Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział -- | Święta

Rozdział nie ma nic wspólnego z fabułą, to tylko świąteczny dodatek
~$$$~

Cały Nowy York był pogrążony w świątecznym nastroju. Na każdym rogu świeciła choinka, a w co drugim sklepie witryna przedstawiała świętego Mikołaja. Śnieg skrzypiał pod butami przechodniów, których tego dnia nie było tylu ile w dni powszednie. Większość z nich śpieszyła się do domu na kolacje lub do sklepu po prezent.

W Avengers Tower również panowała świąteczna atmosfera. Mająca ponad 3 metry choinka stała ubrana w bombki, łańcuchy, puch imitujący śnieg, cukierki i ciastka, na które uparł się Clint. Dziwnym sposobem na niektórych gałązkach zawisły intensywnie fioletowe śliwki. Pod drzewem leżała tona różnokolorowych prezentów.

Stół był pełen potraw świątecznych oraz innych nie wchodzących w skład dań wigilijnych, za które oczywiście zapłaciło konto bankowe Tonego. Ich gospodarza jednak nie było w wieży.

-Ale zimno- mruknął Steve poprawiając opaskę, którą wcześniej założył mu na oczy Stark.- Daleko jeszcze?- potarł dłońmi ramiona, by uzyskać trochę ciepła. Nie spodziewał się, że Tony mówiąc "spacer" wyciągnie go tak daleko i nie ubrał się wystarczająco ciepło.

-Już blisko.- zaśmiał się brunet i stanął w miejscu, a w jego ślady, nie słysząc kroków, ruszył Steve. Tony zagryzł lekko wargę i ściągnął opaskę z oczu swojego chłopaka.

Steve podniósł powieki lecz natychmiast je zamknął, gdy zabłysły kolorowe światełka.

-Lodowisko?

-Tak, wynająłem je na dzisiejszy wieczór.

-Tony, wiesz, że nie umiem jeździć na łyżkach.

-Nauczę cię. Chodź- znalezienie odpowiednich łyżw był proste, trudniej było dojść na lodowisko, przynajmniej dla Steve'a, który w trakcie tej wędrówki upadłby pięć razy, gdyby nie dłoń Tonego.

Gdy weszli na lód, Tony położył jedną rękę na biodrze blondyna, a drugą chwycił jego dłoń, jak do tańca.

-Spokojnie, to nie jest takie trudne- uśmiechnął się i zrobił krok do tyłu. Steve ruszył za nim, niepewnie i niezgrabnie.- Nie patrz pod nogi, będzie ci łatwiej.- poradził Tony, a chłopak wykonał polecenie. Zabawa trwała aż z nieba nie zaczął padać śnieg a oni nie zostali zmuszeni do zejścia.

-Nigdy nie jeździłeś na łyżwach?- spytał Tony gdy usiedli na ławce by zdjąć łyżwy.

-Kilka razy Bucky próbował mnie nauczyć ale przeważnie kończyło się to siniakami, a raz złamaną nogą

-Moje biedactwo- zaśmiał się Tony i musnął ustami policzek Steve'a.

-Oj, Tony. Ale nie moją nogę. To Bucky z mojej winy złamał nogę.

-Nie pytam- znów się zaśmiał i podniósł się, odstawiając buty na wyznaczone miejsce. W drodze do domu zahaczyli o małą kawiarnię, prowadzoną przez starszego człowieka, który nie zamknął jej nawet na święta. Kupili kawę na wynos i ruszyli do Avengers Tower.

-Co to jest?- spytał się blondyn patrząc na coś w śniegu. Tony zaciekawiony  podszedł do rzeczy wskazaną przez Steve'a. Odkopał ręką ze śniegu i wyciągnął tajemniczy przedmiot.

-To tylko pusta butel...- nie dokończył bo wypowiedź przerwała mu śnieżna kulka, która uderzyła go w tył głowy. Szybko się podniósł. Steve patrzył w niebo z założonymi z tyłu rękami i cicho pogwizdywał, chociaż nie mógł zdusić śmiechu.

-Tak chcesz się bawić?- szepnął Tony i nabierając trochę śniegu do ręki, rzucił nim w czuprynę blondyna. W ten sposób zaczęła się bitwa na śnieżki trwająca 20 minut. Skończyła się, gdy Tony oberwał śniegiem, który wleciał mu tam gdzie nie potrzeba i z zemsty przewrócił Steve'a na ziemię, siadając na jego biodrach i przytrzymując mu ręce.

-Nadal chcesz się bawić?- spytał z chytrym uśmieszkiem.

-Chciałbym ale mi zimno- mruknął jak dziecko, na co Tony delikatnie go pocałował. Starał się przelać w tym pocałunku wszystkie swoje uczucia, które żywił do chłopaka.

Gdy wrócili do domu nie było na nich suchej nitki, Avengers spali wtuleni w siebie, jedzenie ze stołu zostało zjedzone a prezenty rozpakowane. Pod choinką zostały tylko dwa, dla nich.

-Wszystkiego najlepszego, Tony.

-Szczęśliwych świąt, Steve.

~$$$~

CHAMSKA REKLAMA
Na moim profilu pojawiła się nowa książka Stony, jakby ktoś chciał, proszę wpaść. Mam jakąś fobię pisania i nie umiem pisać o dorosłych ludziach więc jak się można spodziewać, też jest High School AU.

A teraz kuźwa wierszyk ale wcześniej ostrzeżenie.

Przed przeczytaniem skontaktuj się z psychologiem lub Girmilianą, gdyż każde słowo przez nią napisane może zagrozić twoim oczom. POST SCRIPTUM.    WYSTĘPUJE JEDNO PRZEKLEŃSTWA.

Natka już choinkę stroi,
Clint to wszystko rozp***doli,
Bruce się z Thorem naparzają,
czasem błędy się zdarzają,
Tony coś tam konstruuje,
zaraz bombę wybuduje,
Steven szuka swojej tarczy,
a Hulk na to wszystko warczy.
Loki urwał się z choinki,
Deadpool robi jakieś minki,
Cały Marvel się ta znalazł,
święta urządzili zaraz.
Ale wyszła katastrofa,
no bo Thanos (ale krowa)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro