak z otwartej książki.

– Debil! – rzuciła drwiąco. – Na niego patrzy zupełnie inaczej niż na ciebie.

– W ogóle mnie to nie obchodzi! – Wyglądał jak nadąsany chłopiec, co ją rozczuliło. – Niech robi, co chce, to nie moja sprawa. W dupie to mam!

 – Toż mówię. Debil!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro