Oksytocyna (K, S!)
W odróżnieniu od wielu wcześniejszych ten rozdział... nie został skorygowany ;) Na papierze jest nieco grzeczniejszy, bez benisów czy paluszków tu i tam, a na Wattpadzie pozostał rozczochrany i frywolny. Możecie zapoznać się z klimatem D3RS, kiedy było erotykiem, a nie tym, czym jest dzisiaj :)
***
Wróciła do domu kompletnie wykończona. Półprzytomna ze zmęczenia wyprowadziła Manię, a po powrocie ze spaceru wzięła prysznic, zjadła coś na szybko i zwinęła się w kulkę na łóżku. Dawida nie było. Dzień tak jej się dłużył, że miała wrażenie, jakby rozmawiali ze sobą nie kilka godzin, a dni temu.
Obudziła się, kiedy za oknem panowała noc. Kaloryfer cicho szumiał, a w pokoju było duszno. Strasznie chciało jej się pić, więc wymacała po ciemku karton soku jabłkowego i wypiła duszkiem prawie pół opakowania.
Nagle wydało jej się, że słyszy za ścianą jakieś dźwięki. Nastawiła uszy.
„Czyżby już wrócił?"
Uważnie się wsłuchiwała, aż usłyszała coś, co bardzo ją zaniepokoiło. Wyszła z łóżka, starając się nie robić hałasu i na palcach podeszła do jego pokoju.
Nie przesłyszała się. Płakał.
Długo wahała się z ręką na klamce. Nie wiedziała, czy powinna otwierać te drzwi, ale współczucie i chęć pomocy przeważyły. Weszła do pokoju. Dawid leżał na łóżku, ale nie zareagował na jej widok. Miał policzki mokre od łez.
Jagodzie ścisnęło się serce, zrobiła kilka szybkich kroków i położyła się obok niego. Otuliła go ramionami, a kiedy przylgnął do niej całym ciałem, zaczęła głaskać go po włosach. Nie płakał już, pociągał tylko lekko nosem.
– Powinienem przy niej być – powiedział zdławionym głosem, z ustami pod jej brodą.
Zmartwiała, chociaż domyśliła się prawdy, gdy tylko na niego spojrzała.
– Nie była sama – wyszeptała półgłosem, nie przestając gładzić go po głowie. – Miała dobrą opiekę. Najlepszą. W domu nie mógłbyś jej takiej zapewnić.
– Powinienem przy niej być – powtórzył.
– I tak by cię nie rozpoznała – tłumaczyła łagodnie. Przytuliła go mocniej i kilka razy czule pocałowała w czoło. – Była na silnych lekach, już od dawna żyła w swoim własnym świecie.
– Odeszła we śnie. Serce nie wytrzymało.
– No widzisz, nie cierpiała. Zrobiłeś wszystko, co mogłeś, żeby zapewnić jej najlepszą opiekę. Dzięki tobie nie musiała się męczyć. Odeszła w najlepszy sposób, jaki był tylko możliwy. Po prostu zasnęła.
Było mu niewygodnie, więc zmienił pozycję. Ułożył się obok Jagody, na boku, po czym ciężko westchnął i przymknął powieki. Przekręciła się w jego stronę, żeby móc dalej głaskać go po włosach. Muskała palcami jego twarz i ocierała mokre policzki.
Jej dotyk wyraźnie go uspokajał.
W pewnym momencie pomyślała, że udręczony cierpieniem zasnął, tak długo leżał bez ruchu. Wtedy ponownie westchnął i otworzył oczy. Błędnie zinterpretowała błysk, który pojawił się w jego spojrzeniu. Wzięła go za łzy, więc pochyliła się, żeby delikatnie wycałować mu powieki. Nagle poczuła, że obejmuje ją mocniej, a jego wargi przywierają do jej szyi.
Odsunęła głowę, żeby na niego popatrzeć. Wciąż miał mokre rzęsy, ale w źrenicach rozżarzyło mu się mnóstwo iskierek. Zawahała się jedynie przez moment. W odpowiedzi na nieme pytanie Dawida pocałowała go, najpierw delikatnie, a potem bardziej namiętnie. Zareagował błyskawicznie – od razu poczuła w ustach jego język, a ręce mężczyzny zaczęły błądzić po jej plecach. Kiedy zawędrowały pod górę piżamy Jagody, oderwał od niej wargi, żeby zapytać:
– Chcesz?
Skinęła głową, bo podjęła już decyzję. Jeśli seks ma być dla niego ucieczką od rzeczywistości, jeśli przyniesie mu ukojenie chociaż na chwilę, zgodzi się na wszystko.
Pociągnął w dół ramiączka jej bluzki, żeby odsłonić piersi. Wpatrywał się w nie zachwycony, zaczął je dotykać, jakby marzył o tym od dawna. Tak bardzo go to podnieciło, że praktycznie zdarł z niej spodenki. Rozchylił kolanem nogi Jagody, ale kiedy odciągnął na bok jej figi i przymierzał się do zsunięcia bokserek, powstrzymała dalsze ruchy. Rozbawiona jego wystraszoną miną powiedziała spokojnie:
– Nie jestem jeszcze gotowa.
– Mam w szufladzie lubrykant.
– Nie chcę – odparła stanowczo, marszcząc brwi. – Rozgrzej mnie sam.
Spojrzał na nią zaskoczony i zamarł, jakby nie wiedział, co zrobić. Powstrzymała westchnięcie, ujęła jego dłoń i położyła sobie na kroczu.
– Na którym palcu masz tego ludzika? – zapytała. Widząc osłupienie na jego twarzy, powtórzyła cierpliwie: – Na którym palcu masz wytatuowanego ludzika?
– Na tym. – Poruszył kilka razy środkowym.
– No to tego chcę. Ten ma być w środku.
Wpatrzył się uważnie w zielone oczy, żeby mieć pewność, że dobrze ją zrozumiał. Nie czekając, zaczęła się pieścić jego dłonią. Pokazywała mu, jak ma ją dotykać i z jaką intensywnością.
– Czujesz to? – spytała. – Rób tak dalej, na tej ściance.
Okazał się uczniem bardzo pojętnym, ale niecierpliwym. Kiedy żywo reagowała na jego ruchy, pojękiwała i rozkładała szerzej nogi, nie wytrzymał zbyt długo.
– Chyba jesteś już gotowa – zauważył.
Miał przyspieszony oddech, a jego wzwód boleśnie wbijał się w biodro Jagody. Znowu ledwo powstrzymała się od westchnięcia. Wiedziała, że Dawid myśli tylko o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się między jej udami. Pozwoliła ściągnąć sobie majtki i górę piżamy, a gdy się na niej ułożył, objęła go ramionami. Zanim sięgnął do penisa, zawahał się i spytał:
– Bierzesz jeszcze tabletki? – Kiedy skinęła głową, zadał kolejne pytanie: – Czyli mogę nie zakładać gumy?
– Nie robiłam ostatnio żadnych badań, a ostro imprezowałam. Sam wiesz, jak to jest.
– Nie dam się sprowokować – odparł z uśmiechem, po czym wszedł w nią kilkoma delikatnymi ruchami. Ani na moment nie odrywał oczu od jej twarzy. – Wszystko w porządku? Na pewno tego chcesz?
– Za dużo gadasz – ucięła i zamknęła mu usta pocałunkiem.
Seks z nim sprawiał jej tak dużą przyjemność, że gdyby nie okoliczności, bez trudu mogłaby się zapomnieć. Jednak w tej sytuacji zaakceptowała fakt, że mężczyzna po prostu korzysta z jej ciała, żeby uciec przed bólem. Tak przynajmniej sądziła. Dostosowała swoje ruchy do jego rytmu i poddała się rozkosznemu kołysaniu.
Był spragniony i bardzo namiętny, więc z żalem przyjęła, że szybko doszedł. Po finiszu wycofał się, ale nie odsunął ani nie przestał całować jej ust, policzków oraz szyi, czym dosyć mocno ją zaskoczył. Nie spodziewała się takiej czułości, zwłaszcza że już rozładował napięcie. Kiedy skończył pieszczoty, przegrzebała pościel, aby znaleźć bieliznę, a po naciągnięciu fig na pośladki zaczęła szukać piżamy.
– Co robisz? – spytał zdziwiony.
– Eeee... Ubieram się.
– Ale chyba nigdzie nie idziesz?
– Strasznie chce mi się pić. Mam w pokoju karton soku.
– To idź po niego, ale zaraz wracaj!
– Naprawdę chcesz, żebym tu wróciła? – Teraz to ona się zdziwiła. – Myślałam...
– Chcę, żebyś wróciła – mówił powoli, z naciskiem. – Wróć tutaj, do mnie.
Kiedy przyszła z kartonem w jednej i dwiema szklankami w drugiej ręce, palił na balkonie. Miał na sobie spodnie od dresu oraz rozpinaną bluzę narzuconą na nagie ciało. Odwrócił się do niej i uśmiechnął, a wtedy wstrząsnęło nią, jaki jest piękny.
„Oksytocyna!", pomyślała spanikowana. „To przez nią tak się czuję! Zaraz mi przejdzie!"
– Nie bój się – powiedział na widok jej miny. – Umyję zęby, jak tylko dopalę.
„To oksytocyna", powtórzyła w myślach, próbując opanować szybkie bicie serca. „Na pewno! Nieważne, że nie miałam orgazmu!"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro