Brunetka obudziła się w nocy przez światło. Obróciła się na drugi bok gdzie ujrzała siedzącego na łóżko męża. Nie musiała pytać po wstał. Dobrze wiedziała. Cały czas się zastanawiała jak to możliwe, ze nikt nie wie, ze ona żyje. Blondyn westchnął głośno, nie mógł teraz z powrotem się położyć, ale wiedział ze nie może. Musi wstać.
- Kochanie. - młoda kobieta położyła dłoń na jego ramieniu z zamiarem dodani otuchy. Wiedziała, ze nie jest mu łatwo. Gdyby tylko mogła to sama by tam chodziła...
- Dziękuje. - wyszeptał jej mąż dotykając jej dłoni. Wstał i udał się do łazienki. Po kilku minutach ubrany już w czarne ciuchy. Kobieta patrzyła na niego z troska. Tak bardzo się o niego martwiła. Blondyn próbował się do niego uśmiechnąć, lecz zamiast tego na jego twarzy pojawił się grymas. Ramie piekło go niemiłosiernie, ale musiał iść. Inaczej było by jeszcze gorzej. Kobieta wstała. Miała ubrana białe satynowa piżamkę. Ich dłonie spotkały się ponownie przy zamkniętej szafce.
- Idź po pelerynę. - powiedziała do niego. Kiedy on szedł do szafy, ona przekręciła kluczyk w szufladzie. Wyjęła z niej ta okropna maskę. Nienawidziła na nią patrzeć. Nie należała do jej męża. To jej prawdziwego męża. Należała do osoby która jej mąż stawał się po jej założeniu. Kiedy musiał zabijać niewinnych ludzi na czyiś rozkaz. - Proszę. - powiedziała cicho podając mu maskę. Oboje spojrzeli na nią z obrzydzeniem. Sam mężczyzna jej nienawidził, ale robił to dla niej i dla niego. Dla nich.
- Wrócę.
- Wiem. Ale boje się o ciebie.
- Kocham cię, Granger.
- Malfoy. - poprawiła go automatycznie. - Tez cię kocham. Wracaj do nas szybko. - powiedziała przykładając jego i swoją dłoń do lekko zaokrąglonego brzuszka.
- Wrócę. - pocałował ja tak jakby był to ich ostatni pocałunek. Kto by się spodziewał, ze nim był...

—————
Jade samochodem, także nareszcie chwila na pisanie!
Pytanie... kolejna miniaturka ma być w tematyce Harry'ego Pottera? Czy może Star wars? (Pomińmy fakt, ze ta książka miała być tylko o Dramione 😂)
Do następnego.
Renesmee