Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I


– Dlaczego ode mnie uciekłaś? – blondwłosy mężczyzna złapał za ramię dziewczyny. Ta powoli odważyła się spojrzeć mu w oczy.
– B-Bałam się, że znienawidzisz mnie, jak tylko mnie taką zobaczysz.. jak tylko się dowiesz... – łzy zaczęły jej się cisnąć do oczu.
– W życiu! Jesteś moją jedyną! – w wielkim afekcie przytulił ją mocno do siebie – Nie ważne czy taka, czy tamta. Nie ważne, ile błędów popełnisz. Wciąż jesteś moją…

– Znowu oglądasz bajki? – pomiędzy dziewczyną oglądającą, a ekranem stanął mężczyzna o czarnych włosach i garniturze w tym samym kolorze.
– To się nazywa “drama”. Jak widzisz tu są aktorzy, ludzie, a nie kreski. – powiedziała, przepędzając go machaniem ręki, ale to nic nie pomagało, więc wychylała się na wszystkie boki, aby móc zerknąć z powrotem na ekran. 
– Nie rozumiem – westchnął i odsłonił dziewczynie wizje – Dlaczego ludzie tak bardzo chcą, aby ich życie było bajką? – sam przypatrywał się ekranowi, jakby tam miał znaleźć odpowiedź, ale na próżno.
– Strzelam, że powodem jest zakończenie – każda bajka ma szczęśliwe zakończenie. Każdy chce szczęśliwego zakończenia dla siebie, dlatego każdy o tym marzy, czyż nie? – zapytała, a brunet jedynie wzruszył ramionami.
– Życie to nie bajka… Za bardzo fascynujesz się ludzkim życiem, wiesz? – powiedział, patrząc na nią, ale ta zdawała się nie słuchać. Próbowała zobaczyć, co dzieje się na ekranie za ludźmi, którzy właśnie się mu przyglądali z bliska. Dziewczyna miała wokół siebie dużo ekranów – w końcu była w sklepie RTV w dziale z naprawdę ogromnymi ekranami, ale upatrzyła sobie właśnie ten i na tym postanowiła dokończyć oglądać film, który właśnie puszczali.
– Ahhh! Co się dzieje?? Nie widzę! – wychylała się na wszystkie boki, aby dojrzeć ekran, ale bez skutku.
– Amelia… Jak upartym trzeba być… – spojrzał na ekran po ich lewej i, chcąc nie chcąc, natrafiła mu się właśnie okazja na zobaczenie sceny pocałunku. Amelia dalej wyciągała głowę wysoko do góry, stojąc na szarych pufach. Chłopak z niedowierzaniem pokręcił głową. W tym samym momencie zauważył, że stara i gruba księga, którą miał cały ten czas w dłoni, zaczęła mieć żółtą, trochę nawet złotawą poświatę. Otworzył ją, a kartki same przewertowały się na stronę, którą księga chciała pokazać. Zaczął czytać i przyglądać się ukazanej twarzy jakiegoś człowieka.
– Samobójstwo? – zerknęła do jego księgi i przeczytała na głos powód śmierci. – Przykre.. Śmierć tym bardziej nie jest bajką, więc dlaczego ludzie dobrowolnie ją wybierają? – zasmuciła się odrobinę, a chłopak zamknął księgę.
– Muszę lecieć, a ty nie zapomnij o swoich obowiązkach – poradził dziewczynie i znikł. Amelia wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się szeroko, widząc, że ludzie już przeszli.

– Moja droga! Jest coś czego nigdy ci nie powiedziałem i muszę ci teraz powiedzieć za wszelką cenę..! – blondyn chwycił w objęciach swoją wybrankę.

W tym momencie, jak na zrządzenie losu, księga Amelii zaczęła pobłyskiwać jasną i ciepłą poświatą, zupełnie jak wcześniej u chłopaka w czarnym garniturze.
– Nie! Nie! Nie! Nie teraz! – zawołała niespokojnie i znów spojrzała na ekran.

Mężczyzna spojrzał na ukochaną łagodnym wzrokiem pełnym żalu, troski i zmartwienia. Delikatnie pogładził jej policzek, jakby pragnął ujrzeć jej uśmiech, ale jej w dalszym ciągu zbierało się na łzy.

– No dalej! Odezwij się ktoś w końcu! – jej ciało się trzęsło, nie mogła wytrzymać napięcia. Chciała usłyszeć, co ma do powiedzenia, ale robota wzywała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro