19
Siedziałam spokojnie i cicho. Czekałam. Spojrzałam na zegar. Krótka wskazówka zatrzymała się na dziewiątce. Wybiła dwudziesta pierwsza. Westchnęłam. Michał powinien wrócić z pracy godzinę temu.
Zapewne musiał zostać dłużej.
Dlaczego udajesz, że nie wiesz gdzie jest?
Wiem. Jest w pracy. Musiał zostać po godzinach.
Jasne. Sekretarka go o to poprosiła.
Siedzi teraz na pewno przy biurku i myśli o mnie.
Siedzi przy biurku i pieprzy tą pustą lalę.
Uderzyłam pięścią o ścianę i zamknęłam oczy. Nie mogłam zacząć płakać. Ja przecież nie wiem o jego zdradach. To tylko urojenia. Zwykłe urojenia. Michał jest mi wierny.
- Wierny - powtórzyłam za moimi myślami i zaśmiałam się. Już od dawna wiedziałam, że to ostatnie słowo jakim można było opisać mojego narzeczonego. Nikt nie wiedział. On nawet nie podejrzewał, że zaczęłam się domyślać. A ja... ja wolałam uznawać to za własne urojenia. Moje sekrety. Z każdą jego kochanką dochodził kolejny.
Ilu sekretów jesteś w stanie dotrzymać?
Miałam ochotę wrzasnąć, by uciszyć ten głos w mojej głowie, ale nagle usłyszałam skrzypienie drzwi. Szybko wstałam. Poprawiłam włosy, przetarłam oczy i uśmiechnęłam się. Jest dobrze. Michał podszedł do mnie i położył dłonie na mojej talii. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Wyczułam zapach nieznanych mi perfum. Nowa kochanka. Nowy sekret.
Ilu sekretów jesteś w stanie dotrzymać?
Głos w mojej głowie ponowił pytanie. Właśnie. Ilu? Ile jeszcze kochanek zignoruje? Mój narzeczony ujął moją twarz w dłonie.
- Michał...
- Tak? - Jego głos jak zawsze był pełen miłości i radości. Kuszący. Uwodzicielski. Mój. Otworzyłam usta, chcąc powiedzieć mu, że już wszystko wiem, ale nie odezwałam się. Wystarczyło mi spojrzenie w jego błękitne oczy, by utonąć na nowo.
- Kocham cię - szepnęłam cicho. Michał uśmiechnął się i złączył nasze wargi. Gdy zalało mnie znajome ciepło głos po raz trzeci zadał pytanie:
Ilu sekretów jesteś w stanie dotrzymać?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro