18
15.09.2015, Zakopane
Drogi Tośku,
nie wiem czy pamiętasz - znając życie i Ciebie zapomniałeś - ale byłeś mi winny książkę. Twoja pamięć, jednak miała paskudny zwyczaj usuwania rzeczy dość nieprzyjemnych dla Twojej osoby (jakże skromnej i miłej). Może to nieładnie przypominać zmarłym o ich wadach i błędach, ale jak wszyscy będziemy przypominać wam o zaletach to się w tym Niebie rozpuścicie! Postanowiłam więc przyjąć na siebie to niewdzięczne zadanie, a skoro Ciebie znałam najlepiej rozpoczynam działalność od Ciebie.
Długo zastanawiałam się od czego zacząć. Popełniłeś w końcu naprawdę wiele błędów. Trochę czasu zabrało mi wybranie tych najgorszych, w końcu jednak się udało. Antoni Aleksandrze Anielski uznaje Cię za winnego chodzenia wieczorami (często i nocami) samemu po mieście. Nie rozumiałeś, że to niebezpieczne dla kogoś takiego jak Ty? Byłeś taki delikatny i miły. A wieczorami jeszcze łatwiej wpaść na kogoś o nieczystych zamiarach. Przeżywałam katusze nie wiedząc co się z Tobą dzieje, by następnego dnia dowiedzieć się, że po prostu zapatrzyłeś się na księżyc lub gwiazdy. Nie opłacało mi się już malować paznokci, bo i tak wiedziałam, że w nocy obgryzę je do krwi. Tak bardzo się o Ciebie bałam, a Ty tego nawet nie zauważałeś. A może tylko udawałeś, że tego nie widzisz? Nie wiem. Zostawiłeś po sobie wiele zagadek. Niektóre są dla mnie nie do rozwiązania. Miałeś pecha Tosiek i to wielkiego. Akurat tego dnia którego miał być deszcz spadających gwiazd, dwa gangi postanowiły urządzić strzelaninę. To było po drodze do Twojego domu. Pewnie wracałeś i zastanawiałeś się jak opowiedzieć mi o tym wspaniałym zjawisku. A wtedy trafiłeś na strzelaninę. Możliwe, że Cię nie zauważyli i to był tylko przypadek, ja jednak twierdzę, że zabili Cię by nie zostawić żadnych świadków. Może zobaczyłeś twarz któregoś z nich? To bardzo prawdopodobne. Potrafiłeś wszystko zauważyć, nawet gdy inni tego nie widzieli. Postrzelili Cię i zostawili byś się wykrwawił. Nie wiem czy coś czułeś. Lekarze twierdzą, że umarłeś od razu. To pocieszające. Nie chciałabym byś cierpiał. Chyba jednak za bardzo odbiegam od tematu. Miałam w końcu wymienić Twoje wady. Wiesz jaka była najgorsza? Nieumiejętność dostrzegania, że toś Cię kocha. Szalałam za Tobą. Byłeś dla mnie wszystkim. A Ty tego nie zauważałeś. Byłam dla Ciebie tylko przyjaciółką. Nikim więcej. Czasem miałam ochotę wykrzyczeć jak bardzo Cię kocham, ale za każdym razem tchórzyłam. Postanowiłam sobie, że Ci powiem choćby nie wiem co. No i nie zdążyłam. Zginąłeś.
Mam nadzieję, że gdziekolwiek jesteś (zapewne w Niebie, nigdzie indziej trafić nie mogłeś) jesteś szczęśliwy i możesz obserwować gwiazdy. I może to trochę egoistyczne, ale marzę, że czasem patrzysz też na mnie. Może wiesz co czuję i żałujesz? Tęsknisz za mną i prosisz anioły, by mnie chroniły? Chciałabym móc znów Cię zobaczyć. Choć chwilę. Wiem, że wiesz co o Tobie myślę. W końcu tam w Niebie możecie słyszeć takie rzeczy. Jakbyś mógł to odwiedź mnie choć we śnie. Wystarczy mi tylko chwilka. Chcę Ci tylko powiedzieć, że Cię kocham.
Pozdrawiam
Lusia
PS Wybacz, że zboczyłam z tematu - miałam w końcu wymienić Twoje wady a nie się rozczulać - jednak nic nie poradzę na to, że tęsknię za Tobą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro