Rozmowa (K, S)
– Denerwujesz się?
– A co, widać? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
Przytaknął.
– Jednak mi się nie wydawało. – Rozejrzała się niepewnie. – Gapią się!
– To chyba nie dziwne, w końcu jesteś z gwiazdą.
Jego uśmiech ją rozdrażnił, ale powstrzymała się przed prychnięciem.
Rozmawiali od dłuższego czasu, a co chwilę ktoś podchodził, żeby poprosić o wspólne zdjęcie. Widziała, że każda dziewczyna zagadująca do Maksa taksuje ją krytycznym wzrokiem.
Pożegnał ostatnią osobę i zwrócił się do niej:
– Skąd znasz Fenixa?
– Wspólni znajomi – odparła lakonicznie.
– Długo się znacie?
– Niedługo miną dwa miesiące – bąknęła, czując, że się czerwieni.
– Nie powinnaś się z nim zadawać. To nie jest dobry człowiek.
– Co ty o nim wiesz? – rzuciła ze złością. – Nie masz pojęcia, co to za facet!
– Trochę słyszałem. – Patrzył na nią z góry z miną, która bardzo się jej nie podobała. – Sporo ludzi na niego narzekało. Jest odklejony i źle traktuje innych. No i najważniejsze... – zawiesił znacząco głos – to narkoman!
Zacisnęła zęby.
– Mówił, że od dawna nic nie bierze. Czasami zajara trawkę, ale to tyle.
Próbowała przegonić upartą myśl, że „czasami" oznacza ostatnio „codziennie".
– Wierzysz ćpunowi? – zadrwił. – Gdyby chodziło o trawkę, nie byłoby tematu. Fenix to kokainista, do tego jedzie na pigułach.
Otworzyła usta, żeby zaprotestować, ale przed oczami stanęła jej pełna tabletek dilerka.
– Sama widzisz. – Pokiwał głową. – To ćpun. Nie zadawaj się z nim, bo ściągnie cię na dno.
– Nic o nim nie wiesz – wymamrotała bez przekonania.
Już miał się odezwać, ale podeszła do niego grupka dziewczyn. Westchnęła poirytowana:
– To nie ma sensu! Ciągle nam ktoś przeszkadza, zresztą już pogadaliśmy.
– Nie skończyliśmy! – Chwycił ją za nadgarstek.
Delikatnie oswobodziła rękę, cały czas zerkając na stojące obok fanki.
– Puść mnie! – Widząc, że Maks chce coś powiedzieć, dodała: – Najwyżej porozmawiamy później, kiedy zrobisz zdjęcia z każdym, włącznie z ochroną i barmanami. – Odezwała się głośniej: – Jest cały wasz!
Odprowadzał ją wzrokiem z wyrazem zawodu na twarzy. Dziewczyny patrzyły na niego zdezorientowane, dopóki nie oprzytomniał i nie uśmiechnął się do nich.
Kiedy wróciła do loży, Dawid był w trakcie ożywionej dyskusji z Łukaszem. Usiadła obok, a wtedy odezwała się do niej Kamila:
– Strasznie mnie cieszy, że zapoznałaś nas z Hunterem! Jeśli faktycznie będzie chciał coś nagrać, może zgłosi się do nas. To byłoby coś!
„Ja tu dziś umrę", pomyślała przygnębiona.
Dawid odwrócił się do niej i zapytał:
– Dobrze się bawisz?
– Mogło być lepiej – odparła szczerze. – Wolałabym teraz być w domu i oglądać z tobą serial. Albo sama – dodała na widok jego miny.
Uśmiechnął się tak, że od razu zrobiło jej się lepiej.
– Może jakiś fajny drink poprawi ci humor? Idziesz ze mną do baru czy wolisz go sprawdzić przy stoliku?
Nie mówił tego złośliwie, ale poczuł satysfakcję, kiedy się zakłopotała.
– Idę z tobą.
Przy barze ze zdziwieniem zauważyła, że Dawid ma w portfelu gotówkę.
– Myślałam, że ludzie w twoim wieku używają tylko karty!
– Ludzie w moim wieku – powtórzył ze śmiechem. – Od tamtej imprezy noszę ze sobą dwie stówy. Tak na wszelki wypadek, gdybym znowu zablokował sobie kartę.
– Planujesz w najbliższym czasie tak się nawalić?
– Wtedy nie planowałem.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć, więc tylko skinęła głową.
Po powrocie do loży długo rozmawiali. Rozluźniła się do tego stopnia, że przestało ją drażnić, gdy co jakiś czas ktoś podchodził do Dawida z prośbą o autograf czy zdjęcie. Odsuwała się na bok, żeby nie przeszkadzać, choć mówił, że nie musi tego robić. Za którymś razem ją przytrzymał i skłonił, żeby zapozowała z nim fotografowi znanego portalu.
– Zawsze marzyłam o tym, żeby wylądować na Pudelku czy innym Pomponiku – rzuciła cierpko, gdy zostali sami. – Już słyszę w głowie wrzask mojej matki!
– Czemu tak na mnie patrzysz?
– Bo nigdy mi się nie znudzi ten uśmiech.
– Nie wiedziałem, że dodają do tych drinków aż tyle alkoholu. Powiedz mi to jutro, na trzeźwo.
Prychnęła, a on poczuł nagle ogromną chęć, żeby ją pocałować. Zabrakło mu odwagi, więc zamiast tego zapragnął ją wesprzeć:
– Jesteś dużą dziewczynką. Nie musisz się chyba przejmować jej bulwersem?
– Nie przejmuję się, po prostu... Telefon od niej zawsze mnie rozstraja.
Podstawił jej szklankę z energetykiem i czekał, aż stuknie w nią swoim drinkiem.
– Za rozładowaną baterię w telefonie. I za wszystkie duże dziewczynki, które nie boją się swoich mam.
– Amen!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro