Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

-Widzę, że już się obudziłeś- do jego uszu dobiegł kpiący głos Antonego, który stanął między nimi a Rogersem. Tony rozejrzał się po pomieszczeniu. Szybko zdał sobie sprawę, że nie znajdują się w Stark Tower a w jakimś opuszczonym magazynie. Pomieszczenie było duże, gdzie nie gdzie znajdowały się puste, zakurzone regały a pod dachem znajdowało się kilka metalowych belek, nad którymi znajdowała się ogromna szyba.

-Czego chcesz?- Tony wycedził przez zęby z jadem i piorunami w oczach.

-Już nic- odpowiedział wolno a po chwili dodał, spokojnie i uśmiechnięty- Chociaż...- zaczął i odwrócił się przodem do Steve'a. Podszedł do niego i położył mu trzy palce na brodzie i podniósł jego głowę do góry. Jego oczy były dość zamglone a spojrzenie nieobecne.

-Zostaw go!- krzyknął.

-Dlaczego?- odszedł od niego i ruszył w jakimś kierunku.

Tony dopiero po chwili zauważył znajdujący się obok mały stolik z niedużym ale ostrym nożem. Antony podszedł do niego i chwycił za trzon.

-Skoro ja nie mogę go mieć, to nikt nie będzie go miał- podszedł do Steve'a z nożem w ręce i przyłożył do policzka. Steve drgnął lekko od zimna stali lecz nie był w stanie niczego zrobić. Nawet siła super-żołnierza nie dawała mu przewagi, Antony, który idealnie znał już jednego Kapitana, doskonale znał każdą jego słabość. Miał wystarczająco czasu i substancji by zrobić środek pozbawiający Steve'a siły.

-Pożegnaj się z ładną twarzyczką- zakpił brunet. Miał wykonać pierwsze cięcie gdy z dachu niespodziewanie zeskoczył Zimowy Żołnierz. Szkło rozsypało się wokół na małutkie kawałeczki. Wyprostował kolana i lewą ręką zza paska wyciągnął pistolet.

~$$$~
Spodziewał się ktoś Bucka? Ja też nie XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro