Upalna niedziela (D, S/S!)
Upał nie ustawał. Prócz tego było koszmarnie duszno, więc snuła się po mieszkaniu kompletnie pozbawiona energii. Po przyjściu z parku zostawiła Manię w kuchni, gdzie było najchłodniej, a sama wybrała się na kryty basen. Okupujące go tłumy, w tym rodziny z dziećmi, skutecznie zniechęciły ją do kąpieli. Jak niepyszna wróciła do domu, aby wejść prosto pod prysznic. Nie na wiele to się zdało, bo panująca w mieszkaniu duchota nie pozwalała jej się na niczym skupić. Nie mogła znaleźć sobie miejsca, co tylko wzmagało jej rozdrażnienie.
Jakby tego było mało, jej skóra wciąż pamiętała sobotnie pieszczoty. Nie miało znaczenia, jak bardzo broniła się przed prawdą. Musiała przyznać, że podobała jej się każda minuta, którą spędziła z Dawidem. Chodziła z kąta w kąt, myśląc o tym, jak harmonijnie zbudowane, a do tego pięknie umięśnione jest jego ciało. Jak blisko siedział jeszcze kilka godzin temu i co otwarcie jej proponował.
„Niech ten upał wreszcie się skończy, bo oszaleję!"
Popijała w kuchni truskawkowy sok z cytryną i dużą ilością skruszonego lodu, gdy usłyszała szczęk klucza w zamku. Mania zaburczała spod stołu, ale jak tylko rozpoznała pana, umilkła. Po chwili w progu zjawił się Dawid. Nie wiedziała, czy był mokry od deszczu, czy potu. Włosy lepiły mu się do czoła, tak jak wilgotna koszulka do skóry. Nie mogła oderwać wzroku od jego klatki piersiowej oblepionej szarym materiałem. Jak na zawołanie poczuła wewnętrzne mrowienie zwiastujące kłopoty. Zmusiła się do wpatrzenia w trzymaną w dłoni szklankę z napojem.
– Strasznie duszno – oznajmił. Obrzucił taksującym spojrzeniem jej sylwetkę. Zatrzymał się dłużej na smukłych nogach odzianych w szorty, a potem na biuście ściśniętym krótkim topem ze sznurowaniem. – Ty też ledwo żyjesz?
Pokiwała smętnie głową. Nie zauważyła, jak intensywnie się w nią wpatruje, bo starała się na niego nie patrzeć.
– Co to jest? – Podszedł tak blisko, że poczuła zapach rozgrzanej skóry, deszczu, płynu do prania oraz ledwo wyczuwalną nutę papierosów. Odebrał jej szklankę i napił się, nie spuszczając z niej oczu. – Dobre.
– Mrożone truskawki, cytryna i mnóstwo lodu. – Zafascynowana śledziła kroplę soku, która skapnęła ze szklanki i spływała powoli po jego skórze. – Zrobić ci?
Miała tak wielką ochotę ją z niego zlizać, że musiała przygryźć wargę. Zacisnęła ręce na krawędzi blatu roboczego.
– Pewnie. Przyniesiesz mi do pokoju? Idę się umyć.
– Jasne, nie ma sprawy – wymamrotała bezradnie.
Oddał jej szklankę i wyszedł. Zmieliła mrożone truskawki, dodała cytrynę, po czym przelała całość do wysokiej szklanki. Kiedy wyłączył wodę, przyspieszyła kruszenie lodu, bo chciała zanieść mu zamówiony napój, zanim wróci do pokoju.
Ledwo postawiła szklankę na jego biurku, usłyszała, że za nią stanął. Nie sądziła jednak, że będzie tak blisko. Odwróciła się i wpadła prosto na niego.
– Jaki zimny! – Odskoczyła z piskiem. – Jakbym przytuliła się do żaby! Ładnej, a jednak żaby.
Spojrzała na niego, on na nią. W oczach płonęły mu ogniki, które sprawiły, że podskórne mrowienie przybrało na sile. Zaraz potem zamiast ściany za mężczyzną zobaczyła sufit.
Dopiero później przypomniała sobie ten moment – wtedy miała wrażenie, że czas zwolnił, a finalnie stanął w miejscu. Dawid przywarł ustami do jej ust i pocałował ją tak, że zadrżała. Gdy ją uniósł, objęła go nogami i pozwoliła przenieść się na łóżko. Od jego ciała bił żar, jakby nie wyszedł przed chwilą spod chłodnego prysznica.
– Miałem na to ochotę już w kuchni – mruknął. – Smakujesz truskawkami.
– Co ty nie powiesz – odparła, splatając mu ręce na szyi.
Wrócił do całowania, a jednocześnie dotykał jej tak, że z podniecenia Jagodzie huczało w głowie. Kompletnie straciła nad sobą kontrolę. Zanim się zorientowała, co robi, sięgała dłonią do jego bokserek. Natychmiast wyciągnął rękę do szafki.
– Poczekaj, nałożę gumę!
I wtedy czar prysł, a ona oprzytomniała.
„Co ja robię?", pomyślała. „Znam go ledwo miesiąc! Co ja wyprawiam?!"
Wyjął z szuflady prezerwatywę i wrócił do poprzedniej pozycji. Od razu zauważył różnicę w jej zachowaniu.
– Co się stało? – spytał zaniepokojony.
– Nic. Odzyskałam rozum – odparła, wciąż oszołomiona i drżąca. – Musimy przestać! I to natychmiast!
Serce łomotało jej w piersi, a w ustach zaschło. Całe ciało protestowało przeciwko takiemu scenariuszowi.
– Żartujesz?! – wykrztusił. – O co chodzi? Zrobiłem coś nie tak?
– Nie, wszystko w porządku, po prostu się opamiętałam.
– Nie lubisz w gumie? Możemy bez, jeśli chcesz.
– Nie o to chodzi. – Nie patrzyła na niego. – Mogłabym bez, bo biorę tabletki, ale nie chcę. Nie chcę seksu.
Chciał ją popieścić, jeszcze bardziej rozgrzać – zrobić cokolwiek, aby przekonać Jagodę do zmiany zdania. Przeszło mu nawet przez głowę, żeby przycisnąć ją swoim ciężarem i dokończyć to, co kazała mu przerwać. Szybko odpędził tę myśl, ale najwyraźniej miał ją przez moment wypisaną na twarzy, bo odezwała się ostrożnie:
– Pozwól mi wyjść z pokoju.
Odsunął się obruszony, a ona zeskoczyła z łóżka. Ciągle czuła palącą żądzę, która nie pozwalała się jej skoncentrować. Zaczęła chodzić od balkonu do drzwi i z powrotem z dłońmi przyłożonymi do czoła.
– Nie wiem, jak to się stało! Nie rozumiem, co się ze mną dzieje, ja się normalnie tak nie zachowuję! To ten upał! To musi być przez ten upał! Mózg mi się zagotował!
– Żaden upał, zwyczajnie dwoje dorosłych ludzi nabrało chęci na seks. Tak to zwykle działa – odpowiedział spokojnie, jakby tłumaczył jej coś oczywistego.
– Ten cynizm jest zbędny! – burknęła. – Ja... Ja tak nie robię!
– Bo co? Jesteś grzeczną dziewczynką? Ksiądz ci zabrania czy czekasz do trzeciej randki?
Stanęła i spiorunowała go wzrokiem, ale zbytnio się tym nie przejął.
– No co? Przed chwilą chciałaś więcej! Gdybym nie otworzył niepotrzebnie gęby, miałabyś mnie w środku po same jaja!
– Na szczęście otworzyłeś! – wypaliła, coraz bardziej czerwona. – Inaczej tak by właśnie było. A zaraz po tym żałowałabym, że się tu wprowadziłam!
– Czego byś żałowała? Że zrobiłaś to, co chciałaś zrobić? Nagle jesteś taką cnotką?
Rzuciła mu kolejne wściekłe spojrzenie.
– Dla ciebie to nic, ale ja mam inaczej! Nigdy po seksie nie czułeś, że to był błąd? Ja nie chcę się tak czuć, dlatego nie pójdę do łóżka z kimś tylko dlatego, że mi się podoba. Czego nie rozumiesz?
– Że ci się podobam, ale nie chcesz iść ze mną do łóżka. To się, kurwa, w ogóle nie klei!
– To proste, wystarczy używać głowy!
– A ty używasz? – zadrwił. – Bawisz się mną jak kot myszą. Cały czas łazisz rozebrana, a dobrze wiesz, jak na mnie działasz! Wczoraj chciałaś tego tak samo jak ja. A dzisiaj... Po co zaczynasz, jeśli nie chcesz skończyć?
Zarumieniła się. Nagle kusy top wydał jej się jeszcze krótszy, podobnie jak szorty.
– Nie łażę rozebrana specjalnie! Jest gorąco!
– Co mam teraz zrobić? – Wbił w nią wzrok pełen wyrzutu. – Iść sobie zwalić?
Wzruszyła ramionami.
– Twoja sprawa, co zrobisz. Ja dałam radę oprzytomnieć, ty też możesz.
Wstał i podszedł do niej tak niespodziewanie, że gwałtownie się cofnęła, uderzając pośladkami o krawędź biurka.
– Nie podchodź! – zawołała nerwowo. – Nie chcę, żebyś był blisko!
Nie posłuchał. Żeby choć trochę się od niego odsunąć, odchyliła się i oparła dłońmi o blat.
– Wiesz, co ze mną robisz? Ja nie chcę oprzytomnieć, chcę mieć cię teraz pod sobą na łóżku!
– A ja nie chcę, żeby nogi same mi się przy tobie rozkładały. – Unikała patrzenia mu w oczy. – Jesteś dla mnie obcym facetem. Znamy się parę tygodni.
Mocno dotknęło go to stwierdzenie, ale ukrył emocje.
– No i co, moglibyśmy znać się parę godzin. Jakie to ma znaczenie, skoro oboje mamy ochotę?
– Dla mnie duże! – powiedziała stanowczo. Odważyła się na niego spojrzeć. – Kim bym dla ciebie była, gdybyśmy nie przerwali? Współlokatorką do pieprzenia, kiedy cię przyciśnie? Jeszcze jedną zaliczoną dziwką? Którą, oczywiście, ty zaliczyłeś, bo przecież nie ona ciebie – dodała kwaśno.
Odsunął się od niej.
– To o to chodzi? – Roześmiał się szyderczo. – Nie ma znaczenia, że chcesz tego tak samo jak ja? No popatrz, taka niby otwarta i wyzwolona! Jesteś mocna tylko w gadaniu. Tak naprawdę cały czas tutaj – przytknął palec do jej czoła, na co szarpnęła głową z irytacją – siedzi mała zawstydzona Jagódka, która przejmuje się tym, co ludzie powiedzą. Wcale nie masz wylane.
– Wiesz co, pierdol się! – rozzłoszczona rzuciła mu to prosto w twarz.
Chciała wyjść, ale przytrzymał ją i zmusił, żeby została na miejscu.
– Pierdol się? – powtórzył zdumiony. – Mam lepszy pomysł.
Ciągle przytrzymując Jagodę, sięgnął drugą ręką po telefon i coś na nim wystukał. Podstawił jej go pod nos, żeby przeczytała tekst. W okienku Messengera zobaczyła krótkie, bezpośrednie pytanie: „Seks?". Adresatem była Julka.
– W odróżnieniu od ciebie mam w dupie to, co sobie ktoś o mnie pomyśli – wycedził. – Nie ślubowałem celibatu ani nie mam zamiaru się umartwiać. Chcę się pieprzyć, to się pieprzę. Mogę jej to wysłać w każdej chwili!
Zacisnęła zęby i wyciągnęła palec do ekranu. Z niedowierzaniem patrzył, jak wciska „wyślij".
– Skąd to zdziwienie? – spytała złośliwie. – Po co zaczynasz, jeśli nie chcesz skończyć?
Z okrutnym uśmiechem obserwowała jego mimikę, podczas gdy wpatrywał się w ikonkę potwierdzającą wysłanie wiadomości. Status szybko się zmienił – Julka odczytała komunikat.
Podniósł wzrok i mierzyli się nieprzyjaznymi spojrzeniami. Drgnął, kiedy nadeszła odpowiedź. Stali tak blisko siebie, że też mogła zerknąć na ekran.
„Będę za trzy godziny <3"
– No, czyli masz już plany na popołudnie – skwitowała. – Skoro chcesz się pieprzyć, co za różnica z kim? Przecież dla ciebie to nie ma żadnego znaczenia.
Przycisnęła dłoń do jego torsu, odsuwając go na tyle, żeby utorować sobie drogę do drzwi. Z każdą chwilą czuła się coraz bardziej podle, więc chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Przed wyjściem odwróciła się do Dawida stojącego z niewyraźną miną przy biurku i powiedziała chłodno:
– Miłej zabawy. Tylko pamiętaj o gumie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro