17.
Coś obudziło mnie. Otworzyłem powoli powieki, a moim oczom ukazała się płacząca dziewczyna, która była skulona i siedziała na podłodze opierając się o łóżko. Wstałem z łóżka i uklękłem przed nią. Przytuliłem ją, żeby się trochę uspokoiła. Poczułem jak Miley opłata ręce wokół mojej tali.
-Będzie wszystko dobrze- głaskałem powoli jej plecy, nie przerywając uścisku. Momentalnie poczułem jak moja koszulka staje się coraz bardziej mokra- Jestem przy tobie nie bój się
-T..to n..nie t..takie proste- wyjąkała poprzez łzy. Odsunąłem się od niej na tyle żeby widzieć jej zaplakaną twarz.
Położyłem swoje zimne dłonie na jej gorących policzkach i starłem jej łzy.
-Mam nadzieję, że nas znajdą. Ale nie martw się będę teraz przy tobie- znów ją objąłem co uczyniła i ona.
-Przepraszam~
-Za co mnie przepraszasz?- zdziwiłem się. Za co ona może mnie przepraszać. Przecież nic mi nie zrobiła.
-Za to że tu jesteśmy. Bo to przeze mnie i...- przerwałem jej
-Przecież ti nie twoja wina nie przejmuj się- odsunąłem się od niej, żeby spojżeć jej w oczy
-Jeszcze chciałam cię przeprosić z...za- zająkała się. Opuściła głowę na dół i kontynuowała wypowieć- nie wiesz hyung za m...moje zachowanie wczoraj...
-Ej!- podniosłem jej podbródek przez co nasze oczy się spotkały- przecież nie robiłaś tego na umyśle. To wszystko przez te jebane tabletki jasne?- spytałem, a ona skiwnęła głową, że rozumie.
Dziewczyna po jakimś czasie ochłonęła. Zaczęliśmy się robić głodni. Usłyszeliśmy jak ktoś otwiera metalowe drzwi. Szybko zerwaniem się do pozycji stojącej z czego dziewczyna schowała się za mną. Jeden dobrze zbudowany mężczyzna wszedł i miał coś w rękach. Chyba miał jakąś tacę. Położył ją na ziemi z czego od razu wyszedł zamykając za sobą drzwi. Ostrożnie podszedłem do tego czegoś. Okazało się, że to była taca z jedzeniem. Zobaczyłem co tam się mieściło. Były dwie konserwy, dzbanek wody i jeden cały bochenek chleba. Pod pieczywem leżała karteczka. Podnioslem ją i otworzyłem, a następnie przeczytałem na głos
Jeżeli chcecie przeżyć to oszczędzanie jedzenie bo będziecie je dostawać co tydzień. Jak nie zapomnie:)
-Kurwa jeszcze ten pieprzony uśmieszek- zacisnąłem ręce, ale się po chwili rozluźniłem. Narazie nic nie wskuram. Poporcjowalismy jedzenie tak żeby nam wystarczyło na kolejne dni i zaczęliśmy zajadać dzisiejszą porcję.
Mijały godziny i doby. Naliczyłem już chyba 8 dni. Jin przychodził do nas i się naśmiewał. Mało jedzenia. Mało picia. Nie umyci. Traciłem jaką kolwiek wiarę, że uda nam się z tąd wydostać. Po tych kilku dniach tak jakby można powiedzieć, że zemdlałem.
Tak wiem, wiem rozdział bardzo krótki, ale ostatnio brakuje mi weny. Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział😊
Czy wy też nie możecie się doczekać nowego albumu BTS? Ja baardzo...
Na górze jest zapowiedź
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro