Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III


Powiał wiatr i powitał on śnieżny księżyc, który powoli wyłaniał się zza chmur. Na dachu budynku beztrosko siedziała sobie Amelia i z fascynacją przyglądała się czemuś. Obok niej pojawił się mężczyzna w czarnym garniturze i nie mówiąc niczego, usiadł obok niej. Podążył za jej spojrzeniem. Patrzyła jak ktoś gotuje za oknem w bloku po przeciwnej stronie ulicy. Mimo że miał zaświecone światło, duże okno nie było zasłonięte. Być może dlatego, że jego piętro znajdowało się bardzo wysoko. Okno było lekko otwarte i dobiegały z niego dźwięki radiowych rozmów, a po chwili znów jakichś piosenek. Mężczyzna radoście korzystał z patelni i obracał się dookoła po kuchni jakby tańczył. Wszystko wykonywał precyzyjnie i z uśmiechem na twarzy.
– Zastanawiałeś się kiedyś jaki to smak słodki? Mówią, że to bardzo przyjemny i ukochany przez ludzi smak. – odezwała się jakby do siebie Amelia, rozważając i nie odrywając wzroku od kucharza. – Choć równie bardzo ciekawi mnie smak gorzki.. i pytanie dlaczego nie jest tak bardzo lubiany jak słodki…
– Smaki to część świata ludzkiego. Nie dla nas została stworzona materialność, dlatego też nie ma się co zbytnio nad nią zastanawiać. – powiedział sceptycznie, według tego jak to widział. Dziewczyna wzruszyła ramionami i znów zamilkli. Młody kucharz zaczął podśpiewywać i wylewać wrzątek z wielkiego gara. Wtem do kuchni wpadły małe dzieci. Wszystkie biegały dookoła, ścigały się, krzyczały i wrzeszczały, pomimo późnej nocnej pory. Następnie przybyła i młoda kobieta, śmiejąc się pod nosem i podchodząc do kucharza. Pocałowali się na powitanie i zaczęli żywo rozmawiać. Dzieci ani rozmowa z kobietą nie rozpraszały mężczyzny, który bez większego trudu wykonywał dalszą część przepisu. Do kuchni weszła również nastoletnia ładna dziewczyna, którą Amelia szybko rozpoznała.
– To jest Róża! – zawołała w stronę przyjaciela, wskazując dziewczynę i uśmiechając się szerzej.
– No i co jest takiego ciekawego w tym człowieku? – zapytał chłopak, pobłażliwie uśmiechając się do koleżanki.
– Ma bardzo ładne, czyste serce! – uśmiechnęła się, nie zwracając uwagi na jego ton – Tak samo jak jej starsza siostra i.. jej chłopak? Mąż?... Lubię czasem tak przyglądać się im, są prawie jak z dramy romantycznej.
– Hm.. – zastanowił się chwilę i podparł głowę na ręce – Wygląda jakby miał umrzeć za jakieś dwa lata – kiwnął głową w stronę kucharza śmiejącego się do rozpuchu z jakiejś historii kobiety.
– Alex! On ma przed sobą jeszcze z dobre 22 lata! – oburzyła się lekko.
– Dwadzieścia lat w tę czy wewte to nic wielkiego. I tak krótkie życie, nie zdąży nawet spełnić swojego największego marzenia, nie starczy mu czasu. – powiedział znużonym głosem, przyglądając się gromadce.
– Ty tylko patrzysz na to kiedy umrą! Popatrz na to jak żyją! Jak próbują żyć. – niczym obrażone dziecko założyła ręce.
– My egzystujemy przecież tylko po to –  dla tego jednego celu. Aby pomóc im przebyć drogę stąd – spojrzał w dół, na opustoszałą ulicę – tam – wskazał głową w górę, w niebo.
–Póki co żyją! Więc daj im żyć. – dziewczyna przystawała przy swoim, a chłopak pokręcił głową, rezygnując z prawie nadeszłej kłótni.
– Skoro aż tak się nudzisz.. – postanowił tym zakończyć, ale to tym bardziej wzmogło oburzenie Amelii.
– Skoro ci się nie podoba, znajdź sobie kogoś innego do towarzystwa. – wstała i zabrała swoją księgę.
– Wiesz o tym, że w naszym rejonie nie ma więcej takich… – zanim dokończył dziewczyna zniknęła. – No i masz babo placek. – przerzucił oczami. Jego księga dała o sobie znać żółtą poświatą, więc ją otworzył, po czym sam zniknął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro