Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

-Steve...- Tony siedział na krawędzi łóżka Rogersa i wpatrywał się w stojącego naprzeciw niego chłopaka.

-Nie, Tony. Muszę iść do szkoły. Już wystarczająco opuściłem przez tamtego ciebie.

-Ale ja nie chcę zostać sam.

-Masz jeszcze Jarvisa. Poza tym trochę samotności pozwoli ci skupić się na odwróceniu promieni tego lasera. Mam nadzieję, że nie wpadnie co do głowy żaden głupi pomysł.

-Na razie nie mam. Ale żałuję, że nie jestem normalnego wzrostu.- zaśmiał się flirciarsko. Steve wyciągnął z szafy ubrania i wyszedł z pokoju i ruszył do łazienki.

Tony tylko położył się na plecach i spojrzał w biały sufit. Jednak po chwili podniósł się z łóżka krzyknął jakieś naukowe słowa, których normalny człowiek nie był by w stanie wypowiedzieć bez zająknięcia, i ruszył biegiem przed (z jego punktu widzenia) wielki pokój.

Puchaty dywan w windzie znów go drażnił.

Gdy Steve wyszedł z łazienki, Jarvis powiedział tylko gdzie jest Tony. Rogers nie zadając zbędnych pytań wziął plecak i zjechał na wspólne piętro avengers, gdzie czekali na niego pozostali.

-A Tony gdzie?- spytał Clint, wyprzedzając tych pozostałych, którzy nie wiedzieli o aktualnym stanie zdrowotnym miliardera.- Dawno go nie widziałem. A to do niego niepodobne

-Wiesz... on w tej chwili jest trochę nieobecny- zaśmiała się Natasha. Jej słowa po części były prawdą. W końcu te brakujące centymetry i kilogramy Tonego gdzieś się podziały.

-Ahaa?- mruknął niewyraźnie Bruce- Jak to "trochę nieobecny"?

-Wiesz jaki on jest.- inicjatywę przejął Steve. Kłamać nie umiał ale naginanie prawdy lub unikanie tematu to co innego, prawda?- Czasami nie da się go wyciągnąć z labolatorium jak wpadnie w swój "trans twórczy".- nawet Natasha była pod wrażeniem

-Ta...

-Idziemy? Zaraz się spóźnimy.- przerwała rudowłosa by nagięta prawda nie wyszła na jaw.

Gdy na trzeciej lekcji zaczął się koszmar każdego ucznia (matematyka), a Clint usiadł obok Steve'a, zaczął się koszmar.

-Ta lekcja wlecze się jak ślimak. Ale mam wrażenie, że ten ślimak chyba szedł przez autostradę i go samochód potrącił.

-Clint, o czym ty w ogóle gadasz?- zdziwił się Steve, patrząc jak jego przyjaciel łączy pod ławką nutellę i inne rzeczy prawdopodobnie znalezione w lodówce. Może nie brzmiało to zachęcająco ale to mogło być w przyszłości konkurencją dla sklepiku szkolnego.

-Ja tylko mówię, że jeżeli samochód potrąci tego ślimaka to lekcja nigdy się nie skończy bo on nigdy nie dojdzie na drugą stronę.- Steve odsunął się trochę od chłopaka i odwrócił się do Thora siedzącego za nim.

-Chyba za mocno mu wtedy przyłożyłeś.

-Dlaczego?

-Gada teraz o jakichś ślimakach.

-Wygląda na to, że pan Rogers nie jest zainteresowany lekcją.- "pan", tego słowa bał się każdy uczeń na matmie. O ile matematykę można lubić, to niektórych nauczycieli się nie da. Już miał poprosić Steve'a do tablicy, gdy zabrzmiał dzwonek.

-Juhu! Ślimak dostał turbo doładowanie!- krzyknął Clint i wybiegł z klasy jakby miał petardę w dupie, o mało co nie wyważając drzwi.

-Tak... za mocno mu przyłożyłem.- mruknął pod nosem Thor.

~$$$~
Mam nadzieję, że wszyscy widzieli trailer do nowych Avengers.

Tony: No ba.

Girmi: Ciebie nikt nie pytał.

Eddie: Sory, że się wtrącam ale mogę się dołączyć do tej książki?

Clint: A ty to kto?

Girmi: Ostatnio mam fazę na "Venoma". Obejrzałam ten film z 2 razy jednego dnia.

Tony: Zdrajca!!!!!!! *pierdyliant wykrzykników*

Steve: Jeżeli Girmi chce to proszę bardzo. Autorka chyba cię gdzieś wciśnie.

Girmi: No ba...

Tony: A prawa autorskie to przepraszam, gdzie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro