Podróż w kierunku południa
Dlaczego ludzie mnie tak nienawidzą ? Co im takiego zrobiłam? TE pytanie zadaje sobie codziennie.- To zawsze myślała nasza bohaterka , już od niepamiętnych dla niej czasów musie się zmagać z różnymi trudnościami jakimi daje jej życie. Dziecko , włóczęga znienawidzona przez ludzi i nawet nie wie dlaczego .
Siedziała właśnie w jaskini , chroniąc się przed deszczem . W ciemności i zimnie z nieprzyjemną wilgocią , patrzyła na wejście do jej schronienia, czekała aż przestanie padać by wdać się w dalszą podróż. Za niedługo zima , dlatego kieruję się na południe , a skąd wie do kąt iść ? Drogi jakimi się kieruję są wyryte w jej krwi , jej przodkowie używali ich by przetrwać tak samo jak ona teraz . Nie tylko ona się nimi kieruje , zwierzęta wszelkiej maści idą nimi , inne za to unikają tych dróg i przygotowują się do hibernacji albo zwykłego przetrwania. Taki byłby porządek gdyby nie ludzie, ich inteligencja przewyższa zwierząt , przez co je wyłapują i wykorzystują do własnych celów. Te drogi już dawno są zapomniane, jedynie nasza bohaterka ma je we krwi .
Deszcz nadal nie przestawał padać a ona czuła coraz większe zmęczenie , nagle zasnęła ... Następnego dnia ujrzała że jest pięknie i słonecznie, jak taki dzień w którym nic się nie wydarzy. Zerwała się by jak najszybciej dotrzeć do jej celu , mimo że go nie był dokładny. Zapomniała o głodzie i jedyne o czym myślała to żeby biec , a jej zniszczona szata powiewała razem z jej szmaragdowymi włosami - czuła że jest wolna , że żyje .
Biegła tak aż do wieczora, gdy zatrzymała się poczuła straszliwy głód ,, pora na polowanko"-pomyślała. W okolicy nie czuła żadnej żywej istoty, więc musiała szukać dalej . Po pewnym czasie znalazła dwa jadowite węże , patrzyła na nie a ona na nią . Węże poczuły z jakiegoś powodu strach , a gdy usłyszały jej burczenie w brzuchu to aż podskoczyły . Złapała je zanim uciekły , wiły się ze strachu w jej rękach, chciały jeszcze żyć , ona widziawszy ich strach , wypuściła je a one jak najszybciej uciekły . Jej głód narastał a jedzenia nie było w okolicy wiele, jesienią wiele zwierząt zbiera jedzenie z krzaków a ona same się w nocy chowają.
Wiedziała że już nic nie znajdzie , więc zamiast tego szukała schronienia a po około 20 minutach siedziała w dość dużej jaskini , zasnęła za jakimś wielkim głazem. Po jakimś czasie obudziły ją śmiechy ... ludzi . Zajrzała zza głazu , na środku jaskini bardziej przypominającej jamę , siedziało pięciu mężczyzn z rozpalonym ogniskiem i pięcioma dookoła zrobionych prowizorycznie leży , w ręku trzymali drewniane kufry z piwem . Śmiali się i śmiali , a ona ze strachem że ją zauważa siedziała jak mysz pod miotłą za kamieniem . Nałożyła na głowę kaptur jej zniszczonej szaty i czekała aż w końcu zasną . Oprócz tego że mieli piwo, mieli jedzenie , które piekło się nad ogniskiem rozprzestrzeniając piękny zapach w całej jaskini. Znowu zaburczało jej w brzuchu. Śmiali się dość głośno ale jeden z mężczyzn spojrzał na głaz.
-Ej słyszeliście coś? - wszyscy jego towarzysze spojrzeli na niego .
- Może to jakieś zwierze sobie gdzieś siedzi. - wszyscy zaczęli się śmiać. Bohaterka jeszcze bardziej przestraszona , owinęła swój brzuch rękami, nie tylko dla tego że myślała, że to za tłumi dźwięk burczenia , ale też dla tego bo bolał ją coraz bardziej . Nie jadła już od czterech dni , była skupiona tylko na jednym , jak najszybciej dostać się na południe. Brzuch znowu dał o sobie znać . Tum razem mężczyzna nie przeszedł obojętnie .
- Ej chłopaki , naprawdę nic nie usłyszeliście ?
- Może jesteś jakiś przewrażliwiony . BŁAHAHAHAHA - śmiali się jeszcze głośniej , a on przewiną teatralnie oczami . Wstał i skierował się do kamienia , ona zaczęła się jeszcze bardziej trząść ze strachu . Zajrzał za kamień , ujrzał człowieka w długiej szacie.
-To człowiek !- Wydał się swoim towarzyszom . Z zawstydzenia ich policzki różowe od piwa nabrały jeszcze intensywniejszego koloru i ucichli . Mężczyzna wziął ją za ramie i pociągnął ku sobie , zaprowadził ją do ogniska usadowił pomiędzy jakimiś dwoma a oni zrobili jej więcej miejsca. Ona nie wiedziała nawet o co chodzi , prawdę mówiąc nie znała ludzkiego języka , przez jej całe życie wychowała się wśród zwierząt i to ich język znała, to od nich brała przykład . Jedyne co rozumiała z języka ludzkiego to śmierć, umieraj, zwierzę i potworze .
-Ej , zdejmij temu staruchowi kaptur, psuje atmoswere! - mężczyzna siedzący po jej lewej stronie posłusznie wykonał zadanie, ona się nie ruszała , ciągle się bała . Po zdjęciu jej okrycia głowy zdziwili się że to mała dziewczynka.- To dziecko ! Na dodatek wygląda mi na to że ma cztery lata.- znowu jej zaburczało . - Jedzenie zaraz będzie gotowe , jedz i rośnij ! - uśmiechną się szeroko , nie wyczuła od nich wrogości , mimo że nie zrozumiała tego co powiedział .Po zaledwie 5 minutach , jedzenie było gotowe , każdy dostał mniej więcej po równo , tylko ona dostała trochę więcej . Zaczęli jeść a potem pili i się śmiali , ona siedziała cicho i patrzyła a to na tego a potem na tego . Bawili się tak jeszcze godzinę , potem zasnęli od razu jak się położyli . Do spania dali jej koc , o dziwo jeszcze nie pojęli kim ona jest, byli zbyt pijani by się jej przyjrzeć dokładnie.
Obudziła się jako pierwsza , rozejrzała się co podróżnicy mają , jedyne co przykuło jej uwagę to nóż , zaciekawiona dotknęła jego ostrza i się skaleczyła , ale ranka natychmiast się zagoiła zanim nawet zdążyła pojawić się krew , tylko na nożu była jej mała kropelka . Wzięła go , ostatni raz spojrzała na śpiących jak kamień mężczyzn , chciała im jakoś podziękować tak by zrozumieli , ale nie wiedziała jak . Wyszła z jaskini i po jakimś czasie przyniosła im jedzenie, tyle by starczyło na całą piątkę , potem znowu biegła w kierunku południa.
Mężczyźni budzili się 3 godziny później , jeden z nich zauważył przy nich martwego bizona , natychmiast zapytał się kto to przyniósł , ale nikt nie wiedział . Jeden sobie przypomniał że była z nimi jeszcze czteroletnia dziewczynka , od razu spojrzał na koc oddalony o dwa metry , nikogo tam nie było . Gdy głowa po kacu im trochę przestała boleć , zaczęli przygotowywać jedzenie jakie podarowała im tajemnicza dziewczynka . W czasie przygotowań , dyskutowali kim mogła być oraz odkryli że brakuję im jednego noża . Mięso z bizona zjedli ze smakiem , nie sięgali już po piwo gdyż jeszcze długa droga przed nimi a czasu coraz mniej . Wybierali się do małego miasteczka gdzie mieszkają ich spokojnie rodziny , uprawiając wielkie pola i hodowle . Dziewczynka zapamiętała ich jako jej zbawicieli , postanowiła ich nigdy nie zapomnieć , możliwe że ich spotka w dalekiej przyszłości .
Mijał jej tak dzień po dniu , zjadała wszystko co upolowała a to lisy , a to niedźwiedzie, a nawet jadowite węże , wszystko , byle by przetrwać . Po zjedzeniu węża bolał ją przez jakiś dłuższy czas brzuch ale i tak nie się nie poddawała i biegła w stronę swego celu , ale dlaczego była tak zdeterminowana ? Nie miała inteligencji człowieka , można ją nawet uznać za dzikie zwierzę panoszące się jak każde inne , tylko z małą różnicą . Każde napotkane jej zwierzę w głębi czuło strach , ich instynkt powtarzał ,, Uciekaj , ona jest niebezpieczna " . Nie dlatego że była człowiekiem , to przez to kim była , a kim ? Tego ona sama nie wie .
Po tygodniu , jej rany ,które goją się wolniej z jej przemęczenia , wylewały coraz więcej krwi . Była już tak blisko celu , ale ciało coraz bardziej jej nie pozwalało , przecież wciąż była dzieckiem, to rodzice powinni ją nieść na plecach , no właśnie , rodzice . Kim oni byli ? Dlaczego ją zostawili na pastwę losu ? Tego pewnie nigdy się nie dowie, na razie ją to w ogóle nie obchodzi .
Znajdowała się właśnie w lesie węży , pewnie się już domyślacie z nazwy że w tym lesie żyją węże wszelkiej maści i rodzaju , od zwykłych do najjadowitszych a nawet demonicznych . Demoniczne są najniebezpieczniejsze , ludzie nie wiedzą o nich wiele gdyż są też jednymi z najrzadszych . Tak samo w tym lesie nie ma ich zbyt wiele , a co dopiero na całym śmiecie .
Sprytnie przemieszczała się po ziemi i po drzewach , które sięgają około 150 metrów . Napotykała wiele węży , ale ją nie atakowały tak samo jak ona je . Noc już była blisko , zatrzymała się , czuła głód , obserwowała z jakiejś gałęzi wysokiego drzewa gdzie może być jakiś wąż , nie bez powodu wybrała właśnie ten las jako część jej podróży , w tym lesie jest wiele węży co dla niej oznacza jedzenie . Nie jest świadoma tego że moją w sobie jad i dlaczego często jak zje węża boli ją brzuch albo mdleje , ale zawsze jak się budzi staję się silniejsza , oczywiście nawet nie jest tego świadoma .
Usłyszała jakieś dźwięki w oddali , jakby ... śmiechy ? Natychmiast pomyślała że to są ci podróżnicy których wczoraj spotkała , pobiegła w tamtą stronę . Po 5 minutach była prawie na miejscu , instynkt podpowiadał jej że ma się schować za drzewem zanim ją zauważą . Oczywiście posłuchała się i jednym ruchem znalazła się za drzewem , śmiechy były głośniejsze , czyli była coraz bliżej . Nie widziała ich jeszcze , więc na razie chodziła swobodnie . Głosy były coraz donośniejsze , gdy zobaczyła jakieś sylwetki przy ognisku , natychmiast się schowała . Rozmowa i śmiechy były inne niż tamtych mężczyzn , tamci śmiali się co drugie słowo , a oni dopiero po ukończeniu wypowiedzi , na dodatek głosów było więcej sześć, siedem nie osiem - osiem mężczyzn siedziało przy ognisku .
Weszła na gałąź drzewa za którym się znajdowała i skoczyła do tej znajdującej bliżej ich . Miała rację , nie byli to ci mili i fajni , ale jacyś inni . Przyglądała się jeszcze tak z godzinę , niektórzy podróżnicy już zasnęli , zostało ich trzech . Z jakiegoś powodu czuła że chce ich zabić , jakby odebrali jej coś bliskiego , ważnego. Czekała jeszcze przez długi czas aż ostatni mężczyzna zaśnie, wyjęła z pod płaszcza nóż , który wzięła wcześniej razem z skurzanym paskiem .
Cicho i powoli szła przez ich obozowisko, omijała szerokim łukiem namioty gdzie spali . Oprócz namiotów była jeszcze zagroda na konie oraz zadaszony wóz . Podeszła do niego , otworzyła szeroko drzwi i weszła , było tam mnóstwo rzeczy , od marchewek do grimuaru. Idąc dalej w głąb wozu ,odnajdywała to coraz dziwniejsze rzeczy (dla niej). Na końcu nie było nic takiego , już miała wychodzić ale coś usłyszała z kąta , spojrzała się tam . Dźwięk znajdował się pod płachtą pudełko podobno czegoś .
Podeszła do tego i zdjęła jego nakrycie , okazała się być to klatka a w niej piękny biały wąż, leżał bezradnie ledwo co zipiąc. Otworzył oczy koloru krwistej czerwieni i starał się podnieść głowę , ale natychmiast opuścił , był taki sam jak ona -nie miał rodziców i był tak samo młody jak ona . Nie miał sił , poczuła straszne ukucie w sercu , to samo jakie poczuła gdy obserwowała mężczyzn , ale tym razem żądza krwi była silniejsza .Zacisnęła pięść , wiedziała że nie otworzy klatki , nie wiedziała co robić , do głowy wpadł jej straszliwy pomysł .
A może by tak zmusić mężczyzn do otworzenia klatki ? Nie ważne czy będzie musiała użyć siły czy nawet zabić , byle by otworzyli . Podróżnicy spali w dwóch namiotach po czterech w każdym, to oznaczało że pierwszy namiot trzeba jakoś uciszyć a dopiero z drugim negocjować . Pobiegła w las w poszukiwaniu wszystkiego co jej potrzebne , a następnie wpuściła to do pierwszego namiotu i się schowała . Było słychać krzyki , natychmiast inni przybiegli w popłochu nie wiedząc o co chodzi ...
---------------------------------------------
Słów: 2012
Witam was i szczęśliwego nowego roku , mam nadzieje że w następnym będzie o wiele lepiej ^^
Pisałam ten rozdział 3 dni , mam nadzieje że wam się podoba i chcecie next .
(Może kiedyś dodam nazwe opis i okładke )
Opublikowane :31.12.2022
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro