_1_
Szłam przez korytarz, kreśląc w swoim rysowniku ślaczki. Mimo tego, że byłam przewodniczącą szkoły nie interesowały mnie sprawy uczniowskie. W końcu to tylko zwykłe Liceum mojej barci.
Potarłam czoło i gdy chciałam usiąść na ławce przy swojej sali, ktoś objął mnie swoimi ramionami. Spojrzałam na osobę i uśmiechnęłam miło. Była to moja druga najlepsza przyjaciółka. Znałam ją od przedszkola.
- Kin uśmiechnij się do kamery! - krzyknęła zielonooka, robiąc nam zdjęcia.
- Iku, schowaj ten telefon.
- Nie muszę! Mam pozwolenie od Dyry, w końcu jestem~...
- Redaktorką - wiemy. - dokończyła za nią brązowooka.
- Jesteś wredna, Tamaki! - jęknęła dziewczyna.
Zaśmiałam się. Były to moje dwie szalone, ale kochane BFF. Byłyśmy najlepszym przykładem dla przyjaciółek. Jesteśmy jak papużki nierozłączki.
- Proszę wszystkich o uwagę! - usłyszałam głos babci, która mówiła przez mikrofon.
- Co znowu? - spytała Tamaki.
- Może papier znowu się skończył. - zaśmiałyśmy się na słowa Iku.
Dziewczyna musiała robić sobie żarty z wszystkiego. Nawet jeśli mogła za to trafić na dywanik w biurze Pani Fire.
- W naszej szkole - już niedługo - będą wprowadzone mundurki!
- Że co?! - krzyknęli wszyscy na korytarzu.
- To najgorsze wieści jakie można usłyszeć! - wrzasnęła zielonooka.
- Jak ja teraz będę jeździła na rowerze...? - spytała zażenowana brązowooka.
Nie wiedziałam co o tym myśleć. Babcia nie wymyśliłaby czegoś takiego! Przecież już od paru lat, Polskie szkoły tego nie używają. Co mogło jej strzelić do głowy?
***
Zaczęła się pierwsza lekcja. Była wyjątkowo luźna, co mnie zaskoczyło. Matematyka bez stresu? Chyba śnię!
- Mogłabym prosić o chwilę ciszy? - spytała nauczycielka.
Wszyscy spojrzeli w stronę tablicy. Stała tam dziewczyna o czarnych włosach i granatowych oczach. Miała nie Polską twarz... Ciekawe skąd jest?
- Przedstaw się, kochana. - zachęciła ją nauczycielka.
- Nazywam się Mashita Shy. Pochodzę z Japonii i liczę na owocną współpracę. - powiedziała nieśmiało i z akcentem.
Japonia? Zaszczelcie mnie, bo własnym oczom i uszom nie wierzę. Będziemy mieli Japonkę w klasie. Czy takie rzeczy muszą dziać się u nas?
Dziewczyna miała na sobie krótką, białą bluzkę i czarną spódniczkę z szelkami.
- Spódniczka do ud, a zamiast żabotu wstążka zawiązana na kokardkę... - zdziwiła się Tamaki.
- Nie chcę nic mówić, ale ja do szkoły tego nie ubiorę! - szepnęłam dość stanowczo.
Jestem w tej sytuacji bardzo poważna, jednak jestem pewna, że w tej sprawie najbardziej ucierpi Tamaki. Ona nienawidzi spódnic, a na głowie zawsze nowi czapkę z napisem "Meow", ale poza szkołą bardzo ładny nadruk na czapce niszczy napis "Bitch". Nie mi oceniać, bo jest moją BFF i jak dla mnie może nosić wszystko. Jednak będą rzeczy na tym świecie, których jej założyć nie pozwolę... Tego jestem pewna!
***
Po skończonych lekcjach musiałam zostać jeszcze w szkole, dlatego pożegnałam się z koleżankami i pobiegłam do pokoju dla przewodniczących. W granie czterech kobiet, wliczając w to też mnie, był tylko jeden chłopak. Był on wiceprzewodniczącym szkoły. Taki moim zastępcą, ale mimo to też robił za przewodniczącego swojej klasy. Jest ode mnie o dwa lata starszy, ale jest spoko gościem jak na takiego "sztywniaka".
- Przewodnicząca? - usłyszałam za sobą.
Spojrzałam w tam tą stronę, a do mnie podeszła rudowłosa dziewczyna. Utako - przewodnicząca mojej klasy. Od zawsze jej nie lubiłam. Ona mnie też nie trawi, ale jestem wnuczką Dyrektorki, dlatego musi mnie szanować.
- Coś nie tak? - spytałam i zatrzymałam.
- To dla ciebie. - powiedziała i podała mi jakieś ubranie, bardzo dobrze zapakowane.- Pani Fire kazała samorządowi szkolnemu już od jutra nosić mundurki szkolne, jednak te od was będą się różnić od tym normalnych. - dodała i odeszła.
Westchnęłam ciężko i schowałam ubranie do torby. Niezwłocznie wsiadłam na rower i pojechałam do domu. Wydawało mi się, że moją babcię trochę porąbało na starość. Kazać w Polsce uczniom nosić coś takiego? Ah, jakiś koszmar!
→ Kolejna część...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro