Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ważna sprawa

Zs customs najpopularniejszy, a zarazem najlepszy mechanik w całym mieście. Nikt nie był w stanie się z nimi mierzyć. Mieli cudowną lokalizację i zgrany personelem. Biznes się kręcił, a wypłaty były nawet wysokie. Nie mogli chcieć niczego więcej od życia. Jednak szef tego budynku wiedział, że są tylko przykrywką dla czegoś większego i własnych celów. Czysta kartoteka ułatwiała to zadanie zgrywania niewiniątek. Mieli zamiar wrócić do kryminalnego życia szybciej niż innym by się wydawało. Dzisiaj chcieli porwać jednego z funkcjonariuszy. Wszystko było przygotowane idealnie, a plan był dopięty na ostatni guzik. Nikt by przecież nie podejrzewał zwykłych mechaników o nielegalne rzeczy. Tym bardziej dobrego i cenionego adwokata jakim był Erwin Knuckles. Stali w biurze całą zgrają rozdzielając między sobą zadania. Ustalili, że na celownik wezmą Capele. Wiedzieli, że jeździ sam więc opór będzie minimalny. Jego wewnętrzna i bijąca z daleka depresja ułatwiała to zadanie po całej bandzie. Lekko siedząc na biurku wędrując po wszystkich wzrokiem stał Erwin. Siwe włosy miał ułożone do góry co dodawało mu powagi, a złote przeszywające tęczówki dawały poczucie agresji.

-A więc tak powtórzmy plan dla pewności OSTATNI RAZ - Podkreślił ostatnie dwa słowa aby każdy był pewien, że nie będzie się powtarzać. Wszyscy kiwnęli równo głową wsłuchując się w słowa srebrnowłosego - ehm to tak. Speedo i Vaski upozorujecie zatrzymanie drogową za nie wiem czerwone światło czy prędkość po prostu ma zrobić wam kontrolę na poboczu. Gdy wysiądzie z auta i podejdzie do was do szybki ten z was który będzie na miejscu pasażera daje mi znać SMS'em, że pułapka gotowa. W tedy podjedziemy w dwóch autach w jednym będzie Carbo i ja, a w drugim labo. Zabierzemy go zakujemy i zlootujemy do zera po czym zabierzemy na BS'a i tam będziemy negocjować z policją o kasę za chłopa. Uciekniemy potem jednym autem żeby nie wnerwiać psów i gotowe. Kasa i my musimy być cali rozumiemy? - Dopytał dla pewności wszystkich.

-Jasne! - powiedzieli wszyscy chórem co wywołało szczery uśmiech na ustach szefa. Liczył, że nic się nie skomplikuje po drodze. Potrzebowali po prostu odrobiny gotówki żeby rozkręcić bardziej swoje kryminalne plany. Siwy wbił wzrok na chwile w fioletowowłosego. Nie przydzielił mu żadnego zadania co trochę go teraz zaniepokoiło. Tez należał do ekipy i nie chciał żeby czuł się bezużyteczny.

-Bart? - spytał lekko na co chłopak od razu spojrzał na niego z wyczuwalną iskierką radości w oczach na co mimowolny uśmiech wkradł się na twarz Erwina. Mimo, że znał go długo to i tak zaskakiwał go swoim nastawieniem i zapałem do pracy za każdym razem. Znajdywał czas gdy był potrzebny i był na każde zawołanie.

-Tak ? coś się stało? - odpowiedział nader spokojnie ale jakoś nie zaskoczyło to nikogo. Zwykle cały czas był spokojny.

-W razie problemów będziesz pomocą dobrze? - Mówił równie łagodnie jak on. Nie wiadomo nawet czemu. Po prostu czuł, że to konieczne w obecnej sytuacji.

W odpowiedzi nie dostał ani słowa ale kiwnięcie głową oznaczające zgodę. Wiedział, że nawet tak małe zadanie wykona dokładnie i rzetelnie. Pewnie podnosząc się i uderzając rekami o biurko westchnął.

-No wiec jak wszystko jasne to do roboty już szykować się i wypad! - Dźwięki aprobaty, westchnięcia, że w końcu to się skończyło i śmiechy rozniosły się po pokoju. Chwila głośnych kroków obijania się butów i uderzeń drzwi, a potem cisza. Został sam. Kiwnął lekko głową nie dowierzając z jakimi dziećmi przyszło mu pracować. Wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na powiadomienia. Większość przeklikiwał bo nie była ważna lub nie chciało mu się czytać ale zatrzymał się na jednej wiadomości od pewnej osoby. Któraś z kolei wiadomość będąca podejrzana w jego oczach. Od dłuższego czasu obserwował jego ruchy, zachowanie, emocje. Każda z nich wydawała się być podejrzana. Jakby coś ukrywał. SMS-y pisane przez niego były nietypowe. Jak ten który aktualnie miał odpalony facet.

Miłego dnia <3

Niepewnie odpisał tylko „tobie również" i postanowił to olać. Od dawna próbuje go udupić więc może dlatego tak patrzy i skupia się na każdym jego ruchu. Czekał na jego jeden błąd. Miał milion kart w rękawie gotowych do użycia. Wyszedł z biura zamykając za sobą drzwi na klucz. Telefon już dawno zginął spowrotem w czeluściach kieszeni marynarki. Upewnił się czy wszystko git i wsiadł do swojego ukochanego Jestera. Wygodnie siadając na fotelu ręką przejeżdżając przez całą kierownicę. Lubił szybkie auta, a to było pierwsze jakie kupił. Po przekręceniu kluczyka do jego uszu dobiegł przyjemny warkot silnika który wywołał przyjemne ciarki na bladej skórze siwego. Szybko ruszył z parkingu jadąc pod sklep z ubraniami. Po 30 minutach męczarni i biegania do przebieralni był ubrany w czapkę z daszkiem, chustę na pół twarzy, ciemno siwy golf i czarne jeansy oraz buty zasłaniające kostkę obowiązkowo. Naciągnął rękawiczki na ręce i przejrzał się w lustrze ostatni raz. Był gotowy na akcje.

Zaledwie kilka godzin później siedział ją w aucie z Carbonarą u boku. Opierał się luźnie o fotel wpatrzony w wyświetlacz i czekając na odpowiednią wiadomość. Po kilku minutach przyszło długo wyczekiwane powiadomienie. Szybko odblokował telefon ale zamiast wiadomości od Speedo zobaczył coś całkiem innego. Od razu czuł jak narasta w nim złość. Zmarszczył brwi czytając zawartość SMSa.

Jesteś może bardzo zajęty?

Wypuścił agresywnie powietrze z nosa na co nawet jego brat na niego spojrzał. Szybko odpisał przelotnie „Tak kurwa jestem nie pisz teraz!".

-Wszystko git Erwin? - Zwrócił się do niego spokojnie widząc jaki jest wściekły. Trzymał kierownicę kurczowo czekając aż będzie mógł ruszyć. Uwielbiał uciekać. Auta były jego pasją.

-A weź ta kurwa pisze i mi dupę zawraca, a jak do niego o coś pisze to kurwa nigdy nie odpisuje - Prychnął lekceważąco pod nosem i odwrócił się w stronę okna. Nie wiedział nawet, ze to było coś innego niż zwykłe wezwanie do roboty, skarga czy skarbówka. To było coś na co zbierał się już długo. Niestety jedna wiadomość zniszczyła nagły przypływ pewności siebie. Po chwili jednak przyszedł ten prawidłowy SMS. Auto momentalnie ruszyło, a zaraz za nim drugi pojazd z Labo za kierownicą. W kilka sekund wylecieli z samochodu jak z procy.

-Ręce do góry żadnych gwałtownych ruchów - Krzyknął siwy do stojącego Dante. Ten tak jak przypuszczali cicho westchnął i od razu poddał się każdemu ich czynowi. Nawet trochę się nie wzruszył. Był cały czas tak samo smutny. Zero strachu chociaż najmniejszej obawy o swoje życie. Jakby taka sytuacja zdarzała się cały czas i nie była niczym nowym. Związali mu ręce bez oporu nawet na chwile nie wpadło jemu to do głowy. Wpakowali go bez użycia siły do auta, w sumie sam wsiadł wiedząc co go czeka. Zabrali wszystkie niebezpieczne rzeczy oraz takie które mogły przyśpieszyć znalezienie policji ich prawie szefa. Dla upozorowania chociaż odrobiny grozy Erwin musiał zrobić jedną rzecz której bardzo nie chciał. Złożył dłoń w pięść i z dość dużą siłą uderzył prosto w twarz funkcjonariusza. Nie spodziewał się jednak, że na rękawiczce zastanie krew. Rozbił mu nos. Sam się tym zaskoczył. Mężczyzna cicho syknął jedynie z bólu czując jak ciepła ciecz spływa mu na usta. Wlepił swoje niebieskie oczy z wyrzutami w napastnika. Przecież nie stawiał oporu, a i tak dostał. Średnio to rozumiał ale cóż mógł zrobić. Westchnął tylko cicho. Erwin wytarł rękawiczkę z krwi w golf robiąc rozciągłą plamę.

Ostatecznie Capela wylądował w aucie z labo i w ten sposób wszyscy ruszyli na stary warsztat. Na miejscu rozstawili się tak jak to było ustalone oraz z karty nunusia zadzwonili do losowego policjanta na służbie żeby poinformować o zaistniałej sytuacji. Minęła dosłownie sekunda, a milion radioli obstawiało garaż z każdej strony. Negocjacje szły sprawnie do pewnego momentu. Erwin myślał, ze wszystko pójdzie idealnie do puki nie zepsuł czegoś Carbo.

-A więc tak jak mówiłem za Capele chcemy 50k gotówką - Mówił pewny siebie. Stał z założonymi rękami i czekał na odpowiedź.

-No dobrze zgadzamy się na to - Gdy już funkcjonariusz miał odejść lecz nagle z wnętrza rozległ się krzyk Carbo „Erwiś" na co on momentalnie się odwrócił. Erwin stał nie wzruszony mimo, że czuł jak nogi mu się uginają, a złość rośnie. Ciężko przełknął ślinę ale mimo to udawał, że to nie do niego. Mundurowy zlustrował go wzrokiem po czym spowrotem ruszył w kierunku radioli. Można z łatwością usłyszeć jak zgłasza na radiu nowe informacje i prosi o poinformowanie sędziego. Erwin momentalnie jak poparzony ruszył w kierunku młodszego. Stał on obok porwanego czarnowłosego szczerząc się radośnie. Siwy złapał go kurczowo za ramię i zaczął ciągnąć siłą na bok

-Idziemy kurwa musimy pogadać - wycedził prze zęby. Carbo próbował się szarpać ale po chwili zrozumiał, że to nie ma sensu. Siwy pchnął go w kierunku ściany o którą lekko uderzył plecami. Byli w głębi warsztatu gdzie nikt ich nie usłyszy.

-Ała co ty wyprawiasz? wiesz, że nie zrobiłem tego specjalnie - Odpowiedział cicho próbując spojrzeć w złote oczy

-Czy ciebie pojebało? Kurwa masz się skupić! - krzyczał na niego niższy wymachując w jego kierunku rękami.

-Przepraszam wybacz mi okej? - odpowiedział zgaszony.

-Gdybyś się nie ślinił do niego to by wszystko szło zgodnie z planem! - zbliżył się do niego o krok na co tamten poczuł lekko obawę o to czy skończy cały.

-No co poradzę, że te niebieskie oczy tak mnie przyciągają- próbował się jakoś wytłumaczyć ale średnio działało to na wściekłego Erwina.

-Czy ty nie rozumiesz, że mam przez ciebie przejebane?! - Złość ogniłą się wręcz w jego złotych oczach które obecnie przypominały bardziej czerwone ogniki. Z całej siły złapał za jego koszulkę i przycisnął mocno do ściany - Zgłosił mnie do Grossa rozumiesz?! - Nie kontrolował się. Sam nie wie czemu perspektywa stracenia adwokata aż tak go zezłościła. Przecież nie zależy mu na tej robocie.

-Przepraszam naprawdę nie chciałem - Carbo pierwszy raz bał się o to co może z nim zrobić siwy. Nigdy go się nie obawiał, aż do teraz. Przestał nad sobą panować i uderzył go prosto w twarz. Młodszy złapał za obolały policzek i spojrzał w twarz Erwina. On jedynie odsunął się od Carbo puszczając go. Ruszył w kierunku reszty która szykowała się już do ucieczki.

Gdy wszystko było już ustalone ruszyli, a za nimi 3 radiole, ani Erwin, ani Carbo nie odezwali się słowem. Samo zgubienie ogona samochodów wyszło im łatwo. Bez słowa Siwy wysiadł pod bankiem i wszedł do środka. Szybko i sprawnie wpłacił pieniądze czując wibracje telefonu w kieszeni. Zdjął maskę i rękawiczki wyjmując urządzenie. Odblokował go czytając treść wiadomości.

Erwiś do biura musimy pogadać

Po przeczytaniu miał ochotę wywalić komórkę w ścianę. Przeczesał ręką włosy myśląc nad wybronieniem się.
-Zajebie go. Kurwa zajebie - mruczał do siebie pod nosem. Spojrzał na plamę z krwi na swoim golfie. Nie miał innego wyjścia jak zerwać z siebie kawałek materiału. Wywalił go do najbliższego kosza i ruszył w kierunku parkingu. Wybiegł z wnętrza budynku i skierował się do pierwszego lepszego auta. Włamanie się do pojazdu poszło mu bardzo łatwo. Kierunek jaki obrał był prosto na DOJ. Tam gdzie czekał na niego zniecierpliwiony szef. Dobijał się do niego przez cały dzień, a ten go zlewał lub ochrzanił. Niechlujnie zaparkował na miejscu i wyrwał jak poparzony do budynku. Był bez koszulki co zaciekawiło każdego z ochrony z którą się przywitał po wejściu. Stanął przed drzwiami gabinetu z numerem 4 i wziął głęboki wdech. Na pewno nie będzie tak źle ale jeśli jednak wydarzy się to czego się obawia powyrywa mu każdy jego biały włos. Nie będzie miał życia w tym mieście. Sam Erwin nie wiedział czemu, aż tak się złości o durną prace na Carbonare. Był jego bratem ale coś wewnątrz było silniejsze. Na razie nie miał czasu nad rozmyślaniem na temat tego co go skłania do nagłej nienawiści. Pewnie złapał klamkę i wparował bez pukania do gabinetu. Konrad siedział wypełniając papiery słysząc trzask drzwi podniósł wzrok z lekkim szokiem. Siwy czuł jak jego szef lustruje go wzrokiem. Lekko go to zaskoczyło tym bardziej jak dostrzegł rumieńce na twarzy starszego. Sędziego zaskoczył widok w takiej formie Erwina. Roztrzepane włosy oraz brak koszulki powodował to, że mimo szczerych chęci nie mógł oderwać od jego bladej skóry swoich świecących się teraz brązowych oczu.

-Em... Wzywałeś mnie Connorku coś się stało? - Spytał od razu przywracając szatyna do rzeczywistości. Momentalnie ochłonął niwelując czerwone ślady z policzków.

-Ah tak słyszałem, że ponoć twoje imię padło na porwaniu funkcjonariusza dzisiaj czy ty chcesz stracić tego adwokata? -Spytał wstając z założonymi rękami.

-Nie no skądże ja przecież nikogo bym nie porwał - Tłumaczył się z pewnym siebie głosem dając ręce za siebie.

-Erwin błagam cie nie kłam - Uderzył dłońmi o biurko i spojrzał na niego lekko zły. Jednak siwego to nawet nie wzruszyło.

-Nie kłamie mam alibi, a w dodatku masz dowody - Założył ręce pewny siebie. Conrad widząc, że nic nie wskóra i jednocześnie dalej chcąc utrzymać Erwina blisko siebie westchnął cicho.

-Dobrze nie zwolnię cię - Bez dowodów dobrze wie, że i tak nic nie wskóra w sumie nawet nie chciał nic robić i tak zakończył by na upomnieniu. Nie potrafił by pozbyć się go z swojego życia.

-To wszystko? - Spytał z ulga, że tak szybko poszło, a tłumaczenia nie było za dużo.

-tak możesz iść - Po tych słowach Conrad cicho odetchnął patrząc jak Erwin odwraca się i zmierza w kierunku wyjścia. Obserwował go z dużą rozwagą i dokładnością. Usiadł na krześle przysuwając się do biurka. Siwy położył rękę na klamkę ale przypomniał sobie o jednej z wiadomości.

-Nie chciałeś czegoś jeszcze ode mnie? - Spytał na co starszy się od razu spiął ale nie oderwał wzrok chociaż na sekundę od kartki.

- Nie, nic nie chciałem - odpowiedział ze sztucznym spokojem. Nie był świadomy nawet tego, że złote oczy czytają z jego każdego gestu. Erwin bez najmniejszego strachu ruszył w kierunku sędzie opierając się o biurko zaraz obok niego ze złożonymi rękami. Widział, że kłamie. Życie nauczyło go rozpoznawać takie rzeczy. Był mistrzem manipulacji.

-Wydaje mi się, że zachowujesz się bardzo dziwnie Connorku wiesz? - Patrzał na niego z lekkim uśmiechem. Słowa wypowiadał jakby w żartach spokojnie, aż dziwnie jak na niego

-Dziwnie co masz na myśli ?- Stres brał nad nim górę.

-No wiesz jakoś ostatnio - Pewnym ruchem kopnął z całej siły w jego krzesło na co od razu chcąc nie chcąc odsunął się od biurka. Buta postawił pomiędzy jego nogami na krześle obracając go w swoja stronę. Chciał zwrócić jego uwagę. Siedząc na biurku był wyżej niż szatyn. Oparł rękę o kolano i lekko się do niego nachylił - Jakiś zestresowany jesteś wiesz? - Ciągnął dalej.

-Odsuń się i zabierz tą nogę bo cie zwolnię - Mówił spokojnie z delikatnym rumieńcem przez za dużą i nagłą bliskość młodszego. Fakt, że był bez koszulki nie pomagał.

-Na jakiej podstawie? Nic ci nie robię? Widzę po tobie, że kłamiesz - Ten fakt zamurował mężczyznę. Słowa wypowiedziane były z dużą pewnością siebie. Wbijał w niego swój przeszywający wzrok. Przybliżył swoja nogą krzesło bliżej siebie żeby móc bardziej przyjrzeć się tym brązowym oczom - Obaj dobrze wiemy, że mnie nie zwolnisz - szepnął mu do ucha. Starszy momentalnie począł jak policzki zaczynają go piec. Ciężko przełknął ślinę.

-Ja... - Chciał się odezwać ale czuł jakby nagle odebrali mu mowę. Erwin tylko uśmiechnął się widząc reakcję faceta.

-No co chciałeś Connorku słucham uważnie? - Conrad czuł jak młodszy śmieje mu się prosto w twarz. Co jednak nie było prawdą.

-Ja chciałem tylko zapytać czy ty em... - Nie mógł tego dokończyć. Nie gdy Erwin patrzał na niego tymi cudownymi złotymi oczami które uwielbiał. W dodatku bez górnego odzienia. Pierwszy raz widział jego tatuaże oraz każdą z blizn. Pokazywały jaki był nie złomny i odważny.

-Czy ja co? no? wyduś to z siebie - Było widać lekkie zniecierpliwienie się po nim. Z nudów złapał za krawat szatyna bawiąc się nim.

-Czy ty byś... poszedł gdzieś ze mną po pracy na kawę nie biznesowo - Szatyn te słowa powiedział na jednym wdechu z prędkością światła mrużąc oczy i odwracając głowę w drugą stronę. Nie napotkało go jednak spodziewane uderzenie. Siwy zdjął nogę z krzesła i ręką już przysunął je o wiele bliżej siebie. Delikatnie położył dłoń na policzku Conrada.Ten poczuł od razu zimno płynące z tej delikatnej skóry. Powoli otworzył oczy widząc szczery uśmiech siwowłosego.

-Czasem mnie jednak zaskakujesz wiesz? - Powiedział o wiele spokojniej głaszcząc kciukiem policzek starszego.

-Ty mnie też czasami - Odwzajemnił uśmiech dosyć spokojnie czując przyjemnie ukojenie przez dotyk. Erwin przełożył dłoń na pod brudek Conrada. Wzrok skierował na jego usta które w tym momencie wydawały się być najważniejszą rzeczą na świecie. Powoli przysunął twarz do tej jego z cwaniackim uśmiechem.

-Bo wiesz ja lubię zaskakiwać ludzi - szepnął muskając swoimi delikatnymi ustami te jego. Starszy jednak nie uciekł wręcz przeciwnie odwzajemnił czułość delikatnym buziakiem. Spodobał mu się dotyk tych lekkich malinowych ust Erwina. Młodszy przedłużył pieszczotę na co w rekompensacie otrzymał czuły dotyk wplecionej ręki szatyna w jego włosy. Odsunęli się od siebie dopiero przy braku powietrza. Twarz Conrada wręcz płonęła od rumieńców.

-Takich niespodzianek poproszę więcej - Żartobliwie i z uśmiechem wyszeptał wyższy na co otrzymał cichy chichot.

-------------------------------------------------------

Oneshot z innej beczki niż zwykle myślę, że się i tak spodoba.
Taki wynagradzający rzadko pojawiające się rozdziały.

Dajcie znać jak sie podoba

Miłych wakacji

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro