1.
Cierpienie to nieodłączny element mojego życia.
Łzy praktycznie codziennie wylewają się z moich oczu.
Poczucie winy nigdy mnie nie opuszcza.
Obrzydzenie to coś co zawsze będę do siebie czuł.
A nadzieja to uczucie, którego zabrakło w najgorszych momentach mojego życia.
- Wiesz Andreas, chciałbym wiedzieć co się z Tobą ostatnio dzieje? - w pewnym momencie zapytał Stephan, z którym wracałem do hotelu ze sklepu.
- Ale o co Ci znowu chodzi? - odparłem, chodź doskonale znałem odpowiedź.
Kiedyś lepiej radziłem sobie z przeszłością, a teraz ona wraca i wraca. Nie pozwala mi zamknąć pewnego rozdziału w moim życiu, który powinien być już dawno skończony.
- No niech pomyślę... Mniej jesz, rozmawiasz i jesteś jakiś taki przygnębiony. - westchnął Niemiec, a ja zagryzłem mocno wargę.
- Wiesz to raczej przez zmęczenie. Mam słabą formę przez co więcej trenuje. - skłamałem, ale nie mogłem mu powiedzieć prawdy.
Stephan owszem był moim przyjacielem i to najlepszym jakiego miałem, ale jeśli samemu nie da się zaakceptować swojej przeszłości, to w jaki sposób ktoś inny ma to zrobić?
- Zobaczysz, że jeszcze będzie lepiej! - krzyknął brunet, a ja posłałem mu lekki uśmiech. - Tak w ogóle to wiesz, że od połowy sezonu ma wrócić Peter? - zapytał nagle, a ja momentalnie przystanąłem.
Przez dłuższy czas wpatrywałem się w jeden punkt, gdy zobaczyłem, że Leyhe zaczyna machać mi ręką przed twarzą.
- Peter... To fajnie. - wymamrotałem i jak gdyby nigdy nic udałem się w kierunku hotelu.
- Andreas! - dogonił mnie Stephan. - Co się z Tobą przed chwilą stało? - zapytał na co ja przymknąłem oczy.
- Nic takiego. Byłem po prostu zaskoczony. W końcu ten cały jego upadek sprzed roku. Myślałem, że dłużej mu zajmie powrót na skocznie. - wyjaśniłem, starając się brzmieć jak najbardziej naturalnie, a mój przyjaciel kiwnął tylko głową.
W pewnym momencie poczułem jak cały się spinam.
Kolejny przypływ wspomnień zaatakował mój umysł.
A najgorsze było to, że nijak nie potrafiłem sobie z tym poradzić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro