3.
Andreas.
Był deszczowy i zimny dzień, gdy wracałem z treningu do hotelu.
Nie chciało mi się czekać na resztę kadry, więc postanowiłem się przejść.
Gdy pierwsze kropelki deszczu zaczęły moczyć moją głowę, poczułem na sobie czyjąś dłoń.
- Będziesz cały mokry. - usłyszałem znajomy głos, na który lekko zadrżałem.
- To nic i tak hotel jest blisko. - odpowiedziałem, nie patrząc na chłopaka.
- Chodź tutaj. - Polak przyciągnął mnie bliżej siebie, tak, że obaj znajdowaliśmy się pod jego parasolem.
- Dziękuję. - uśmiechnąłem się delikatnie. Nie chciałem dać po sobie poznać uczuć, jakie wywoływała we mnie jego bliskość.
Szliśmy jeszcze kilka minut w ciszy, a gdy znajdowaliśmy się pod hotelem, odetchnąłem cicho i niemal biegiem rzuciłem się w kierunku budynku.
Zanim jednak udało mi się do niego wejść, poczułem dłoń na swojej talii, a następnie mocne szarpnięcie, przez które omal nie upadłem.
- Dlaczego uciekasz? - zapytał Kamil, którego twarz znajdowała się teraz niebezpiecznie blisko mojej.
- Wcale nie uciekam. - zaprzeczyłem i chciałem się wyrwać z objęcia, ale jego dłoń zacisnęła się mocniej na mojej kurtce.
- Tak? To dlaczego, za każdym razem, gdy mnie widzisz, mnie omijasz? - zapytał, patrząc mi w oczy.
- Nie omijam Cię. Po prostu mam masę spraw na głowie. - wyjaśniłem, a gdy poczułem, że Kamil mnie puścił, odskoczyłem od niego na bezpieczną odległość. - Muszę już iść. - po tych słowach wszedłem do hotelu i popędziłem w kierunku windy.
Kamil miał rację - unikam go.
Ale w tym momencie nie widzę innej możliwości.
Nie mogę być blisko niego.
Nie po tym co zrobiłem.
Nie po tym co czułem.
A może nadal czuję?
***
Cześć! Na początku chciałabym przeprosić za to, że rozdziały są takie krótkie i pojawiają się w tak dużym odstępie czasowym. Jednak na razie mam mało czasu, głównie z powodu nauki. Kiedy uporam się przede wszystkim z konkursami, w których biorę udział, rozdziały będą pojawiały się częściej. Planuje jeszcze zacząć pisać shoty o skoczkach lub piłkarzach, ale jeszcze się zastanawiam o kim. To tyle z mojej strony. Do następnego! :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro