Dzień Chłopaka (bD, S)
Przekleństwem Jagody było nie tylko przeżywanie emocji intensywniej niż inni. Od dziecka wyłapywała je czy wręcz wyłuskiwała z urwanych zdań, mimiki oraz spojrzeń. Odbierała je z łatwością nawet wtedy, gdy rozmówcy starali się je ukrywać. A może zwłaszcza wtedy. Dlatego teraz siedziała jak na rozżarzonych węglach i z trudem przełykała ślinę.
Bała się piątku, bała się tej imprezy oraz momentu, w którym stanie na scenie i będzie musiała poruszać się po niej swobodnie przez ponad godzinę. Niestety czas w ogóle nie przejmował się jej obawami, sprawiając, że piątek nadszedł zaskakująco szybko. Kiedy szła z Dawidem przez parking podziemny, czuła, jak drżą wszystkie mięśnie jej ciała. W pewnym momencie aż wstrzymała oddech i wpatrzyła się uważnie w idącego obok mężczyznę. Zaaferowany zbliżającym się koncertem, nie zwrócił uwagi ani na jej minę, ani na stojącego niedaleko windy czerwonego mustanga. Gdyby nie przyjrzała się tablicy rejestracyjnej, mogłaby się łudzić, że to jedno z wielu luksusowych aut jeżdżących ulicami stolicy.
Minęli samochód, wsiedli do windy i wyjechali na dwudzieste siódme piętro. Rozdzielili się na klubowym tarasie, bo jego zatrzymała ekipa od sprzętu, a ona poszła do garderoby przygotowanej tuż przy scenie specjalnie dla tancerek. Mimo że zmontowano ją naprędce, miała całkiem przytulne wnętrze. Co najważniejsze, dzięki niej dziewczyny nie musiały przechodzić przez salę oraz pełen ludzi taras, aby dostać się na scenę.
Siedziała teraz i czuła na sobie nienawistny wzrok Julki. Eks Dawida wpatrywała się w nią z uśmiechem, od którego Jagodzie ciarki przechodziły po kręgosłupie. Pozostałe tancerki posyłały jej spojrzenia łączące w sobie jednocześnie fałszywą uprzejmość oraz drwinę. Atmosfera była bardzo ciężka, choć pozornie rozmawiały w najlepsze, jakby spotkały się na kawie i ciastku.
Już nie musiała się zastanawiać, czemu na wcześniejszych próbach traktowały ją dobrze, a po ostatniej imprezie ich podejście zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Obie tancerki okazały się dobrymi koleżankami Julki. Kiedy dziewczyna w końcu zrozumiała, że Dawid nie chce z nią być, doszła do wniosku, że powodem musi być Jagoda. Więc teraz siedziały wszystkie trzy naprzeciwko bladej kobiety, starającej się ze wszystkich sił udawać, że wcale się nie boi.
– Trochę się denerwujesz, co? – spytała Julka.
– Nie da się zaprzeczyć – odparła spokojnie, choć serce waliło jej w piersi, a kolana drżały. Trzymała je mocno przy sobie, aby choć trochę to ukryć. – Tam jest mnóstwo ludzi.
– No, też bym się bała tam wyjść bez ubrania. Podziwiam cię, że się zgodziłaś. – Dziewczyna wbiła w nią wzrok niczym kobra. – Wszyscy będą na ciebie patrzeć!
– Na szczęście będę z boku, mało widoczna dla każdego, kto nie stoi z przodu – bąknęła i poddała się dłoniom makijażystki. – Damy radę, w końcu nie my tu jesteśmy gwiazdami, tylko Dawid i reszta chłopaków. My robimy jedynie za ozdóbki.
– Skoro tak twierdzisz... – Julka zawiesiła głos i wymieniła spojrzenia z koleżankami. – Ważne, żeby nie zawalić. Dla Fenixa to bardzo ważny koncert. Pierwszy od lipca. Nie wiem, dlaczego odwołał letnią trasę, ale liczy się to, że w końcu zaczął grać.
– Nie wiesz, czemu ją odwołał? – zdumiała się Jagoda. – Nie mówił ci?
Nie przyszło jej do głowy, że Dawid nie rozmawiał ze swoją dziewczyną o mamie, jej zdrowiu czy ośrodku. Uświadomiła sobie, że tych dwoje naprawdę nie łączyło nic poza seksem.
– Nie wiem. – Julka przestała się uśmiechać. – A ty wiesz?
Jagoda kiwnęła głową. Mimo strachu poczuła lekką satysfakcję na widok złości, której rozmówczyni nie udało się ukryć.
– Mam to w dupie, zresztą on jest odklejony na maksa! – Dziewczyna sięgnęła po telefon. Pokazała coś jednej z tancerek i obie zaczęły chichotać. Po chwili podniosła głowę, żeby rzucić z ledwo ukrywaną wrogością: – Jeszcze się o tym przekonasz!
Jagoda z ulgą przyjęła, że Julka skupiła się na czymś innym niż ona. Cierpliwie czekała, aż makijażystka skończy ją malować oraz ułoży jej włosy. Po zakończeniu przygotowań przebrały się w swoje stroje. Już miała wyjść za pozostałymi, kiedy Julka chwyciła ją za ramię.
– Mam nadzieję, że będzie ci się tam podobało – powiedziała słodko. – Daj z siebie wszystko, inaczej go zawiedziesz. A tego chyba nie chcesz, prawda? Powodzenia!
Zdezorientowana Jagoda nie wiedziała, jak zareagować. Nie była pewna, czy dziewczyna jawnie z niej szydzi, czy rzeczywiście dobrze jej życzy. Kiedy weszła na scenę, przekonała się, że od początku tylko jedna opcja była słuszna. Jej stanowisko zajęła Agnieszka, ta, z którą Julka śmiała się nad telefonem. Teraz z kpiącą miną wskazywała jej miejsce w centralnym punkcie, na podwyższeniu.
– Jak to powiedziała Julka – rzuciła z szerokim uśmiechem – każda dziwka musi mieć swoją rurkę.
– Ja tu miałam być, tutaj z boku! – wyjąkała, zła sama na siebie, że tak się denerwuje.
– Ale będziesz na górze. No idź, czekasz na specjalne zaproszenie?
Bezradnie potoczyła oczami po scenie, tłumie czekającym na tarasie, a potem za siebie. W drzwiach garderoby ujrzała Julkę, opartą nonszalancko o framugę i wpatrującą się w nią z wypisaną na twarzy nienawiścią. Przez ułamek sekundy nawiązała też kontakt wzrokowy z Dawidem, który razem z innymi raperami witał się z publicznością. Na widok jego zaniepokojenia zmusiła się do uśmiechu, po czym weszła na platformę.
Z nerwów chciało jej się wymiotować.
Stanęła na górze i zdała sobie sprawę, że będzie doskonale widoczna dla wszystkich, praktycznie z każdego miejsca zarówno tarasu, jak i wnętrza sali. Będzie dało się ją dostrzec nawet z sąsiedniego wieżowca – i to bez lornetki.
„Uspokój się, dasz radę!", zacisnęła palce na chłodnej rurze i powtarzała sobie w myślach, trzęsąc się z przerażenia. „To nie jest największy tłum, jaki widziałaś w życiu. Oni nie przyszli tu dla ciebie. Jesteś tylko dekoracją. Wcale ich nie obchodzisz. Dasz radę. Po prostu rób to, co masz robić. Nie zepsuj tego. Dasz radę!"
Jeszcze raz popatrzyła na Julkę, następnie na jej koleżanki. Poczuła złość, a chwilę później kolejny strzał adrenaliny. I motywację.
„Dziwka? Skoro tak, to będę najlepszą dziwką w całym klubie!"
Usłyszała głos Dawida oraz aplauz zgromadzonych na tarasie fanów. Rozpoczął się koncert. Skupiona na rytmie kolejnych piosenek, odcięła się od reszty rzeczywistości. Od twarzy w tłumie, krzyków, wibracji sceny oraz platformy, na której się znajdowała.
Już przy trzecim kawałku poczuła przyjemność z tańczenia, a także radość z faktu, że świetnie wygląda i naprawdę dobrze wykonuje swoje zadanie. Tak długo przygotowywała się do tego dnia, tak intensywnie ćwiczyła kroki, tak starannie pielęgnowała ciało... Strach minął, teraz czuła jedynie energię, która dodawała jej odwagi – oraz śmiałości do bardziej zmysłowych ruchów.
Czas kolejny raz udowodnił, że jest istotą kapryśną. Jak wcześniej pociła się z nerwów w garderobie, a minuty spędzone w towarzystwie Julki i jej koleżanek dłużyły się w nieskończoność, tak nawet się nie zorientowała, kiedy minęła godzina. Być może znaczenie miała długość piosenek wybranych na to wydarzenie. Mknęły jedna po drugiej, a rozentuzjazmowany tłum prosił o kolejny i kolejny bis. A być może zapomniała się i zwyczajnie cieszyła chwilą, nie myśląc o tym, jak wiele oczu na nią patrzy.
Kiedy zeszła ze sceny, w garderobie czekała na nią kolejna niemiła niespodzianka. Z euforii wywołanej znakomitym występem nie zostało śladu. Nigdzie nie mogła znaleźć swojej torby z ubraniami.
– Jakiś problem? – zainteresowała się Julka.
Rzuciła jej niechętne spojrzenie.
– Odnoszę wrażenie, że masz z nim coś wspólnego. Gdzie jest moja torba?
– A skąd ja mam to wiedzieć? – obruszyła się z niewinną miną. – Ja pilnuję swoich rzeczy!
– Jeśli gdzieś ją wyniosłaś, będzie to widać na kamerach.
– Młoda... to znaczy stara. – Julka zachichotała złośliwie. – O jakich kamerach ty mówisz? To – wskazała dłonią na garderobę – za godzinę czy dwie stąd zniknie. Myślisz, że ktokolwiek wpadł na pomysł, żeby zamontować tu kamery?
– Chodzi mi o kamery klubu – wyjaśniła Jagoda, czując, jak czerwienieją jej policzki. – Wystarczy, że pójdę do ochrony i poproszę, żeby to sprawdzili. Czy dużo się pomylę, jeśli założę, że będzie widać, jak ją stąd wynosisz?
– Idź, śmiało! – warknęła szyderczo. – Szoruj do szatni, bo coś mi się wydaje, że dostała nóg i tam właśnie poszła! Idź przez ten tłum i ją sobie przynieś!
– Żebyś wiedziała, że pójdę! – zripostowała. – I oby tam była!
Wyszła na zewnątrz i stanęła obok sceny. Szybko zrozumiała, o co chodziło Julce. Taras był podzielony na dwie części barierkami, przy których Dawid wraz z innymi muzykami pozowali do zdjęć z fanami i rozdawali autografy. Jeśli zamierzała dostać się do szatni, była zmuszona przeciskać się przez kotłowaninę spoconych, nietrzeźwych fanów w stroju, w którym wolałaby tego nie robić. Miała na sobie jedynie komplet kusej bielizny, w tym pończochy wraz z pasem oraz wysokie szpilki. Czuła na skórze spojrzenia stojących najbliżej osób. O ile z zazdrosnymi fankami raczej byłaby w stanie sobie poradzić, o tyle bała się przechodzić tak wyzywająco ubrana obok mężczyzn. Zwłaszcza że byli nią wyraźnie zainteresowani.
Większość uczestników koncertu skupiała się przy barierkach, więc na tarasie tworzyły się mniejsze i większe luki pomiędzy ludźmi. Mimo to wciąż nie zebrała się na odwagę do ruszenia przez tłum, choć zaczynała odczuwać coraz większy chłód. Drżała z zimna i strachu, prócz tego nie wiedziała, co powinna zrobić. Przypuszczała, że jeśli cofnie się do garderoby, może tkwić tam dopóty, dopóki nie zlituje się nad nią ktoś z obsługi i nie przyniesie jej rzeczy. Z pewnością nie ma co liczyć na pomoc żadnej z dziewczyn. Póki stoi na tarasie, może w końcu zostanie wypatrzona przez Alinę. Stała więc dalej, otulając się ramionami i rozglądając za przyjaciółką. Niestety, wręcz namacalna wrogość, która spotkała ją ze strony dziewczyn, chłód i pożądliwe spojrzenia rzucane przez fanów nie było najgorszym, co na nią czekało.
Za pierwszym razem była pewna, że trafiła na jednego z wielu imprezowych chamów. Za drugim coś zaczęło świtać jej w głowie. Za trzecim zrobiła się agresywna i w żołnierskich słowach powiedziała, co myśli, mężczyźnie, który ją zaczepił. Kiedy poczuła na ramieniu dotyk palców, odwróciła się gwałtownie, gotowa obrzucić wyzwiskami kolejnego delikwenta. Zdumiała się na widok Maksa.
– Skąd ta wściekła mina? – spytał, taksując ją wzrokiem z góry na dół. – Czyżby ci się nie podobało, jak na ciebie reagują? Ciągle się pchają z łapami. Nie o taką atencję ci chodziło?
– To, że jestem tak ubrana, usprawiedliwia, że mnie obmacują? To chcesz powiedzieć? – Zacisnęła usta. – Może sobie na to zasłużyłam?
– Ty to powiedziałaś – skwitował.
– Drażnisz mnie. Nie możesz iść być zajebisty gdzieś indziej?
– Przyszedłem tu specjalnie dla ciebie. Chciałem zobaczyć, jak sobie poradzisz.
– Skąd niby wiedziałeś, że tu będę?
– Wiewiórki mi wypaplały – odparł tajemniczo. – Nie spytasz, czy mi się podobało?
– A podobało się?
– Nie – rzekł stanowczo. – Ani trochę!
– No to bardzo mi przykro, ale ja ci nie zwrócę za bilet. Już po występie, więc możesz... zająć uwagę czymkolwiek innym. Ja tu sobie postoję i poczekam.
– Na co?
– Na Alinę.
– Gdzieś ją widziałem. Ma przyjść?
– Nie. Liczę na to, że mnie zauważy i przyjdzie.
– I będziesz tak tu stała z gołą dupą? – zapytał i zmarszczył brwi.
– Właśnie tak będę stała – odparła dzielnie, starając się nie dygotać.
– Nie planujesz się ubrać?
– Planuję, ale najpierw muszę iść po rzeczy. A teraz nie pójdę, bo... – Kiedy zobaczyła, że zrozumiał jej obawy i uśmiecha się drwiąco, dodała ze złością: – Domyślam się, że bardzo by ci się podobało, gdyby zrobili mi tam marsz wstydu jak Cersei. Shame, shame, shame! Ale ani myślę przez to przechodzić, więc postoję sobie tutaj.
Bez wahania rozpiął bluzę i podał jej, żeby ją założyła.
– Zakryj się!
Jagodzie nie spodobał się jego rozkazujący ton.
– Bo? – spytała prowokacyjnie.
– Bo wszyscy na ciebie patrzą! – wyrzucił z siebie jednym tchem. – Świecisz gołą dupą jak...
– Jak kto? Jak kto, no powiedz.
– Jak dziwka! – krzyknął półgłosem.
Rzeczywiście, osoby stojące w pobliżu przyglądały im się z ciekawością.
– Patrzą nie na mnie, tylko na ciebie. Bo się wydzierasz – odparła. Drżała teraz nie z zimna, lecz ze zdenerwowania. – Nie rób scen!
– Co? – zaperzył się. – Ja mogę dopiero zacząć robić sceny! Kiedy tam byłaś, przy tej rurce, wszyscy się na ciebie gapili! Tańczyłaś jak... jak dziwka! Jak striptizerka z klubu nocnego!
– Jesteśmy w klubie nocnym, helloł! – wtrąciła cynicznie. – Po to tam weszłam.
– Wiesz, o co mi chodzi! – burknął. – Wszyscy się na ciebie gapili – powtórzył słabo, jakby uszło z niego powietrze.
– To była moja decyzja, Maks. – Spojrzała na niego poważnie. – Moja. Ani ty, ani ktokolwiek inny nie ma nic do gadania. Będę robić, co chcę!
Wpatrywał się w nią przez chwilę. Twarz mu stężała.
– Zaczyna to do mnie docierać. Załóż tę bluzę – powiedział spokojniej. – Będziesz mogła iść po rzeczy, przebrać się... w normalne ciuchy. Załóż ją, wszyscy na ciebie patrzą!
– Nie masz czasem jakiejś burki? – spytała sarkastycznie.
Nie odpowiedział. Rozejrzała się wokoło. Skupiło się przy nich więcej osób, niektórzy robili nawet zdjęcia. Z westchnięciem odebrała od niego bluzę, włożyła ją i zasunęła zamek. Ubranie ledwo zakrywało jej pośladki, ale dawało choć minimalne poczucie komfortu.
„Szpilki striptizerki, pończochy z pasem, a do tego za duża męska bluza. Niezła stylówka!", pomyślała z ironią.
– Dzięki! – mruknęła. – Zaraz ci ją oddam.
Kiedy wracała z szatni, napotkała po drodze Dawida. Skończył już spotkania z fanami i stał w grupce kilku mężczyzn. Spochmurniała, kiedy rozpoznała trzech, którzy wcześniej wulgarnie ją zaczepiali.
– Dlaczego masz na sobie bluzę Huntera? – Spojrzał na charakterystyczne logo widoczne na jej piersi.
– Nawet nie pytaj! – odparła, nie zwalniając kroku.
– Pewnie się z nim pieprzyła! – warknął jego sąsiad, gdy odeszła wystarczająco daleko, żeby ich nie słyszeć. – A ze mną nie chciała! Ta dziwka powiedziała, żebym spierdalał! A pytałem normalnie, ile bierze!
– Że co, kurwa? – Dawid odwrócił się w jego stronę całym ciałem. – Coś ty powiedział?
– Że to dziwka!
Zacisnął pięści.
– Pojebało cię?
– Machała dupą wszystkim na sali, a teraz nie pozwala się nawet pomacać! Usłyszałem, że jeszcze słowo, a mi przypierdoli!
Dawid czuł, że zaraz straci nad sobą panowanie. Wszystkie mięśnie miał napięte.
– Głupia cipa! – kontynuował rozmówca. – Myśli, że jest dla mnie za dobra, a to tylko zwykła kurwa!
– Jeszcze słowo, a ja ci przypierdolę! Nazwij ją tak jeszcze raz, a przysięgam, że pożałujesz!
– Stary, o co ci chodzi? Przecież powiedziała mi, że to dziwka!
– Kto?! – huknął. – Kto? Ona?
– Julka!
– Julka ci tak powiedziała?
Zdziwiony mężczyzna skinął głową. Dawid zacisnął zęby. Mełł w ustach najbardziej ordynarne przekleństwa pod adresem byłej dziewczyny, jakie tylko przyszły mu do głowy. Rozglądnął się za nią, ale nigdzie jej nie dostrzegł. Poprzysiągł sobie, że wykopie ją choćby spod ziemi, choćby miał jej szukać do końca imprezy.
W międzyczasie Jagoda przebrała się, odświeżyła i odetchnęła w łazience. Nogi przestały jej drżeć, a serce – tak szybko bić. Już nie bała się przechodzenia przez salę ani taras, chociaż ciągle czuła na skórze spocone dłonie nieznajomych. Mimo że miała okrytą górną część ciała, podczas spaceru do szatni kilka razy natknęła się na mężczyzn, którzy mieli problem z utrzymaniem rąk przy sobie. Jednego musiała odepchnąć, drugiego kopnąć, a paru innych odstraszyła samym wyrazem twarzy. Udawała, że nie słyszy obleśnych tekstów pod swoim adresem ani wulgarnych określeń, którymi obrzucili ją po usłyszeniu odmowy. Wiedziała, że wygląda wyjątkowo dobrze, bo przyłożyła do tego starań. Wiedziała również, w jakim klubie się znalazła, niemniej nie mogła zrozumieć, czemu budzi aż takie emocje.
Kiedy wróciła do Maksa, westchnęła z ulgą, bo zobaczyła stojącą przy nim Alinę. Rzuciła się przyjaciółce na szyję i mocno do niej przytuliła.
– Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś!
– Mnie tak nie przywitałaś! – powiedział z kwaśną miną.
– Ona nie zwyzywa mnie od dziwek – odparła oschle, odsuwając się od Aliny, następnie podała mu bluzę. – Dzięki, uratowałeś mi skórę!
– Stara, byłaś rewelacyjna! – zawołała Alina. Z emocji aż podskakiwała w miejscu. – Patrzyłam na ciebie i napaliłam się prawie tak jak te wszystkie chłopy pod sceną! Poczułam się, jakbym znowu była w Rosji! Aż chciałam coś do ciebie krzyknąć po swojemu, ale chyba nie byłoby to mile widziane.
– Też mi się tak wydaje – Jagoda przyznała jej rację. – Wiesz, że Julka wyniosła moją torbę z rzeczami z garderoby i zatargała do szatni? Myślałam, że będę musiała iść przez całą salę w tym stroju, ale na szczęście Maks mi pomógł.
– Zamacaliby cię na śmierć! A to podła szmata! – zeźliła się Alina. – Gdzie ona jest? Pójdę jej wpierdolić!
– Daj spokój! – Jagoda machnęła ręką. – Próbowała mi dosrać na kilka sposobów i żaden jej nie wyszedł. Niech się udławi swoim jadem!
– No to mam inny pomysł – zaproponowała przyjaciółka. – Chodź do mojej loży. Wypijemy za twoje zdrowie i twoją piękną dupę. Nie, nie kręć głową. Do niego zdążysz jeszcze pójść, a poza tym... – urwała i zerknęła na Huntera, który cały czas stał obok, przysłuchując się ich rozmowie – wracasz z nim do domu. Teraz to ja chcę się tobą nacieszyć!
– A może pójdziecie ze mną do mojej loży? – wtrącił Maks. – Ja też chętnie wypiję za twoją piękną dupę!
– Z kim jesteś?
– Z ludźmi od mojego nowego projektu. Nie znasz żadnego z nich, więc byłaby dobra okazja, żeby się zapoznać.
– Może później, niech trochę zejdzie ze mnie adrenalina. Ciągle jeszcze mnie trzęsie.
– Trzymam za słowo. A póki co... – Przyciągnął ją za szlufki dżinsowych spodenek, a potem parsknął śmiechem, kiedy zaczęła nerwowo rozglądać się na boki. – Coś ty taka wystraszona?
– Cokolwiek chcesz zrobić, nie rób tego! – poprosiła. – Cały czas się na nas gapią!
– Mam to w dupie – wyznał niefrasobliwie. – Wiecznie się wszystkiego boisz. Miej to w dupie tak jak ja. I tak będą gadać, niech przynajmniej mają o czym.
Zagarnął ją ramionami i pocałował, po czym niechętnie wypuścił z objęć. Zakłopotana poprawiła ubranie, posłała mu krzywe spojrzenie i weszła za Aliną do klubu.
Maks odprowadził kobiety wzrokiem, a później stał jeszcze chwilę z zamyśloną miną. Nagle poczuł na skórze intensywne mrowienie świadczące o tym, że ktoś mu się przygląda. Rozejrzał się wokół i po drugiej stronie tarasu, niedaleko sceny zobaczył Dawida. Uświadomił sobie, że mężczyzna jest nieprzyjemnie zaskoczony jego widokiem, co sprawiło mu niekłamaną satysfakcję. Przyłożył do skroni dwa palce, jakby salutował, odwrócił się i przeszedł wzdłuż barierek do wnętrza klubowej sali.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro